wtorek, 10 lipca 2012

PeppCola - recenzja

Napój, który mam zamiar poddać wnikliwej analizie nie zalicza się co prawda do kategorii energy drinków, niemniej jednak nie mogłem nie poświęcić mu miejsca. A to wszystko z powodu... O tym powodzie przeczytacie w dalszej części recenzji.






Napój ten, czyli widoczny na zdjęciu oraz wspomniany w tytule, to PeppCola. Jak nazwa sugeruje mamy do czynienia z kolejną imitacją kultowej Coca Coli. Produkt ten, dla "niewtajemniczonych", dostępny jest w Lidlu. Każdy, kto odwiedza tą sieciówkę i kupuje tam energy drinki z pewnością by się tego domyślił z racji napisu "Siti", który pojawia się również na litrowych butelkach energetyka "made in Lidl". Cena? 1,49 zł za litr tego napoju to cena - mówiąc wprost - śmiesznie niska. Sugeruje, że napój jest niewiele wart. A czy faktycznie to prawda o tym nieco później...


Miałem z PeppColą ciekawą przygodę. Otóż przez pewien czas nie kupowałem tego napoju głównie z tego względu, że do Lidla mi nijak nie po drodze. Jednak około pół roku temu przypomniałem sobie o nim i wybrałem się, aby nabyć go u siebie w Dębicy. Nic z tego nie wyszło, gdyż zastałem jedynie jego wersję "light". Z czystej ciekawości sprawdziłem dwa rzeszowskie Lidle i tam również spotkało mnie takie samo rozczarowanie. W końcu zdeterminowany wypełniłem znajdujący się na stronie lidl.pl formularz kontaktowy wysyłając pytanie o omawiany produkt. Za pierwszym razem odpowiedzi nie otrzymałem. Udało się za drugim podejście. Otóż, ku mojemu zdziwieniu, napój ten obecnie znajduje się... w części z alkoholami! Troszkę to dla mnie dziwne biorąc pod uwagę, że jego "bezcukrowy brat" znajduje się w zupełnie innej części sklepu.

Tyle dygresji, czas przejść do sedna. Charakterystyczne dla PeppColi jest już... otwarcie. Otóż przy odkręcaniu zakrętki nie usłyszymy jak w przypadku innych napojów gazowanych syku powoli uciekającego powietrza, ale jedno głośne huknięcie. Wiem, nie jest to coś godnego uwagi, lecz rzuciło mi się w oczy (a w zasadzie w uszy) i postanowiłem o tym wspomnieć.

A propos gazu... Ilość dwutlenku węgla w butelce jest znikoma. Już przy drugim, trzecim łyku mamy wrażenie, że wszelaki gaz "uciekł" i napój staje się nieco lurowaty. To z pewnością największa wada PeppColi.


Jeśli chodzi o skład: nie porównywałem go ani z Pepsi, ani z Coca Colą, ani z żadnym innym napojem o smaku coli. To nie moja broszka, więc nie będę się w to zagłębiał. Wypiszę jednak co poza składnikami oczywistymi (woda, cukier, CO2) wchodzi w jej skład, a są to: kwas fosforowy, barwnik E 150d, naturalne aromaty, kofeina oraz kwas askorbinowy.

A teraz najważniejsze, czyli smak: oczywiście najlepiej smakuje schłodzony, a takiego niestety z racji braku lodówek w Lidlu nie zakupimy. Mnie osobiście (jak i moim znajomym) do złudzenia przypominał Cherry Coke - a więc znany produkt Coca Cola Company. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że nawet... jest lepszy! Można wyczuć delikatną, jakby właśnie wiśniową nutkę, która świetnie komponuje się ze słodkim, aczkolwiek nie mdłym smakiem. Ja osobiście nawet po wypiciu połowy butelki nie czuję "zamułki", którą często powodują napoje bardzo słodkie.

W mojej opinii jest to napój godny polecenia. Posiada zarówno zalety cenowe, jak i smakowe. A czego chcieć więcej od napoju? Są oczywiście pewne minusy całości, niemniej jednak nie zmieniają one mojej jak najbardziej pozytywnej opinii o PeppColi.

5 komentarzy:

  1. Bardzo trafna recenzja! Ciężko znaleźć równie dobry napój za tak niską cenę. Nie mam pojęcia skąd bierze się ta wiśniowa nutka w smaku ale efekt jest naprawdę dobry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lidl ma w ukryciu napój, którym mógłby podbić przynajmniej Polskę :) Odpowiem Ci - nie ma równie dobrego napoju za podobną cenę w podobnej ilości, taka prawda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupoty do kwadratu... PeppCola nie jest żadną podróbą CocaColi... to podróba innego napoju niesprzedawanego w Europie (poza UK) o nazwie DrPepper - oryginał jest jeszcze bardziej bajeczny w smaku.

    ps. cherrycola firmy cocacola też była podróba DrPeppera ale nie wygrała bo i nie miała prawa wygrać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze primo - pisałem "jak sugeruje nazwa". A że w nazwie jest "cola" każdy nieobeznany w temacie może pomyśleć, iż jest to kolejna podróba Coca Coli.
    A Dr. Peppera piłem i jest dostępny u nas, ot choćby w Kuchniach Świata czy w Piotrze i Pawle (przynajmniej rzeszowskim). Lepszym odnośnikiem do PeppColi jest jednak Cherry Coke, gdyż w Pepperze czuć wyraźną migdałową nutkę, a w tamtych dwóch napojach wiśniową, dlatego to je z grubsza porównałem.
    PS. DrPepper mi smakował, ale za tę cenę mam 4 litry PeppColi, która smakuje mi tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć,że na dłuższą metę Dr.Pepper ssie przy Peppcoli.

    OdpowiedzUsuń