wtorek, 29 września 2015

Domenico Berardi vs Chievo (27.09.15)

Wracam po dłuższej (a wręcz olbrzymiej) przerwie. Od dziś na blogu będziecie mogli znaleźć analizę występów największych talentów światowego futbolu, niekoniecznie z tych największych klubów - choć i tacy zapewne się tutaj pojawią. Szczególną uwagę zwrócę w kierunku uzdolnionych środkowych pomocników o różnej charakterystyce. Będzie o młodych graczach m.in. z Hiszpanii, Italii, Holandii, ale także np. z Belgii czy Chorwacji. Na pierwszy ogień jednak boczny napastnik Sassuolo, Domenico Berardi i jego niedzielny występ przeciwko Chievo Verona.




Po kontuzji, przez którą Domenico opuścił dwie ligowe potyczki - z Bologną i Atalantą - młody Włoch po raz pierwszy od inauguracyjnej kolejki z Napoli (gdzie zaliczył fantastyczną asystę przy trafieniu Floro Floresa) znalazł się w wyjściowej jedenastce. W poprzednich dwóch spotkaniach z Palermo i Romą lider Sassuolo meldował się na murawie dopiero pod koniec meczów, a łącznie przebywał na niej niewiele ponad 30 minut. W niedzielę z Chievo czasu dostał znacznie więcej, bowiem został zmieniony w 82. minucie, niemniej jednak ze swojego występu nie może być specjalnie zadowolony.

Przede wszystkim kiepsko wszedł w mecz, raziła jego niedokładność, brak precyzji. Tak było do końca występu. Tutaj zaznaczę, że na ogół dokładność jego podań nigdy nie rzuca na kolana, co ma związek z dużą liczbą przerzutów i prób otwierających zagrań. Dzisiaj jednak w ten sposób praktycznie nie grał, może ze dwa razy szukając piłki za plecy obrońców. Większość tych strat notował po krótkich lub średniej długości podaniach, w tym 2-3 na własnej połowie po fatalnych zagraniach wszerz boiska. Na szczęście większych konsekwencji one ze sobą nie przyniosły. 

Do przerwy to jego występ można porównać do Pedro sprzed dwóch sezonów - w ofensywie dawał niewiele, ale dużo biegał, pressował i przyczynił się do kilku wybić obrońców na oślep, co pozwoliło Sassuolo szybko odzyskać piłkę. No i przez cały występ potwierdził, że piłka przy nodze mu nie przeszkadza, prowadził ją bez zarzutu i przy każdej okazji szuka(ł) złamania akcji do środka i gry kombinacyjnej, na 1-2 kontakty, na "ściankę", w trójkącie etc. No i ma, szczególnie w lewej nodze, przysłowiowy "klej", świetnie przyjmując długie, mocne zagrania. 

W drugiej połowie jego gra ofensywna wyglądała nieco lepiej, choć wciąż to nie było to, na co stać Domenico. W pamięci zostały mi przede wszystkim kapitalne nożyce z bardzo ostrego kąta (i daleka, bo blisko bocznej linii pola karnego). Poza tym jeden efektowny drybling na prawej flance z zejściem na prawą nogę i niezłą centrą, a chwilę później przeniósł się do środka pola, skąd ładnie na szesnastym metrze wypatrzył ustawionego między stoperami Defrela (ten zepsuł akcję wchodząc w drybling zamiast strzelając w drugim kontakcie z piłką). 

Plus jeszcze za grę tyłem do bramki. Twardo stoi na nogach, potrafi(ł) się zastawić i utrzymać przy futbolówce, a obracając przeważnie był faulowany - chyba z 5-6 razy. Z tym, że ma taki "włoski" nawyk - lubi nieraz po pojedynku z obrońcą przewrócić się, choć mógłby grać dalej, patrzeć na sędziego i czekać na gwizdek - a ten nie zawsze brzmiał. 

Przeciętny występ podsumował głupia stratą po niepotrzebnym dryblingu, powrotem za Paloschim, faulem i żółtą kartką (tych co sezon łapie od groma). Na pewno jego mocno przeciętny występ tłumaczy fakt, że było to jego pierwsze spotkanie wyjściowej jedenastce po kontuzji od pierwszej kolejki, więc brakuje mu z pewnością rytmu meczowego. Okazję do rehabilitacji będzie miał w niedzielnym wyjazdowym pojedynku z Empoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz