środa, 20 lipca 2022

Dinamo Batumi post-Khvicha - analiza taktyczna

Tytuł co prawda zdecydowanie na wyrost, bo mówimy o graczu, który dla Dinama Batumi rozegrał ledwie 11 spotkań w ciągu niespełna dwóch miesięcy. Do mistrza Gruzji trafił w trakcie masowego exodusu piłkarzy z Rosji, zaś obecnie jest już graczem Napoli. Ten krótki okres wystarczył jednak, by odcisnąć na zespole swoje piętno.




Bardzo dobre liczby (8 goli i 2 asysty) to jedna strona medalu. Druga to silne uzależnienie gry drużyny od swojej osoby. Jak to bywa z ofensywnymi gwiazdami, chcą mieć piłkę przy nodze jak najczęściej i ma ona przechodzić przez ich nogi w każdej akcji. Nie inaczej było z Kvaratskhelią. Może trochę więcej dawał od siebie w obronie niż "stereotypowy" lider ofensywy, natomiast w ataku decydował niemal o wszystkim. Biorąc to pod uwagę, Dinamo z Khvichą a Dinamo bez niego to oczywiście zupełnie inne ekipy. Stosując matematyczną przekładnię można powiedzieć, że zmianie ulega rozkład sił i środek ciężkości w grze podopiecznych Gia Geguchadze. Dlatego też pod lupę wziąłem ostatnie mecze, w których grali już bez Khvichy (z jednym wyjątkiem, kiedy wszedł w trakcie drugiej połowy), bo też z takim rywalem przyjdzie się zmierzyć Lechowi. I jak wszystko - ma to swoje plusy i minusy.

Zacznę od obserwacji gry Dinama w posiadaniu. Dla fanów "suchych ustawień", mistrz Gruzji korzystał najczęściej z systemu 4-2-3-1, ale w pewnych fazach meczów można równie dobrze mówić o 4-3-3. Jedno spotkania (z Saburtalo) zaczęli zaś w 4-4-2. To jednak wyłącznie papierowe ustawienie, które płynnie ulegało zmianie w ciągu 90 minut. Na boisku w końcu nie wygrywa 4-3-3, 4-2-3-1, 3-5-2, tylko piłkarze.

Powiedziałbym, że w ataku Dinamo prezentuje się dość "elastycznie". W zależności od jakości rywala, jego mocnych i słabych stron, korzysta z różnych rozwiązań, mających na celu dostanie się pod bramkę przeciwnika. Potrafili zdominować grę, prowadzić długie ataki pozycyjne i agresywnie pressować zaraz po stracie, ale równie dobrze radzili sobie oddając nieco pole, cofając formacje głębiej i nastawiając się na kontrataki. Przy czym podopieczni Gio Geguchadze wypracowali w swojej grze pewne schematy i warianty, które wdrażali w życie w każdym spotkaniu. Postaram się je pokrótce przedstawić.

Build-up/progresja/finalizacja


Pierwszą fazę ataku pozycyjnego Dinamo budowało w 2+1 (dwóch stoperów + pomocnik) lub 3+1 (dwóch stoperów + dwóch defensywnych pomocników), w zależności od intensywności pressingu i liczbie graczy w pierwszej linii przeciwnika. W każdym razie zawsze dawało im to przewagę liczebną w tym sektorze. Przy dwójce napastników z przodu mieli 3vs2 lub 4vs2, zaś przy jednym na szpicy 3vs1 lub 4vs1 (przy czym ta ostatnia sytuacja [4vs1] praktycznie nie zachodziła - nie było potrzeby w takich okolicznościach angażować dodatkowego pomocnika do wyprowadzania piłki, mając i tak przewagę liczebną). Niekiedy aby usprawnić cyrkulację piłki po całej szerokości boczny obrońca na "słabej stronie" (tj. na przeciwnej do tej, po której znajduje się piłka) zostawał nieco głębiej. Przy 2+1 defensywny pomocnik z reguły operował za pierwszą linią pressingu, centralnie przed stoperami, tworząc z nimi trójkąt. Cierpliwie przesuwał się tak, by być dostępnym do podania łamiącego formacje rywala. Jeśli zaś nie było to możliwe ze względu na odcinanie od piłki przez napastnika, wówczas spełniał rolę "przynęty" wiążącej napastnika/napastników centralnie, co otwierało więcej miejsca na flankach i w półprzestrzeniach do wejścia z piłką za pierwszą linię nacisku. Z kolei przy 3+1 jeden z pomocników schodził niżej w linię obrony (lub tuż przed nią) w którejś półprzestrzeni na trójkę z tyłu. Najczęściej taki ruch wykonywał Milan Radin w lewą półprzestrzeń. Wówczas drugi (defensywny) pomocnik zajmował centralne miejsce przed blokiem obronnym. Movement Radina "wymuszał" także ruch graczy na jego stronie. (Lewy) obrońca przesuwał się znacznie wyżej, zaś (lewy) skrzydłowy schodził do środka między linie. Dodatkowo też środkowy napastnik (Brazylijczyk Flamarion) dość często "odrywał" się od stoperów pokazując się do grania między liniami. To zapewniało wiele opcji do progresywnych podań i jednocześnie rodziło u rywali pytania: podążyć za "swoim" zawodnikiem i dać się wyciągnąć ze swojej strefy czy zostać w niej i dać graczowi Dinama więcej swobody? Radin mógł więc wybrać bezpieczniejsze progresywne rozwiązanie, czyli piłkę bezpośrednio do bocznego obrońcy, albo też trudniejsze do skrzydłowego/napastnika między liniami. Tam (tj. między liniami) zespół z Gruzji szukał szybkich, krótkich kombinacji, opartych w głównej mierze na layoffach, wall-passach i 3rd-man runach.


