poniedziałek, 9 listopada 2015

Andrija Balic vs NK Osijek (07.11.2015)

Tak się złożyło, że tego chłopaka widziałem częściej przed pomysłem pisania o utalentowanych graczach z całej Europy niż gdy już się zabrałem za jego realizację. Mówi się o nim, że to kolejne złote dziecko chorwackiego futbolu i zarazem materiał na kolejnego wysokiej klasy pomocnika. Jak do tej pory osobiście się o tym nie przekonałem. Każde obejrzane spotkanie z udziałem Andriji Balica (a było ich łącznie 5-6) niosło ze sobą spore rozczarowanie. Nie dostrzegałem w jego grze niczego, co pozwoliłoby mi uwierzyć w jego olbrzymi ponoć talent i zrozumieć zainteresowanie tym 18-latkiem ze strony Ajaxu, Tottenhamu czy Borussii Dortmund. A takowy z pewnością posiada, skoro występował we wszystkich juniorskich reprezentacjach kraju począwszy od U14. Czy jego występ przeciwko NK Osijek zmusił mnie do zweryfikowania opinii?


Jeśli ktoś nigdy wcześniej nie widział Balica - tak, to ten chłopak z numerem 99 na plecach i bujną czupryną. Wysoki (180 cm), acz bardzo szczuły (71 kg). Przyznaje otwarcie, że jego idolem i piłkarzem, na którym się wzoruje jest Andres Iniesta. Jak na 18-latka ma już bardzo dobry bilans w Hajduku: rozegrał już 41 spotkań (z czego 31 w pierwszym składzie), w których zdobył aż 10 bramek i dołożył 6 asyst. Dorobek ten robi jeszcze większe wrażenie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że średnio na boisku przebywa przez raptem 57 minut. Także w tym sezonie zanotował 22 występy od pierwszej minuty, lecz tylko 3 z nich dograł do końca. Złożyło się to na 4 trafienia i 3 asysty.

Co do jego mocnych stron. W pierwszej kolejności należy wymienić bardzo dobry strzał z dystansu i wykończenie, czego dowodzi choćby sama liczba zdobytych goli. Jego uderzenie jest zróżnicowane i precyzyjne - technicznie czy siłowo, prostym podbiciem czy wewnętrzną częścią stopy, po dryblingu, z woleja czy przygotowując sobie piłkę, z kilku metrów czy z dalekiego dystansu - bez różnicy. Także w polu karnym potrafi uderzyć i w sytuacji sam na sam, i z sytuacyjnej piłki. Przede wszystkim zdaje sobie sprawę z jakości swojego strzału i stosunkowo często z niego korzysta, zresztą z niezłym skutkiem. Przy tym przyzwoicie operuje swoją słabszą, lewą stopą, choć w miarę możliwości unika korzystania z niej.

Jego zaletą jest również - wbrew pozorom - siła fizyczna. Mimo szczupłej sylwetki Andriję nie jest łatwo przepchnąć w bezpośrednim pojedynku, nie odbija się od starszych graczy jak od ściany. Jest silny na nogach, z piłką przy nodze nie pozwala się łatwo wytrącić z rytmu biegu. Zresztą prowadzenie piłki też można zaliczyć do jego atrybutów. Podglądanie pomocnika Barcelony widać w jego grze - trzyma piłkę krótko przy nodze, unika dalekiego jej wypuszczania, sprawnie kontroluje ją zewnętrzną częścią stopy, ma "szybką nogę", która pozwala mu unikać wejść rywala.

Oczywiście dysponuje też zestawem cech charakterystycznych dla rozgrywającego: kreatywność, niezły przegląd pola, umiejętność posłania dokładnej prostopadłej piłki czy przerzutu na drugą stronę boiska (i co ważne w tym wieku, nie gra asekuracyjnie i nie boi się tego typu zagrań), gra bez piłki, technika użytkowa oraz duża wybieganie (częste zmiany nie są z tym związane). Dodatkowo jak na zajmowaną pozycję jest całkiem szybki, potrafi przyspieszyć z futbolówką i zostawić przeciwnika za sobą - coś jak jego nieco starszy rodak, Mateo Kovacic.

Styl gry? Choć potrafi dostrzec partnera urywającego się obrońcom i zagrać dokładną, crossową piłkę, preferuje jednak wymianę krótkich podań, w czym czuje się najlepiej. Przy tym dużo biega bez piłki, stara się non stop być pod grą, nie ucieka od futbolówki, bierze na siebie ciężar rozegrania akcji i kreowania sytuacji. Stąd tez ciężko określić na jakiej pozycji czuje się najlepiej: czy jako defensywny, środkowy czy atakujący pomocnik. W barwach Hajduka pojawia się w zasadzie w każdym sektorze.Kiedy tylko ma możliwość, chętnie decyduje się na uderzenia z dystansu, aczkolwiek w żadnym wypadku nie nadużywa tego atrybutu.

Jeśli zaś chodzi o wady: brakuje mu regularności w zagraniach. Po błyskotliwym podaniu czy świetnym odbiorze stać go na banalną stratę, np. po niecelnym podaniu. Bardzo dobre elementy gry przeplata z fatalnymi błędami, po części wynikające z braku koncentracji, a także - co oczywiste - młodości. Z moich obserwacji dodam jeszcze, że często zdarzają mu się spotkania, kiedy wychodzi mu naprawdę niewiele. Mam też wątpliwości co do jego gry na małej przestrzeni, gdyż z reguły rzadko szuka szybkich wymian piłki na małej przestrzeni. "Ruch zwrotny" po oddaniu piłki, tj. natychmiastowej pokazanie się na powrót do odegrania, również u niego nie zachwyca - w przeciwieństwie do jego rówieśnika z Dinama, Ante Corica, u którego ten element jest jedną z największych zalet. Wspomnę przy okazji o timingu W podejmowaniu decyzji i w samych zagraniach. Zdarza się, że bywa spóźniony czy to z powrotem za akcją, czy z podaniem do kolegi. Lub też w drugą stronę - podaje nie w tempo, zawczasu, w miejsce, w które nikt nie podąża. Tak więc nie ma mowy by spoczął na laurach.

Sobotni mecz wicelider ze Splitu z drugą drużyną od końca rozpoczął w ustawieniu 4-1-4-1:


Andrija pełnił rolę środkowego pomocnika obok Caktasa. Ubezpieczał ich Brazylijczyk Jefferson, natomiast na szpicy wybiegł Nicola Vlasic, nominalny skrzydłowy i notabene równie utalentowany nastolatek co jego kolega z drugiej linii.

Vlasic, nieprzyzwyczajony do gry na środku ataku, jak można było się domyślać często uciekał czy to do bocznych sektorów, czy w głąb boiska w poszukiwaniu piłki. Ruchliwość Nicoli zmuszała partnerów do rotacji pozycyjnej. Rolę środkowego napastnika starali się przejmować lewoskrzydłowy Tudor oraz właśnie Balic, niekiedy też z głębi pola w pierwszą linię wbiegał drugi ze środkowych pomocników, Mijo Caktas, starając się rozciągnąć formacje przeciwnika.


Przez pierwsze 45 minut dużo ciekawego działo się przede wszystkim na lewej stronie Hajduka. Zdarzały się momenty, kiedy i Vlasic, i Tudor operowali w strefie środkowej - jeden nieco wyżej, drugi nieco niżej. Do pomocy osamotnionemu przy linii lewemu obrońcy Milicowi zdarzało się przychodzić Jeffersonowi - nominalnemu defensywnemu pomocnikowi. Jego brak w środku pola prowokował szybkie kontry Osijeku, co kilkukrotnie miało miejsce, m.in. za sprawą strat Balica, o czym za chwilę. Młody Chorwat potwierdził jednak, że czuje grę bez piłki, jest w nieustannym ruchu, pokazuje się do zagrania w każdym sektorze boiska, przemieszcza się wzdłuż i wszerz zajmując pozycje i defensywnego pomocnika, i rozgrywającego, i 10-tki, a niekiedy i prawoskrzydłowego. Wszędzie jest go pełno. Nieco mniejszą swobodę w szukaniu sobie miejsca miał pod koniec pierwszej części, kiedy za kontuzjowanego Caktasa wszedł bardziej ofensywny Roguljic. Wtedy przesunął się już głębiej, bliżej stoperów, skupiając się w głównej mierze na spokojnym wyprowadzaniu futbolówki z pierwszej ćwiartki:


Ten screen akurat nie pochodzi z wspomnianej końcówki, niemniej jednak oddaje wszechstronność Andriji i pełne zaufanie do niego, a także sposób rozpoczynania akcji przez Hajduk: obecność Balica między stoperami pozwala im rozciągnąć linię, a bocznym obrońcom przesunąć się do przodu, co wymusza zejście skrzydłowych do strefy środkowej i jej zagęszczenie. Bolączką gości była mała ruchliwość w środkowej tercji i brak wyjścia do piłki. Najlepiej robił to właśnie Balic, ustawiając się stosunkowo daleko od własnej linii defensywnej i stamtąd cofając się w stronę stoperów po odbiór futbolówki. Nie mógł być niestety w dwóch miejscach jednocześnie, stąd ze względu na brak możliwości podawania do przodu środkiem przesuwał grę do bocznych obrońców, a ci mieli kłopoty z dokładnym zagraniem - czy do środka, czy wzdłuż linii do zbiegających tam kolegów, co skutkowało stratami i groźnymi kontratakami.

Inna rzecz, która potwierdziła się ze wstępnymi obserwacjami to nieregularność i utrata koncentracji. Notował sporo błędów i nieodpowiednich decyzji. Raził niedokładnością w wydawałoby się bardzo prostych sytuacjach. Nawet po udanym zagraniu szybko zacierał dobre wrażenie "klopsem" w kolejnej akcji. Tak było np. w 5', gdy znakomicie wyłuskał piłkę spod nóg przeciwnika by nienaciskany podać ją na odległość około 10 metrów znacznie za plecy Juranovica, co i zwolniło grę, i pomogło zorganizować się Osijekowi oraz zorganizować repressing wysoko na połowie Hajduka. Równie niebezpieczną stratą "popisał się" w 25' zagrywając z klepki pod swoim polem karnym prosto pod nogi przeciwnika czy dwie minuty później w łatwy sposób dając sobie zabrać futbolówkę w strefie środkowej. Najlepszym przykładem na kłopoty z decyzyjnością była sytuacja z 31', kiedy rozprowadzał akcję w jej ostatniej fazie wysoko na połowie gospodarzy. Zamiast błyskawicznego oddania piłki na lewą stronę do wolnego partnera zupełnie niepotrzebnie ją przytrzymał i starał się oddać do kolegi kilka metrów obok w przeciwnym kierunku. Koniec końców nawet to krótkie podanie nie dotarło do adresata i z akcją wyszła drużyna NK. Brak precyzji dał się mu również we znaki w 40'. Zdecydował się na całkiem słuszny przerzut spod stoperów na lewe skrzydło. Samo wykonanie było znacznie gorszej jakości. Cross został przecięty, a z niego Osijek zainicjował akcję bramkową. 

Żeby nie było, że wspominam tylko o potknięciach 18-latka, nadmienię również o tych godnych uwagi zagraniach. Tutaj na pierwszym miejscu umieściłbym świetne wypatrzenie przed polem karnym mającego nieco swobody Vlasica i ślicznego podania do rówieśnika zewnętrzną częścią stopy między liniami. Dobre zagranie z klepki w środku pola do Susica, które napędziło kontrę Hajduka zanotował w doliczonym czasie pierwszej części spotkania. Do tego jeszcze dwa  przytomne i precyzyjne rozciągnięcia gry do boków: w 11' na lewo do Milica, a w 16' górnym, miękkim przerzutem na prawo do Susica. Techniką zaimponował za to w 12' perfekcyjnie gasząc na klatce piersiowej nieprzyjemną, długą piłkę i momentalnie sprowadzając ją do ziemi.

Jako że po 45 minutach został zmieniony, nie zdążyłem na temat jego gry wywnioskować wiele więcej. Zdążył zaprezentować, że dobrze bije stałe fragmenty gry (13' - ostro bita centra na 5 metr), potrafi sobie poradzić na skrzydle dzięki szybkości, przyspieszeniu, dryblingowi, panowaniu nad piłką oraz dobrze ułożonej stopie (17' - wygrany pojedynek na skrzydle zakończony dokładnym dośrodkowaniem w pełnym biegu na 5-6 metr do nabiegającego na piłkę Vlasica plus kilka udanych dryblingów i udana współpraca z bocznym obrońcą), jak również że nie boi się uderzyć z dystansu (24' - klasyczny zwód "na zamach" i przełożenie w ten sposób futbolówki na lewą nogę, którą oddał bardzo mocny strzał z 25 metrów, ale też niecelny). Całościowo, pomimo najszczerszych chęci, wciąż mnie do siebie nie przekonał i w dalszym ciągu będę czekał, aż zaprezentuje mi choćby namiastkę swojego talentu. Mam nadzieję, że gdy kolejny raz Andrija zagości na blogu to będę miał o nim do powiedzenia znacznie więcej ciepłych słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz