niedziela, 23 grudnia 2012

Crazy Wolf Cola

Po naprawdę długiej przerwie od pisania wracam z recenzją jednego z moich ulubionych energetyków, a mianowicie Crazy Wolfa. Mam do tego napoju swoisty "sentyment", gdyż jest on jednym z pierwszych, obok BePowera i R20, od którego zaczęła się moja "przygoda" z energy drinkami. Z tego względu obowiązkowo poświęcę mu tutaj trochę miejsca. 



Crazy Wolf - nie tylko omawiana dziś wersja o smaku coli - jest dostępny wyłącznie w sieci Kaufland jako tzw. "marka własna". Cena tego napoju na dzień dzisiejszy to 1,49 zł, a więc jest bardzo przystępna. Niemniej jednak chyba częściej można się spotkać z ceną 1,55 zł za puszeczkę. Dla niezorientowanych - do wyboru mamy 4 odmiany smakowe: "klasyka", light, limonkę oraz colę. 

Nie będę się rozpisywał o składzie, gdyż jest on bardzo zbliżony do wszelakich innych marek. Różni się tym, że zawiera barwnik, nadający napojowi odpowiedni smak i kolor. Natomiast jeśli chodzi właśnie o walory smakowe - jak powszechnie wiadomo, większość (jeśli nie wszystkie) napoi puszkowych najlepiej smakuje schłodzona. Nie inaczej jest w tym przypadku. Może teraz w zimie mało kto wrzuci energetyka do lodówki, ale w lecie to najlepsza opcja. Po otwarciu jakikolwiek zapach jest bardzo słabo wyczuwalny. W kwestii smaku - czuć, że faktycznie mamy do czynienia z wersją cola (co nie jest takie oczywiste, jak przekonałem się na przykładzie N-Gine'a coli, który bardziej smakował jak jakiś... płyn do mycia naczyń? Nie żebym pił coś takiego :) ). Sam posmak z kolei jest leciutko gorzkawy i stosunkowo krótki, co jest z pewnością zaletą, jeśli komuś nie "podejdzie" ten napój. Mogę więc obiektywnie stwierdzić, że nie jest on przesadnie słodki - raczej przeciwnie. 

Krótko podsumowując - Crazy Wolf Cola jest bardzo przyjemną odmianą od tych "klasycznych" energy drinków dostępnych na naszym rynku. Smak można ocenić pozytywnie, tak samo jak cenę napoju. Nie napisałem nic o wadach, bo... w zasadzie ciężko mi jakąś dostrzec. Tak obiektywnie, jak i subiektywnie. Zarzucić mógłbym jedynie to, co każdemu "energizerowi" - mianowicie szybkie rozgazowanie. Ale skoro ten problem jest powszechny, więc pominąłem tą kwestię. W moim osobistym rankingu energetyków o smaku coli stawiam go tuż tuż za Ridersem, a przed Level Upem oraz zdecydowanie przed wspomnianym N-Gine'm i Tigerem (który przynajmniej kiedyś także miał taką wersję smakową). Osobiście polecam :)

2 komentarze:

  1. Crazy Wolf Cola to jeden z lepszych energizerów o tym smaku na rynku. Nie żeby było ich jakoś bardzo dużo, ale jakiś wybór jest. Może to nie ten smak co zwykła cola, ale jak na energetyka całkiem niezły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem jest on jednak gorszy od level upa,a lepszy od specyfiku KITE cola (ob-rzy-dli-stwo)

    OdpowiedzUsuń