Przy trójce z tyłu łatwiej było też znaleźć opcję do progresji z piłką. Zespół przeciwny nie mógł wówczas bronić tak wąsko jak przy dwójce, co otwierało więcej korytarzy wewnątrz bloku do zagrania futbolówki. Trzech zawodników w pierwsze fazie build-upu usprawniało decyzyjność i precyzję stoperów, którzy z piłką przy nodze nie czuli się zbyt pewnie i komfortowo. Ani Azatskyi, ani Kobakhidze nie atakowali z futbolówką, nawet jeśli mieli przed sobą dużo miejsca do dryblingu pionowego i przejścia z piłką wyżej. Zaś jeśli chodzi o ball-playing, to jedynie ten drugi wyglądał solidnie, potrafiąc posłać dokładny przerzut czy atakujące podanie nie będąc mocno naciskanym. Azatskyi w tej materii wyglądał znacznie pasywniej raczej nie próbował zdobywających teren podań. Stąd też wsparcie jednego pomocnika niżej było często konieczne. A trzeba zaznaczyć, że Dinamo dość mocno opierało swoją grę na progresji przez środek z tworzeniem przeładowań między liniami, przewag liczebnych czy pozycyjnych oraz "małej grze" wewnątrz bloku rywala, zakończonej rozrzuceniem na skrzydło, dryblingiem/akcją indywidualną (Davitashvili się w tym specjalizował) bądź próbą prostopadłego zagrania. Jakoś jednak to miejsce między formacjami należało sobie wypracować. Najczęściej wykorzystywanym do tego celu schematem były liczne rotacje. Po pierwsze, boczni obrońcy na obu stronach boiska (a przede wszystkim na "silnej") ustawiali się wysoko, na poziomie drugiej linii rywala albo nawet między drugą linią a formacją obrony. Tym sposobem rozciągali blok rywala wszerz, aby "naruszyć" kompaktowość horyzontalną zespołu przeciwnego. Między liniami z kolei dążyli do - jak wspomniałem już wcześniej - uzyskania przewagi (liczebnej, pozycyjnej, jakościowej) w konkretnym sektorze. Rotacjami mogli zgubić krycie bądź "otworzyć" wolnego zawodnika w strefie pozostawionej przez np. wyciągniętego z niego pomocnika. O jednej była już mowa: boczny obrońca wyżej na stronie z piłką --> skrzydłowy węziej do półprzestrzeni, skąd może "dropować" albo czekać na podanie. Motyw ten znacznie częściej by stosowany na lewej stronie. Powód? 1. Azarovi to bardzo ofensywny boczny obrońca (zresztą to skrzydłowy "przerobiony" na full-backa), który swoją szybkością, dryblingiem i dobrym podaniem jest w stanie wykorzystać otwartą flankę. 2. Na lewym skrzydle Dinamo zawsze ustawiało gracza prawonożnego (Jigauri, Davitashvili), który mógł operować bardziej centralnie na half-turnie i ścinać do środka prowadząc piłkę swoją wiodącą nogą. Na prawym skrzydle najczęściej grał prawonożny piłkarz (Mamuchashvili, Jigauri), więc naturalnie czuł się on swobodniej przy linii bocznej (wyjątek: lewonożny Gaprindashvili, który jednak grał w tych meczach znacznie mniej, a obecnie jest już zawodnikiem Zagłębia Lubin). Kolejna rotacja to wymiana pozycji między 10-tką a środkowym napastnikiem w 4-2-3-1. Flamarion lubi schodzić niżej po piłkę czy też do bocznych sektorów, dobrze czuje się między liniami i wielokrotnie odrywał się od stoperów, schodząc nieco niżej. Wtedy 10-tka (zwykle Davitashvili lub Bidzinashvili) wchodzi na jego miejsce na szpicy. Jeśli więc stoper zareaguje i wyjdzie za Flamarionem, to zostawi lukę w linii obrony penetrowaną przez ofensywnego pomocnika, który może atakować przestrzeń za formacją defensywną i czekać na bezpośrednią piłkę z głębi. Jeśli zaś stoper zostanie w swojej strefie i przejmie 10-kę, wówczas 9-tka może zostać wolna między liniami i bez presji przyjąć progresywne podanie w wyższym sektorze. Ale między tymi dwoma pozycjami nie dochodziło tylko i wyłącznie do rotacji w pionie. Zdarzało się, że rotowali diagonalnie, np. gdy ŚN znajdował się na "silnej stronie", a 10-tka zbiegała ze "słabej strony". Ruch 10-tki po skosie skupiał uwagę najbliższego obrońcy oraz pomocnika, za którego plecami przesuwał się ofensywny pomocnik. 9-tka odskakiwała zaś w przeciwnym kierunku, w stronę "słabej strony". Jeszcze jeden rodzaj rotacji w grze Dinama to rotacje w poziomie, głównie między skrzydłowym a środkowym napastnikiem lub między skrzydłowym a środkowym pomocnikiem (Altunashvili - najbardziej wszechstronny i aktywny bez piłki z pomocników Dinama, stale szukający wolnych przestrzeni). W tym drugim przypadku chodziło nie tylko o zgubienie krycia i "uwolnienie" któregoś gracza albo przy linii bocznej, albo między liniami, ale też o otwarcie linii bezpośredniego podania do środkowego napastnika, który następnie mógł zagrywać layoffa do skrzydłowego w środku albo do pomocnika pod linię boczną. W niektórych przypadkach kreatywna 10-tka (Davitashvili) dropowała bardzo nisko i szukała akcji indywidualnych albo podań między liniami, idąc od razu w wolną strefę na piłkę zwrotną. Co ważne, mistrz Gruzji starał się zapewniać wsparcie dla adresata podania między liniami. Niewielkie odległości między graczami w strefie z piłką dawały możliwości gry kombinacyjnej, wall-passów, one-two, 3rd-man runów, ale też w razie straty pomagały skuteczniej kontrpressować. Świadomość przestrzenna graczy Dinama stała na całkiem wysokim poziomie. Dobrze skanowali otoczenie, ustawiali się za plecami przeciwnika i stamtąd wykonywali ruchy do piłki lub do gracza z piłką, co utrudniało krycie. Potrafili utrzymać prawidłowy spacing i "wypełniać" kluczowe sektory, nie zostawiać ich pustych, a jeśli gdzieś tworzyli przeładowania, to w konkretnym celu.



Wspomniałem o przeładowaniach, które gracze Dinama kreowali w pewnych sektorach i/lub sytuacjach. Jeden przypadek to przewagi między liniami, o czym już była mowa. Drugi to podwójna, a czasem i potrójna okupacja skrzydła, w 90% prawego. Zwykle działo się tak wtedy, kiedy mistrzowie Gruzji mieli na tej flance dwóch prawonożnych graczy w osobach full-backa i skrzydłowego (Mamuchashvili/Chabradze jako obrońcy, Jigauri/Mamuchashvili jako skrzydłowi). Żaden z nich nie czuł się w pełni komfortowo w prawej półprzestrzeni, stąd przywiązanie do flanki. Rzecz jasna miało to jednak swoje plusy. Przede wszystkim przy szybkiej zmianie stron z lewej na prawą łatwo mogli wpracować przewagę liczebną (2vs1 lewy obrońca) i dynamiczną poprzez "pauzę" skrzydłowego i pójście na obieg bocznego obrońcy. W ten prosty sposób mogli stworzyć sytuację do wejścia skrzydłem w ostatnią trzecią i sfinalizowania akcji dośrodkowaniem. Podobnie wyglądało to, gdy boczny obrońca był adresatem crossowego podania z przeciwnej strony, tylko wówczas skrzydłowy przesuwał się z półprzestrzeni do boku i obiegał nie po zewnętrznej, a od środka do linii bocznej. Z kolei kiedy rolę prawoskrzydłowego pełnił Gaprindashvili, wówczas obiegnięcia prawego obrońcy zabierały lewego obrońcę od skrzydłowego i pozwalały mu łamać akcję do środka na strzał z lewej nogi. Przy potrójnej okupacji skrzydła celem było otwarcie centralnych stref i znalezienie wolnego gracza w centrum/półprzestrzeni, do którego można zagrać diagonalną piłkę spod linii bocznej. Wyciągnięci w boczny sektor rywale byli odwróceni plecami do środka boiska, więc środkowy napastnik czy 10-tka mogli pokazywać się do grania i kreować kąty podania dla tercetu na flance.



Jedną z kluczowych ról przy tworzeniu przewag w różnych sektorach, czy to między liniami, czy na skrzydłach, pełnił Sandro Altulashvili (nr 19 na koszulce). Ten 25-letni pomocnik stanowił serce i płuca drużyny. Angażował się na 100% w każdą fazę gry, nie odstawiał nogi w sytuacjach stykowych, szybko wracał lub pressował po stracie piłki przez jego zespół, ale przede wszystkim - z perspektywy tego akapitu - był niezwykle pożyteczny w budowaniu ataku i kreowaniu sytuacji. Stale szuka wolnych przestrzeni, lubi rotować i schodzić do skrzydeł, pokazywać się między liniami, jak i być nadawcą podań łamiących linię. Odnajdywał się w grze kombinacyjnej, umiał rozgrywać one-two, szybkie klepki, przyjmował i odgrywał nawet trudne, mocne zagrania. W razie potrzeby bez problemu wygrywał pojedynki 1vs, a nawet atakował z piłką przez środek boiska. Po takiej solowej akcji zdobył zresztą swoją jedyną bramkę w sezonie przeciwko Dinamu Tbilisi. Można powiedzieć, że spajał grę tam, gdzie zachodziła taka potrzeba. Podobnie produktywny w zdobywaniu terenu i kreowaniu miejsca sobie czy innym był środkowy napastnik Flamarion. Trudno mi go zdefiniować, bo choć ma znakomity bilans w obecnych rozgrywkach (14 goli i 7 asyst w 18 meczach) to akurat w tych spotkaniach, które obejrzałem nie wyróżniał się niebywałą łatwością w dochodzeniu do sytuacji, dynamiką, dryblingiem czy kreatywnością. Za to bardzo inteligentnie poruszał się po boisku. Jak już zostało powiedziane, nierzadko rotował z 10-tką czy skrzydłowymi. Przesuwał też nieco niżej między linie, odrywając się od stoperów (w tym diagonalna lub pionowa rotacja z 10-tką). Dobrze kreował kąty do otrzymania futbolówki, szczególnie w półprzestrzeniach. Umiał przyjąć piłkę z rywalem na plecach, jak i odegrać ją z klepki, zagrać layoffa, by następnie wyjść na pozycję. W kontratakach potrafił pokazać się do podania w każdym sektorze, przytrzymać piłkę i dać kolegom czas na podłączenie się do akcji. Swoim ruchem natomiast (głównie poprzez wszelkie diagonalne zbiegnięcia) kreował miejsce do ataku z piłką czy też jej otrzymania dla swoich kolegów (jak np. przy golu Altunashviliego z kompilacji poniżej). Jak na Brazylijczyka nie jest specjalnie flashy, ale dla Dinama to piłkarz w zasadzie bezcenny.



Wracając do wspomnianych przeładowań z prawej strony. O celu nadrzędnym tego manewru już powiedziałem. Natomiast Dinamo angażując więcej graczy na prawej flance ściągało tam też co zrozumiałe więcej piłkarzy zespołu przeciwnego. To z kolei sprawiało, że na przeciwległej stronie boiska było luźniej i z tego faktu podopieczni Gia Geguchadze również starali się korzystać poprzez szybkie zmiany stron z prawej flanki lub prawej półprzestrzeni na lewą stronę (choć oczywiście przerzuty na lewo wędrowały też z innych sektorów). W ten sposób dawali możliwość gry w izolacji dla bardzo dobrych dryblerów jak Azarovi, Davitashvili czy Jigauri (a także Kvaratskhelia, ale nie o meczach z jego udziałem mowa). Przeważnie aby uzyskać jeszcze większą separację przy crossowym przerzucie lewy skrzydłowy (częściej) lub lewy obrońca (rzadziej) schodził bez piłki do środka/lewej półprzestrzeni i zabierał ze sobą bocznego obrońcę. Najlepszym długim podaniem z prawej strony boiska dysponowali Vladimer Mamuchashvili (prawy obrońca bądź prawy skrzydłowy) oraz prawy stoper i jednocześnie kapitan zespołu, Mamuka Kobakhidze. Nierzadko więc full-back robił przerzut do drugiego full-backa. Jeśli nie udało się stworzyć sytuacji 1vs1 na słabej stronie, a rywal zdążył przesunąć swoje formacje horyzontalnie, to celem stawało się jak najszybsze stworzenie graczowi na flance opcji do podań progresywnych poprzez obiegnięcia od środka, kreowanie trójkątów czy blindside runy. Przy zamknięciu przez rywala możliwości gry do przodu, skrzydłowy/lewy obrońca cofał piłkę do defensywnego pomocnika czy lewego stopera albo nawet "odsyłał" piłkę bezpośrednio na prawą flankę przerzutem zwrotnym. Azarovi (numer 16 na koszulce) poza tym, że radził sobie w grze 1vs1 w ofensywie, jest także dobrym podającym z szerokim repertuarem zagrań. Nie mówię tylko o dośrodkowaniach, ale też cut-backach, płaskich, długich wycofaniach z boku przed szesnastkę, przerzutach oraz płaskich piłkach zmieniających strefy. Na dodatek wydaje się mieć nieskończone pokłady energii. Potrafi przez pełne 90 minut biegać od szesnastki do szesnastki, wracać po stracie i podłączać się szeroko i wysoko w ataku. Potrafi też postraszyć silnym uderzeniem. Poniżej trochę jego zagrań w ofensywie.



Po odejściu Kvarastkheli kluczowym graczem ofensywy został Zuriko Davitashvili (nr 30 na koszulce). On także wrócił do kraju z Rosji w czasie, kiedy wielu graczy opuszczało tamtejszą ligę z oczywistych względów. 21-latek od kilku już lat uchodzi za bardzo duży talent, który jednak w lidze rosyjskiej objawiał się sporadycznie, przeplatając jeden dobry występ kilkoma słabszymi. W Dinamie jest gwiazdą i liderem przednich formacji. Na tym etapie sezonu ma 6 goli i 3 asysty w 12 ligowych spotkaniach (tylko dwa rozegrane w pełnym wymiarze), do tego dorzucił jedno trafienie przeciwko Slovanowi. Przeciwko polskim zespołom zdarzyło mi się już trafiać do siatki. W barwach Rotoru 1,5 roku temu pokonał golkipera Jagiellonii w zimowym sparingu. Obecnie w Dinamie w dużej mierze odpowiada za kreowanie i finalizowanie akcji w ostatniej trzeciej. Z powodzeniem występował zarówno na lewym skrzydle, jak i na 10-tce. W obu przypadkach aktywnie szukał miejsca między liniami lub nawet wracał nisko po piłkę. Jako bardzo zwrotny, a przy tym całkiem silny (niski środek ciężkości, mocno się zapiera, stoi na nogach, kontakt niełatwo wytrąca go z rytmu biegu) i dynamiczny drybler z "depnięciem" w pierwszym kroku błyskawicznie obracał się przodem do bramki i atakował wolną przestrzeń. Tym samym wyciągał przeciwników z bloku obronnego, którzy wychodzili, żeby zatrzymać jego progresję z piłką i otwierał miejsce w innych częściach boiska w atakowanej tercji. Dodatkowo stanowił duże zagrożenie w kontratakach tak jako atakujący z futbolówką przy nodze, jak i jako runner atakujący wolne przestrzenie i robiący miejsce sobie/partnerom z drużyny. Nie powiedziałem dotąd, jak najczęściej Dinamo kończyło akcje, gdy zbliżyli się do pola karnego przeciwnika. Jednym ze sposobów był ruch Flamariona w pionie wyciągający obrońcę z linii i diagonalne zbiegnięcia skrzydłowych w tę strefę na prostopadłą piłkę. Drugi z kolei opierał się właśnie na akcjach indywidualnych Zuriko, gdy już dostał piłkę między liniami czy nawet głębiej przodem do bramki. Zwykle swój drybling pieczętował diagonalnym/prostopadłym podaniem do któregoś z wysoko i szeroko ustawionych bocznych obrońców bądź po prostu rozciągnięciem gry na otwarte flanki do nogi full-backa albo skrzydłowego. Ten albo dośrodkowywał (boczni grali sporo mocnych, płaskich piłek w pole karne, cut-backów, a nawet wycofań przez pole karne), albo najpierw wchodził w grę 1vs1 i następnie dośrodkowywał/próbował strzału, albo - jeśli nie był sam na skrzydle - czekał na obiegnięcie i rozgrywał akcję dwójkową. A sam Davitashvili po podaniu natychmiast atakował pole karne. O ile build-up i progresja nie ucierpiałyby na stracie Zuriko, o tyle w fazie finalizacji akcji w ostatniej trzeciej, gdzie miejsca jest najmniej, jego brak byłby dla Dinama bolesną stratą.


Obrona

W posiadaniu mistrzowie Gruzji starają się utrzymywać wysoko linię obrony, nawet na połowie rywala, aby 1. szybciej znaleźć wycofanie do defensorów w razie, gdyby progresja w danym sektorze nie była możliwa 2. maksymalnie skrócić pole gry i przestrzeń między pomocą a obroną w celu ograniczenia miejsca dla przeciwnika na rozwinięcie kontry. To zdawało egzamin przeciwko mocno przeciętnym ekipom w kraju (z kilkoma nielicznymi wyjątkami jak Dinamo Tbilisi czy Saburtalo), natomiast nie da się ukryć, że to ryzykowne nastawienia można wykorzystać. Przede wszystkim duet stoperów wielokrotnie zostaje bez wsparcia w ostatniej linii. Obaj boczni obrońcy zapewniają szerokość w ataku, podłączając się niekiedy jednocześnie. Dodatkowo o ile Azackyi jest pasywnym stoperem, trzymającym swoją strefę kosztem jej opuszczania i prób pressingu/wślizgów/odbiorów, o tyle prawy stoper Kobakhidze zachowuje się całkowicie odwrotnie - proaktywnie. Zdecydowanie wychodzi i wysoko, i szeroko za napastnikiem czy innym graczem, który mógłby zostać wolny, stanowczo go naciska, nie daje się obrócić, a jeśli nie ma wyjścia fauluje bez pardonu. Generalnie jego timing wejść/odbiorów stoi na wysokim poziomie, natomiast jeśli rywal jest zwinny i zwrotny albo też odegra futbolówkę pod naciskiem z klepki do otwartego partnera, wówczas robi się problem. Kobakhidze stanowczo nie zalicza się do zwrotnych stoperów, a i szybkością nie grzeszy. Z Azatskyim jest bardzo podobnie: on może i jest nieco zwrotniejszy, za to jeszcze wolniejszy od kolegi z linii obrony. Poza oczywistą próbą skrócenia pola gry i ograniczenia miejsca, w ten sposób Kobakhidze stara się też nadrobić swoje braki w dynamice. Wie, że na otwartej przestrzeni, gdy napastnik atakuje z piłką przodem do bramki, znajduje się na straconej pozycji. Nie byłby w stanie dotrzymać mu kroku, a próby interwencji mogłyby kończyć się żółtymi, jeśli nie czerwonymi kartkami. Poza tym odwrócenie się przeciwnika przed skromną i bardzo wysoko ustawioną linią obrony może skutkować podaniami na wolne pole, co również nie jest na rękę żadnemu ze stoperów Dinama. Najbardziej jaskrawy przykład ich braków motorycznych pokazała w zasadzie jedna sytuacja z meczu z Dinamem Tbilisi. Kobakhidze wyszedł do boku, ale nie skasował akcji. Azatskyi został sam na 45 metrze od własnej bramki z wracającym za rywalem Azarovim, który jednak zlekceważył movement na wolne pole i nie podążył za nim. Prostopadła piłka minęła stopera z Ukrainy, który ratował się faulem na czerwoną kartkę. Sędzia go jednak jakimś cudem oszczędził i pokazał jedynie żółtą. 




Znacznie lepiej obaj środkowi obrońcy wyglądają w sytuacjach, kiedy Dinamo spokojnie może przejść do niskiego czy średniego bloku. Przy zorganizowanej grze obronnej wszystkich formacji i znacznie mniejszej przestrzeni do pokrycia wokół siebie można zauważyć ich jakość. Znacznie trudniej ich wtedy ograć 1vs1, zaskoczyć wbiegnięciem za plecy, zagrać penetrujące podanie między nimi czy wygrać pojedynek główkowy. Im głębiej przychodzi im bronić, tym lepiej się prezentują. W obrębie pola karnego dominują w powietrzu, doskonale się ustawiają i czytają grę.

Podopieczni Gia Geguchadze w grze obronnej i pressingu są mocno zorientowani na bronienie i krycie indywidualne, szczególnie w środku pola. Jedynie skrzydłowi w sytuacjach, kiedy piłka znajduje się w strefie środkowej utrzymują pozycję strefową w półprzestrzeniach, aby w razie próby gry rywala przez środek mieć lepszy i szybszy dostęp do centrum, zablokować centralne korytarze czy przejąć krycie np. dropującego z linii ataku gracza. Do bocznych obrońców doskakują dopiero, gdy do któregoś z nich zmierza piłka od stoperów/bramkarza. Do plusów man-markingu zalicza się z pewnością jej prostota - po prostu podążasz za swoim graczem w każdy sektor. To ogranicza do minimum miejsce do otrzymania piłki przez każdego przeciwnika. Odpadają problemy komunikacyjne przy przekazywaniu graczy czy zmianie krycia, no i jest to idealny system pod wybieganych, pracowitych zawodników, których w Dinamie nie brakuje. Oczywiście mistrzowie Gruzji nie praktykowali aż tak sztywnego krycia indywidualnego, by przez 90 minut każdy piłkarz miał przydzielonego konkretnego rywala i nieustannie poruszał się wyłącznie w jego pobliżu. Tego w dzisiejszym futbolu nie da się uświadczyć. Natomiast z całą pewnością z założeń man-markingu korzystali w fazie obronnej, czego przykład pokazałem powyżej (prawy stoper wychodzący bardzo wysoko ze swojej strefy za napastnikiem) i pokażę też niżej. Z drugiej jednak strony, krycie indywidualne bywa podatne na manipulację ze strony przeciwnika. Inteligentne, skoordynowane ruchy bez piłki kilku graczy mogą wyciągnąć kryjących z kluczowych przestrzeni i otworzyć korytarze do progresji czy ataku z piłką. I taka sytuacja dość często zdarzała się w szeregach Dinama. W systemie 4-2-3-1 10-tka nie wraca w obronie głębiej w linię pomocy, a przeważnie zostaje obok wysuniętego napastnika i zespół przechodzi na 4-4-2 w defensywie. Duet środkowych pomocników ma więc sporo przestrzeni do pokrycia, a jeśli przeciwnik ma przewagę liczebną w środku pola (np. 3vs2 przy 4-3-3 albo 3-5-2), wówczas łatwiej znaleźć tego jednego wolnego pomocnika poprzez wyciągnięcie przez pozostałą dwójkę defensywnych pomocników Dinama wyżej lub w boczne sektory. To zaś zaburza kompaktowość wertykalną zespołu i powoduje otwieranie się przestrzeni między linią obrony a (nieobecnej) pomocy. I o ile takie momenty, kiedy Teidi, Altunashvili, Radin czy Palavandishvili byli zabierani w pasywne sektory miały miejsce całkiem regularnie, o tyle niska jakość rywali przeważnie nie pozwalała im dostatecznie szybko wykorzystać tej przewagi sytuacyjnej w środku pola.





Z pozytywów w grze defensywnej Dinama najbardziej w oczy rzucała się świadomość obronna/taktyczna skrzydłowych po obu stronach. Najlepiej to wyglądało, kiedy na prawej stronie grali jednocześnie Chabradze i Mamuchashvili. Nominalną pozycją obu graczy jest prawa obrona (szczególnie Chabradze, Mamuchashvili grywa i wyżej, i sporadycznie w środku pola) i to widać w ich wzorowej współpracy na obu końcach boiska. Generalnie jednak obojętnie jak prezentowało się zestawienie na flankach, zawsze boczni obrońcy starali się szybko wracać po stracie, a skrzydłowi obniżali pozycję gdy zachodziła taka potrzeba (np. przy obiegnięciach, próbach kreowania przez rywala 2vs1 w bocznym sektorze albo ściągnięciu przez skrzydłowego bocznego obrońcy do środka celem otwarcia flanki dla full-backa). Nie zaniedbywali gry w destrukcji, kontrolowali swoje "plecy", a gdy dostrzegli ruch bocznego obrońcy przeciwnika za sobą podążali za nim niżej, redukując bezpośrednie zagrożenie z ich strony. Kiedy jeden wyszedł wyżej i istniało ryzyko otwarcia skrzydła innemu graczowi przeciwnika, drugi schodził niżej i zabezpieczał ten sektor. Współpraca i wzajemna asekuracja laterali z wingerami w ekipie mistrza Gruzji wyglądała niemalże podręcznikowo.


W grze obronnej mistrza Gruzji imponować mogła też reakcja po stracie. Raz, że wielu graczy zdecydowanie i szybko wracało na własną połowę do swoich sektorów - szczególnie Azarovi i Altunashvili pokazywali wysokie zaangażowanie w transition i bardzo wysoką wydolność. Dwa, że podopieczni Gia Geguchadze bardzo agresywnie ograniczali rywalom przestrzeń po odzyskaniu przez nich posiadania. Tutaj wielką rolę odgrywał fakt, o którym mówiłem już wcześniej - Dinamo dążyło do przeładowań w konkretnych sektorach boiska, przede wszystkim wokół piłki/gracza z piłką, między liniami i na prawej flance. Wielu graczy na stosunkowo niewielkiej powierzchni zapewniało możliwość gry kombinacyjnej, ale też szybsze ograniczenie miejsca po stracie w trakcie wymiany futbolówki. Łatwiej było zamknąć linie podania graczowi w posiadaniu, manipulować jego decyzjami, np. kierując go w stronę pozornie wolnego gracza, wymuszając podanie do niego, by następnie inny zawodnik wyskoczył i je przejął bądź by tego gracza podwoić/potroić i odzyskać piłkę w pojedynku. Z powodzeniem te założenia wdrażali w życie w zasadzie w każdym punkcie boiska, gdziekolwiek musieli odzyskać futbolówkę.


O stałych fragmentach w ataku i obronie niewiele powiem, gdyż ani nie czuję się w tym mocny, ani nie spisywałem wnikliwie każdego rzutu rożnego czy rzutu wolnego przeciwko i dla Dinama. Mam jedynie dwie obserwacje dotyczące ofensywnych rzutów rożnych. Pierwsza - znaczną ich część (na oko dałbym +50%) rozgrywali krótko. Druga - jeden jedyny stały fragment w ich wykonaniu, który wydał mi się ciekawy, zanotowałem i przedstawiam poniżej.


Z mojej strony to tyle. W żadnym wypadku nie mam zamiaru oceniać szans Lecha w starciu z Dinamem, gdyż Ekstraklasy nie oglądam. Moim celem było przedstawienie stylu gry mistrza Gruzji, ciekawszych graczy ekipy z Batumi oraz mocnych i słabszych stron. Wnioski niech każdy wyciąga sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz