czwartek, 19 stycznia 2017

Thomas Lemar vs Troyes (20.02.2016)

Latem ubiegłego roku w Monaco doszło do dużych przetasowań kadrowych. Ogromne pieniądze, uzyskane ze sprzedaży Anthony’ego Martiala, Geoffreya Kondogbii, Levina Kurzawy, Aymena Abdennoura, Yannicka Carrasco czy Lucasa Ocamposa, w dużej mierze zostały przeznaczone na wzmocnienie i uzupełnienie mocno okrojonej kadry. I tak rewelację poprzedniej edycji Ligi Mistrzów zasilili tacy gracze jak Ivan Cavaleiro, Adama Traore, Jemerson, Rony Lopes (wypożyczony w styczniu do Lille), Gabriel Boschilia (wypożyczony do Standardu), Fabinho (wykupiony z Rio Ave po okresie wypożyczenia), Guido Carillo czy wypożyczeni Fabio Coentrao, Stephan El Shaarawy, Mario Pasalic czy Helder Costa. Do klubu sprowadzono również dwóch młodych graczy rodem z Francji, którzy miesiąc wcześniej (w czerwcu) błysnęli na międzynarodowym turnieju młodzieżowym w Toulonie. Mowa tutaj o Faresie Bahloulim oraz Thomasie Lemarze. O ile ten pierwszy ze względu na trapiące go kontuzje nie był w stanie przebić się do podstawowej jedenastki klubu z księstwa, tak drugi z nich stosunkowo szybko stał się istotnym punktem ofensywy Monaco. Dziś przyjrzymy się jego postawie przeciwko Troyes.


Lemar to 20-letni (rocznikowo 21-letni), wszechstronny piłkarz, mogący z powodzeniem występować na obu flankach w systemie 4-2-3-1/4-3-3, ale także na pozycji nr „10” czy jako operujący nieco głębiej środkowy pomocnik. W obecnym sezonie najczęściej pełnił rolę lewoskrzydłowego bądź ofensywnego pomocnika ustawionego za plecami 9-tki. Przeciwko Troyes wychowanek Caen zagrał jednak jako prawoskrzydłowy.

Z racji swojego wzrostu (170 cm) Lemar nie jest zawodnikiem stworzonym do wygrywania pojedynków powietrznych. Ma natomiast sporo innych atutów. Przede wszystkim dysponuje świetną szybkością i przyspieszeniem (zarówno na krótkim, jak i dłuższym dystansie), niesamowitą dynamiką i startem do piłki. Posiada również błyskawiczne „odejście”, szybki pierwszy krok. Już na kilku pierwszych metrach potrafi zostawić za sobą pilnującego go rywala. Dodając do tego znakomitą koordynację ruchową, zwrotność i zwinność mamy sylwetkę piłkarza niezmiernie trudnego do upilnowania. Mocną stroną Lemara są także precyzyjne, dobrze bite stałe fragmenty gry, które w jego wykonaniu niosą ze sobą sporo zagrożenia. Bardzo dobrze wykonuje bezpośrednie i pośrednie rzuty wolne czy rzuty rożne. Przy stałych fragmentach gry ujawnia się jakość jego dośrodkowań. Z taką samą dokładnością potrafi zacentrować z „martwej piłki”, jak i z akcji, w pełnym biegu. Nie można się przyczepić do techniki Thomasa, która jest na wysokim poziomie. Ułatwia mu ona znacząco drybling, który w jego przypadku opiera się na nagłych przyspieszeniach, zmianach kierunku i tempa biegu, a to wszystko zapewnia Francuzowi umiejętność kontroli nad piłką i jej krótkie prowadzenie. Lubi i chętnie szuka gry wzajemnej, wymiany piłki na małej przestrzeni. Do zalet Lemara dodać należy dobre długie podanie. Jego skuteczność przerzutów czy bezpośrednich piłek na dalszą odległość oscyluje w tym sezonie w okolicach 60%, co stanowi bardzo dobry wynik. Po stronie plusów odnotujemy jeszcze dużą aktywność w fazie obronnej. Pomimo „papierowego” ustawienia na skrzydle bądź za napastnikiem Lemar nie unika pracy w defensywie, wraca na własną połowę i zajmuje odpowiednią pozycję w momencie przejścia do obrony. Przy tym jego udział w defensywie nie sprowadza się do pozorowania bronienia: jest agresywny, blisko doskakuje do przeciwnika, wypycha go w kierunku własnej połowy, udziela się w pressingu, niejednokrotnie wraca także sprintem za kontratakiem drużyny przeciwnej. Tak samo przydatny jest w momencie, kiedy to Monaco przechodzi do kontry. Dzięki niezłemu czytaniu gry i antycypacji może znaleźć przestrzeń na własnej połowie, skąd może napędzić błyskawiczny atak indywidualną szarżą. Równie dobrze może być przygotowanym na natychmiastowe, wertykalne podanie na wolne pole, gdzie w pojedynku z defensorami ma przewagę dzięki swojej szybkości i zwrotności. Choć nie posiada imponujących warunków fizycznych to umie przyzwoicie grać tyłem do bramki, zastawić się i przytrzymać futbolówkę.

Wśród wad Lemara wskazałbym jednowymiarowość. Mimo, że ten 20-latek przyzwoicie operuje swoją słabszą, prawą nogą, to korzysta z niej bardzo rzadko, przez co jego zamiary i zachowania z piłką są stosunkowo łatwe do odczytania. Ze względu na swój wzrost Lemar zupełnie nie radzi sobie w pojedynkach powietrznych. Bardziej razi natomiast jego znikoma kreatywność. To nie jest zawodnik, który w ułamku sekundy dostrzeże wyrwę w szykach obronnych rywala i pośle tamtędy prostopadłą piłkę do wychodzącego na wolne pole kolegi. W tym sezonie tylko 11 razy szukał zagrania tego typu, co jest wynikiem znacznie gorszym od partnerów ze swojej formacji, np. Moutinho (50), Bernardo Silvy (36), Pasalica (29) czy Dirara (25). Można mu także zarzucić brak chłodnej głowy. Zdarza się, że podejmuje decyzje zbyt pochopnie, bez wcześniejszego ich przekalkulowania, co w konsekwencji skutkuje stratą piłki.

Podopieczni Leonardo Jardima formalnie rozpoczęli spotkanie w ustawieniu 4-4-2 z Lemarem na prawej stronie pomocy, Toulalanem i Bakayoko w środku, Helderem Costą po lewej i dwójką Wagner Love – Carrillo z przodu. W praktyce bardziej ustawienie to przypominało 4-2-3-1, gdzie dwójka defensywnych pomocników Toulalan – Bakayoko operowała bardzo blisko siebie, przed nimi znajdował się Wagner Love, spełniając rolę cofniętego napastnika. Przed sobą Brazylijczyk miał najbardziej wysuniętego Carrillo, a po bokach duet Lemar i Helder Costa. Odzwierciedleniem tego ustawienia jest tablica ze średnimi pozycjami poszczególnych graczy:


Co ciekawe, choć średnia pozycja Raggiego i Lemara jest wyższa niż ich vis-a-vis z przeciwnej strony, Eldersona i Heldera Costy, więcej ataków gospodarze przeprowadzali właśnie swoją lewą flanką (37% lewą vs 31% prawą). Niemniej jednak to z prawej strony płynęło największe zagrożenie bramki Troyes. I to w stosunkowo prosty sposób: albo za sprawą Lemara, który świetnie potrafił wykreować sobie miejsce do dośrodkowania (sam wykonał 5 dośrodkowań, z czego 2 dokładne, a 60% ogółu wrzutek Monaco wykonało właśnie z tego sektora) na głowę dobrze radzącego sobie w powietrzu Carrillo (m.in. tak wypracował Argentyńczykowi bramkę w 25’) bądź wbiegającego z głębi pola Wagnera Love (np. w 37’), albo poprzez ofensywne wyjścia Raggiego. Ten drugi schemat był z pewnością wyćwiczony. Każda akcja zaczepna Włocha wiązała się z wcześniejszym zejściem Lemara bliżej strefy środkowej. 20-letni skrzydłowy próbował ściągać za sobą bocznego obrońcę bądź w najgorszym przypadku absorbował swoją obecnością w środku pola pomocników Troyes (co uniemożliwiało im asekurację czy też podwojenie na skrzydle) dając tym samym Raggiemu możliwość gry w izolacji z Mavingą. Obaj zawodnicy unikali w tym spotkaniu „małej gry”, akcji na obieg czy po prostu dublowania się na skrzydle (dość powiedzieć, że wymienili między sobą tylko 14 podań, podczas gdy Helder Costa z Eldersonem aż 27). Jeśli Raggi podłączał się do ofensywy, to Thomas asekurował go z głębi pola. Jeśli zaś Lemar dostawał piłkę na wysokości pola karnego, to prawy obrońca Monaco ustawiał się kilkanaście metrów za nim. Kilka omówionych w tym akapicie zachowań tej dwójki przedstawimy na poniższych screenach:




Ograniczony udział w ataku pozycyjnym bocznych obrońców wymuszał przesunięcie się do przodu jednego ze środkowych pomocników. O ile w ofensywie i konstruowaniu akcji przynosiło to niezłe efekty (np. udział Bakayoko w „małej grze” z Lemarem i Carrillo na wysokości pola karnego Troyes, zakończony groźnym uderzeniem 20-letniego skrzydłowego), o tyle rodziło to problemy po stracie. Osamotniony pomocnik, czy to Toulalan, czy Bakayoko, nie był w stanie pokryć całej przestrzeni w środku pola, gdzie zresztą goście niejednokrotnie mieli blisko siebie trójkę czy nawet czwórkę pomocników (Nivet, Ben Saada, Pi i Azamoum). Podobna sytuacja miała miejsce gdy jeden z nich wychodził wyżej do pressingu. Wówczas między głęboko ustawioną linią defensywną a pomocą tworzyły się dziury, które wykorzystywali gracze Troyes. Jednak mając miejsce na przedpolu z reguły nie szukali skomplikowanych rozwiązań, gry na jeden kontakt czy prostopadłych podań. Z reguły zostawienie swobody skutkowało strzałami z dystansu. Spośród 13 prób aż 8 (ponad 60%) zawodnicy Mohameda Bradji oddali sprzed pola karnego.



Gracze Troyes poza licznymi próbami z dystansu atakowali głównie swoją prawą flanką. Aż 43% wszystkich akcji ofensywnych wędrowało tą stroną boiska (w Monaco ataki były bardziej zróżnicowane, tam z każdej strefy wychodziło przeszło 30% ataków, więc różnica nie była aż tak wyraźna jak w przypadku Troyes). Poniekąd wynikało to z „przywiązania” Mavingi, lewego obrońcy outsidera Ligue 1, do Lemara, który nie pozwalał mu się regularnie włączać do akcji ofensywnych. W porównaniu do operującego po drugiej stronie Karaboue zanotował znacznie mniej dośrodkowań (2/5 Karabou, 0/1 Mavinga) podań w całym spotkaniu (35/37 wobec 50/60 prawego obrońcy), a także na ostatniej trzeciej boiska (Karaboue 10/15, Mavinga tylko 3/4). Także druga linia Troyes mocno przenosiła ciężar gry ku prawej stronie. Oprócz prawoskrzydłowego Azamouma bliżej tego sektora boiska przesuwał się także mózg Troyes, Benjamin Nivet. Dokładnie widać to będzie po średnich meczowych pozycjach czy na drugiej grafice z jego dokonaniami przeciwko Monaco:



O ile jeszcze na własnej połowie Nivet rozdzielał piłki rozpoczynając atak pozycyjny stricte w strefie środkowej, o tyle już na połowie rywala szukał zejść bliżej prawej strony i krótkich kombinacji z Karaboue i Azamoumem, jednocześnie starając się asekurować ten sektor (świadczą o tym 4 próby odbioru po tej stronie czy jeden faul). W ostatecznym rozrachunku forsowanie ataków swoją prawą flanką nie przynosiło Troyes wymiernych korzyści, gdyż duet Elderson – Helder Costa „zablokował” skrzydło. Wspólnie aż 18 razy odzyskali posiadanie na rzecz Monaco (Costa 10 razy, Elderson 8).

Jak w tym meczu odnalazł się Lemar? Poza tym, o czym już wspomniałem (otwierające prawą stronę zejścia do środka pola, „wiązanie” Mavingi na własnej połowie, liczne dośrodkowania z prawego skrzydła) do niego należało wykonywanie stałych fragmentów gry. I te bił naprawdę dobrze. Na 8 dośrodkowań z rzutów wolnych bądź rożnych aż 4 znalazły swojego adresata (m.in. w 47; na głowę Carvalho czy w 67’ w kierunku Wagnera Love albo w 78’ przed pole karne na woleja). Tym razem podejmował dobre decyzje z piłką – wiedział, kiedy oddać piłkę ruszającemu flanką Raggiemu (10’, 61’, 75’), rozciągnąć grę z głębi pola na lewą stronę (55’, 70’), wdać się w drybling (wygrał wszystkie 4 pojedynki 1 na 1 w ofensywie, m.in. w 46’, 47’ czy 75’) czy zagrać na jeden kontakt (22’, 27’, 50’, 71’ czy 75’). W defensywie nie był co prawda tak aktywny jak Helder Costa, ale mimo tego nie zapominał o szybkim powrocie kiedy wymagała tego sytuacja (w 36’ świetnym sprintem zamknął przedpole własnej bramki, także w 63’ mądrze wrócił za podłączającym się do akcji Mavingą). Nieoceniona natomiast okazała się jego antycypacja. Tylko na połowie Troyes odzyskał 6 piłek, a łącznie aż 9. Dodatkowo zarobił kilka rzutów wolnych (trzykrotnie faulowany), pozwalając gospodarzom utrzymać piłkę w posiadaniu bądź – w przypadku fauli bliżej szesnastki rywala – zamienić rzut wolny na groźną centrę. W kilku sytuacjach dała o sobie znać jego szybkość. Potrafił w ułamku sekundy obrócić się z piłką, zgubić rywala pierwszym bądź drugim kontaktem z piłką i pognać na bramkę środkiem pola bądź też skrzydłem. Najefektowniejszą akcję przeprowadził w 47’, kiedy najpierw z łatwością odegrał futbolówkę rywalowi, następnie błyskawicznym dryblingiem ograł drugiego przeciwnika i momentalnie odskoczył mu do przodu, by akcję zakończył mocnym, acz niecelnym strzałem z około 20 metrów. Poniżej ta właśnie akcja:


Jeśli chodzi o minusy to po tym meczu można wymienić jedynie jakieś drobiazgi typu pojedyncze problemy z przyjęciem górnych piłek, mniejsza niż zwykle aktywność na bronionej trzeciej boiska czy brak ostatniego podania. W przekroju całego meczu trudno jednak nie przyznać, że Lemar okazał się w tym meczu jednym z najważniejszych – o ile nie najważniejszym – piłkarzem Monaco. W kontekście tego zawodnika pojawiały się już pierwsze plotki łączące go z nie byle kim, bo z samym Bayernem Monachium. Czy z miejsca zachwyciłby cały świat, tak jak robią to obecnie w barwach niemieckiego klubu Douglas Costa i rodak Lemara, Kinglsey Coman? Na taką prognozę jest jeszcze za wcześnie. Natomiast samo zainteresowanie (o ile nie było/jest rzekome) ze strony Bawarczyków jest najlepszą rekomendacją jego klasy sportowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz