niedziela, 8 lipca 2012

DPŚ: Rosjanie w finale, Polacy w barażu

Pierwszy półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy dla Rosjan. Gospodarze zajęli drugie miejsce, a na trzeciej lokacie uplasowali się Duńczycy. Od całej stawki odstawali nieco Amerykanie. Najskuteczniejszymi zawodnikami na torze byli Emil Sajfutdinow oraz Greg Hancock, którzy zdobyli po 16 punktów.



Zawody, mimo przygotowania tzw. "betonu", stały na dość wysokim poziomie. Nie brakowało walki i emocji, które sięgnęły zenitu przed ostatnią gonitwą... Ale po kolei.

Pierwsza seria pokazała, że nie będzie tak łatwo zapewnić sobie awans bez konieczności jazdy w barażu. Prowadzenie objęli Rosjanie z 7 "oczkami", Polacy ex equo z Duńczykami tracili do nich punkt, natomiast Amerykanie dwa. Druga kolejka nic nie zmieniła, kolejność była identyczna. Jedyne, co można było po niej zaobserwować to powiększająca się strata Jankesów do pozostałych ekip oraz fatalna dyspozycja Grzegorza Walaska, który w żadnym starcie nie był w stanie nawiązać walki o wyższe lokaty. Na domiar złego w swoim drugim starcie z powodu urwania łańcuszka zaliczył, na szczęście nie groźny, upadek. W tej serii znacznie poważniejszą wywrotkę zaliczył Maciej Janowski razem z Emilem Sajfutdinowem oraz Leonem Madsenem. Całą kolizję spowodował poszerzający tor jazdy Ryan Fischer, który zresztą całe zawody jechał bardzo ostro, wręcz na granicy faulu. Wszystko działo się jednak na pierwszym łuku, więc sędzia zaprosił do powtórki wszystkich zawodników.

Po trzeciej serii wiadome było, że już jedynie Emil może zachować status niepokonanego. Jako jedyny miał na swoim koncie komplet 9 punktów. Ci, którzy mieli 6 oczek po 2 startach tym razem przywieźli "dwójki": Iversen przegrał z Janowskim, Hancock z Madsenem, a Gollob z młodym Mikkelem B. Jensenem. Po 12. biegach klasyfikacja wyglądała następująco:

Dania - 22 punkty
Rosja - 20 punktów
Polska - 18 punktów
USA - 12 punktów

Czwarta kolejka przyniosła nam pierwsze zagrywki taktyczne w postaci "jokerów": na początek za Ricky'ego Wellsa pojechał Greg Hancock i przywiózł 4 punkty przegrywając z Maćkiem Janowskim (wyglądało to jednak tak, jakby Greg nie chciał atakować pozycji swojego klubowego kolegi), a na zakończenie czwartej serii Emil pojechał sam za siebie i zwyciężył w świetnym stylu mimo szalenie mocnej obsady (Gollob, Hancock, Iversen). W klasyfikacji wielkie zmiany nie zaszły:

Dania - 28 punktów
Rosja - 28 punktów
Polska - 26 punktów
USA - 19 punktów

Piąta seria rozpoczęła się dla naszych reprezentantów katastrofalnie, bo od czwartego miejsca Walaska i co gorsza w kontekście walki o zwycięstwo, wygraną Artioma Łaguty (paradoksalnie jeżdżącego w barwach Polonii bardzo słabo). Wydawało się, że tracąc 5 punktów do Rosjan na 3 biegi przed końcem nie mamy szans wygrać tych zawodów. Ale Polacy nie złożyli broni. Najpierw Piotr Protasiewicz w pokonanym polu pozostawił Romana Powazhnego, Leona Madsena i wracającego do ścigania Billy'ego Hamilla (który jednak wypadł blado). W kolejnym biegu z dużą dozą szczęścia zwyciężył po raz trzeci tego dnia Janowski - błąd w tym biegu popełnił jadący z przodu Grigorij Łaguta mało co nie kończąc gonitwy na bandzie, co skrzętnie wykorzystali Janowski z Iversenem. 

I tym samym przez ostatnim biegiem traciliśmy punkt do Duńczyków oraz dwa oczka do Rosjan! Łatwo się domyślić jaka kolejność dawałaby nam wygraną bądź bieg dodatkowy. Z jednej strony było to zadanie niezwykle trudne biorąc pod uwagę start w tym biegu niesamowicie szybkiego Sajfutdinowa. Z drugiej natomiast nadzieje pokładaliśmy w nikim innym, jak oczywiście Tomaszu Gollobie. Na dokładkę każdy liczył, że punkty rywalom może pozabierać także Greg Hancock. 

I był to z pewnością najbardziej emocjonujący bieg turnieju, nie tylko ze względu na jego ogromne znaczenie dla klasyfikacji. Kolejność zmieniała się jak w kalejdoskopie. Dość powiedzieć, że każdy z zawodników przez chwilę jechał na pierwszym, drugim, trzecim bądź czwartym miejscu! Wszystkich w tej gonitwie pogodził... mistrz świata, Greg Hacock, choć przez moment sytuacja układała się dla nas idealnie - prowadził Gollob, przed Gregiem, Emilem i Jepsenem Jensenem. Niestety ostatecznie nasz żużlowiec zamienił się pozycją z Jankesem, co wobec trzeciego miejsca Sajfutdinowa zapewniło Sbornej bezpośredni awans.

Końcowa klasyfikacja:
ROSJA: 35
1. Emil Sajfutdinow (3,3,3,6!,1) 16
2. Grigorij Laguta (2,2,1,0,1) 6
3. Artem Laguta (2,1,0,1,3) 7
4. Roman Povazhny (0,2,1,1,2) 6


POLSKA: 34
1. Tomasz Gollob (3,3,2,2,2) 12
2. Grzegorz Walasek (1,u,d,1,0) 2
3. Piotr Protasiewicz (2,1,1,2,3) 9
4. Maciej Janowski (0,2,3,3,3) 11

DANIA: 33
1. Niels Kristian Iversen (3,3,2,0,2) 10
2.  Leon Madsen (1,0,3,3,1) 8
3. Michael Jepsen Jensen (1,2,2,3,0) 8
4. Mikkel B. Jensen (1,1,3,0,2) 7

USA: 23
1. Greg Hancock (3,3,2,4!,1,3)16
2. Billy Hamill (0,0,0,2,0) 2
3. Ryan Fisher (0,1,0,0,1) 2
4. Ricky Wells (2,0,1,0,-) 3

Podsumowując, obejrzeliśmy bardzo dobre zawody, niestety nie zakończone ostatecznie sukcesem. Możemy być jednak zadowoleni z dyspozycji Tomasza Golloba i przede wszystkim Maćka Janowskiego. W nieco mniejszym stopniu z jazdy "Pepe". Kompletne rozczarował natomiast Walasek, który jak już wiadomo zostanie w barażu zastąpiony przez Krzysztofa Buczkowskiego. Oby ta zmiana wyszła drużynie na dobre i pozwoliła Polakom awansować do finału. Trzymamy kciuki!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz