czwartek, 25 kwietnia 2013

Estar Energy Drink

Kolejny energetyk (a w zasadzie energetyki) zza granicy, tym razem od naszych zachodnich sąsiadów. Estar Energy Drink charakteryzuje się przede wszystkim bogatą gamą produktów, spośród których do testów otrzymaliśmy trzy sztuki: klasyka, żurawinkę oraz limonkę z cytryną. Miałem więc punkt odniesienia w postaci XL Energy - jednego z moich ulubionych energoli dostępnych na polskim rynku od dość dawna, który również jest dostępny w tych samych wersjach smakowych. Jak zatem na tym tle wypadł Estar?



czwartek, 18 kwietnia 2013

Scheckter's Energy - review

After a very successful "adventure" with Hype Energy I got in my hands another cans from abroad - Scheckter's Organic Energy. I must say, it's so interesting drink. I got 2 cans, which on first sight looks very similar. But it turned out, that each one is different. What are the differences? Only appearance? More you can read below.





poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Scheckter's Organic Energy

Po bardzo udanej "przygodzie" z Hype'm tym razem w moje ręce trafił kolejny energetyk zza granicy - Scheckter's Organic Energy. Co by nie mówić, produkt niezwykle ciekawy. Otrzymałem dwie puszki, które na pierwszy rzut oka wydawały się takie same. Kiedy lepiej się przyjrzałem, tych szczególików różniących obie wersje można było dostrzec nieco więcej. Także smakowych. Ogólnie rzecz biorąc napój wyróżniał się w wielu kwestiach. Jakich? O tym kilka słów poniżej.



wtorek, 2 kwietnia 2013

Hype Energy szykuje niespodziankę

Dopiero co dotarły do mnie ze słonecznej Hiszpanii puszki nowego produktu Hype'a - Hype Up, a o następne napoje do testowania nie będę musiał się starać, gdyż niemalże na dniach Hype... pojawi się w Polskich sklepach! Tak, dziś już po prima aprillis, więc nikogo nie wprowadzam w błąd. To informacja dosłownie z pierwszej ręki. Więcej szczegółów w dalszej części.




sobota, 30 marca 2013

Hype Energy Drink - review

A few years ago due to kindness Hype Energy I got 2 cans of Hype Up - a new product, which is actually unavailable on their webside. So I can tell, that I was honored by testing these drinks. As it was products from abroad, I was expected something unique, something that can't be compared to our polish energy drink. Am I right? Let's check it out!


Hype Up Energy Drink

Dzięki uprzejmości Hype miałem możliwość spróbowania ich najnowszego produktu - Hype Up, nieobecnego jeszcze na oficjalnej stronie w dziale produktów. Tak więc w moje ręce trafił absolutnie świeży produkt, który nie ujrzał jeszcze światła dziennego na większą skalę. Jako że to produkt zza granicy spodziewałem się czegoś niepowtarzalnego pod względem smaku. Czy rzeczywiście tak było? O tym w dalszej części recenzji.


Na wstępie może dwa zdania o samej firmie. Otóż Hype Energy Drink główną siedzibę ma... na Bliskim Wschodzie, w Dubaju. W Europie punktem strategicznym marki jest Marbella w Hiszpanii. Z kolei produkcja napoju jak wskazuje napis na puszce ma miejsce w Holandii - dla dystrybucji w Europie, natomiast w USA i Kanadzie dla "reszty świata". Hype Energy nie szczyci się popularnością pokroju Monstera, Rockstara czy choćby nawet Dark Doga, jednak co trochę zaskakujące, ma starszy rodowód, a  marka gości w ponad 40 krajach globu. 

Przechodząc do sedna recenzji - otrzymałem napój, który zdaje się oficjalnie nie został jeszcze udostępniony do sprzedaży, gdyż wśród 4 produktów (pomijając energy shota) obecnych na oficjalnej stronie Hype'a Up nie ma. Sam wygląd puszki nie jest jakoś specjalnie "przebajerowany". Stosunkowo prosty, z dużą i wyraźną nazwą nazwą producenta, dobrze dobraną kolorystyką. 

Co do składu, w pierwszej kolejności warto zaznaczyć, że zawartość kofeiny to standardowe 32mg/100ml. Godnym odnotowania jest także obecność guarany i żeń-szenia - co w gruncie rzeczy w energetykach nieprodukowanych w Polsce jest bardzo powszechne, natomiast na naszym rynku co prawda takich napoi przybywa, lecz wciąż nie ma ich wiele. Dodatkowo dostajemy porcję aż 10 witamin, w tym C, E, B6, B1, B2 czy B12 i 4 pozostałe, których z racji arabskiego języka nie jestem w stanie odczytać :D Jak sugeruje nadruk na puszce zawarta w niej dawka powyższych witamin zaspokaja co najmniej 25% dziennego zapotrzebowania na te składniki odżywcze. Jeśli chodzi o kolor to ciężko mi go określić, gdyż nie przelewałem napoju do szklanki. Spoglądając jednak pod światło wydaje mi się, iż miał on barwę jasno fioletową.

I tym sposobem docieramy do punktu kulminacyjnego recenzji, a więc walorów smakowych. Wcześniej słówko o zapachu - tradycyjnie napój testowałem wespół z moim "sprawdzonym gronem ekspertów", czyli z bratem i kumplem od serwisu moje-energetyki. Mój zmysł powonienia kojarzył ten zapach - nutkę wieloowocowego soczku - z Demonem Friuterem, natomiast oni wyczuwali bardziej Mixxed Upa Ice z limitowanej edycji lidlowych energoli, którego ja nie bardzo pamiętam. Tak czy owak "wrażenia węchowe" były jakkolwiek zachęcające. A co czuć w smaku? Tutaj już nasze opinie były znacznie bardziej zbliżone. Pierwszy posmak - w zasadzie niewyczuwalny. Ciężko znaleźć w tym momencie jakieś porównanie smakowe. Trwa on jednak bardzo krótko, po czym do głosu dochodzi mieszanka owoców, spośród których najmocniej przebija się grejpfrut. Końcowa faza to z kolei bardzo przyjemny, delikatny i orzeźwiający miętowy posmak - choć nieco podobny do Blacka Kamikadze. Ta mięta w połączeniu z grejpfrutem - szczególnie po wcześniejszym schłodzeniu Hype'a - daje świetne orzeźwienie w upalne dni, tym bardziej szkoda, że napoju nie testowaliśmy w lipcu czy czerwcu. 

Reasumując i zachowując przy tym obiektywizm, Hype Up oceniam jako bardzo udane połączenie energetyka, soku wieloowocowego i napoju orzeźwiającego. Nie powalił mnie co prawda na kolana, ale z pewnością chętnie napiłbym się go jeszcze w przyszłości. Także smakowo jest niepowtarzalny, nie do porównania (z wyjątkiem zapachu) do żadnego energola, z którym miałem styczność. 

Na sam koniec raz jeszcze dziękuję Hype Energy za możliwość przetestowania ich nowego produktu oraz za świetny kontakt, z którym paradoksalnie niemalże nie spotykam się wśród polskich firm z tej branży. Biorąc pod uwagę dość nieoczekiwane pojawienie się na naszym rynku rok temu Monstera i Rockstara czy nieco później Cannabisa być może kiedyś doczekamy się również tego produktu na naszym rynku, czego sobie i wszystkim smakoszom energetyków czy kolekcjonerów puszek gorąco bym życzył :)




PS. W zakładce "distribution" Hype rzekomo jest obecny w Polsce. Ale jak to jest naprawdę? Czy ktokolwiek widział go u nas - poza allegro?






niedziela, 10 lutego 2013

Monster Rehab

Zapewne nikt się tego nie spodziewał, nigdzie nie było informacji o czekającej na wszystkich fanów i kolekcjonerów napojów energetycznych niespodziance, a tymczasem po cichutku, bez rozgłosu na nasz rynek zawitał Monster Rehab. Biorąc pod uwagę to, że przez rok bytowania w Polsce "Potworów" nie przybył ani jeden nowy smak, pojawienie się Rehaba jest swego rodzaju sensacją. Czy teraz również czeka nas rok posuchy? Czy też możemy spodziewać się dalszej ekspansji Monstera? Czy Rehab jest wart uwagi? O tym wszystkim w dalszej części. 


Na wstępie wyjaśnię kwestię dostępności: otóż Rehaba odnalazłem w pierwszej kolejności w rzeszowskim Realu. Próżno było go jednak szukać na półce wśród swojej "rodziny". Wracając w stronę kasy brat wyhaczył go jakimś cudem między Ripperami w lodówce - chwała mu za to, gdyż okazało się, że był w promocji po równe 4zł podobnie jak pozostałe Monstery. Kolejnym miejscem w Rzeszowie, gdzie odkryliśmy Rehaby była francuska sieć supermarketów, czyli Inter Marche. Tam z kolei na nowym Monsterze mogliśmy oszczędzić grosik w porównaniu do ceny z Realu. Oczywiście w IM "Potwóry" również figurowały jako promocja. 

Co ciekawego oferuje nam kolejny na naszym rynku Monster? Ano już po spojrzeniu na puszkę widzimy, że mamy do czynienia z napojem... niegazowanym! A to w przypadku "energizerów" rzadkość. Sam piłem raptem jednego niegazowanego - zakupionego w Kuchniach Świata Carabao. 

Kolejna ciekawostka - w opisie napoju mamy dodany przymiotnik "hipotoniczny". Oznacza to mniej więcej tyle, że ten rodzaj Monstera pozwala szybciej uzupełnić braki wody w organizmie, natomiast wolniej wyrównuje poziom elektrolitów i energii czerpanej z cukrów. Szczerze mówiąc, nie pamiętam bym miał wcześniej do czynienia z podobnym płynem. 

Skład: Oprócz standardowych składników napoju energetycznego takich jak kofeina (najpowszechniejsze 32mg/100ml), tauryna, kwas pantotenowy, witaminy B3, B6, B12, inozytol czy kwas cytrynowy znajdziemy tu również m.in. fosforan monopotasowy, mleczan wapnia, magnez, chlorek sodu czy... zagęszczoną wodę kokosową. Całość dopełnia sok sytrynowy (5%), ekstrakt z czarnej herbaty oraz ekstrakty owoców acai, jagody goji i mangostanu, a więc składniki odpowiedzialne za smak. 

Właśnie, smak - tutaj mamy do czynienia z bardzo przyjemną lemoniadką, której smak jednak stosunkowo szybko mija. Końcowy posmak to lekka nutka wymienionej powyżej czarnej herbatki. Nie wyczuwalna jest nawet delikatna jej gorycz, co w przypadku napojów tak słodkich jak Monstery jest w zasadzie oczywiste. Razem z bratem doszliśmy do wniosku, że Rehab, szczególnie dobrze schłodzony, może być opcją idealną na lato z racji tego, że jako mix energetyka z lemoniadą, a przy tym napój niegazowany, świetnie ugasi pragnienie w upalne dni, a dodatkowo da solidnego "kopa" energii. 

Podsumowując, uważam, że Rehaba zdecydowanie warto spróbować choćby jako czegoś nowego na naszym rynku. Szczególnie, kiedy jest w promocji, tak jak nam właśnie udało się go nabyć. Z drugiej natomiast strony tenże Monster - jak to się kolokwialnie mówi - "nie urywa d...". Jeśli ktoś spodziewa się rewelacji, może przeżyć srogie rozczarowanie. W skali 0-10, pomijając cenę, oceniłbym go na 7 z malutkim plusikiem. 

Już na sam koniec ostatnia z ciekawostek - będąc w Inter Marche natknąłem się również na etykietę z ceną... Assaulta oraz 3 Monsterów obecnych na naszym rynku od początku, ale w puszkach 0,25l. To było w środę bądź w czwartek. Widniała tam również etykieta Rehaba, jednak do wczoraj żadnego z tych napoi na półkach nie było. Ostatecznie pojawił się ten recenzowany przeze mnie. Czy etykiety pozostałych to zwykła pomyłka czy też coś jest na rzeczy? Na dzień dzisiejszy nie wiem, lecz z pewnością będę teraz częściej zaglądał do tejże francuskiej sieciówki :)