Pokazywanie postów oznaczonych etykietą monster. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą monster. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 lipca 2012

DPŚ: Duńczycy z Pucharem Ove Fundina!

Reprezentacja Danii po zaciętej walce i momentami pozbawionej ducha sportowej rywalizacji końcówce, zwyciężyła na torze w szwedzkiej Malilli w finale DPŚ. Drugie miejsce przypadło Australijczykom, trzecie - wyrwane w ostatniej serii - reprezentacji Rosji, a ostatnie gospodarzom. W finale zabrakło naszej ekipy, ale kto oglądał ten turniej nie powinien narzekać.




Jeszcze kilka godzin przed planowaną godziną rozpoczęcia zawodów nikt nie miał pojęcia, czy w ogóle się one odbędą. W sobotę nad stadionem przeszła potężna ulewa. Tor udało się jednak doprowadzić do stanu używalności i turniej rozpoczął się bez opóźnienia. Aura jednak nie dawała za wygraną i niemal równo z pierwszą gonitwą nadeszły kolejne opady.

Pierwszy bieg pokazał, że tor jest ciężki i łatwo na nim o błąd. Co prawda Chris Holder nie miał problemów i od startu do mety bezpiecznie jechał po 3 punkty, jednak będący za nim Thomas Jonasson miał problemy z opanowaniem swojego motocykla, co niemal skończyło się jego upadkiem. Skorzystali z tego Sajfutdinov oraz Iversen. Chwilę później problemy z wykontrowaniem maszyny miał świetny przecież Rosjanin i został łatwo objechany przez "Puka". Kolejny bieg bez emocji. Łatwe zwycięstwo Nickiego Pedersena. Za nim jedynie przez chwilę na drugą lokatę Grigorija Łaguty naciskał Davey Watt. Trzecia gonitwa również nie rozbudziła kibiców. Mimo dobrego startu Lindgrena problemów ze zwycięstwem nie miał Crump. Szwed został jeszcze "połknięty" przez Michaela Jepsena Jensena. Bieg numer cztery udało się rozegrać dopiero za trzecim podejściem z powodu dwóch "kradzionych startów" Artioma Łaguty. Ostatecznie bezapelacyjnie wygrał Andreas Jonsson, a Rosjanin zameldował się na mecie daleko za Darcy'm Wardem oraz najmłodszym uczestnikiem turnieju, niespełna 18-letnim Mikkelem B. Jensenem.

Klasyfikacja po 1. serii:
1. Australia 9 pkt
2. Dania 8 pkt
3. Szwecja 4 pkt
4. Rosja 3 pkt

Druga seria rozpoczęła się od drugiego łatwego zwycięstwa Crumpa. Z tyłu o jeden punkt zaciekle walczył Jonasson, ale nie dał rady starszemu z braci Łaguta. Bieg szósty to wreszcie namiastka wielkiego ścigania. Świetną walkę o dwa oczka stoczyli Ward z Emilem. Górą był Australijczyk. Na pierwszym łuku upadł Peter Ljung, na szczęście szybko pozbierał się z toru. W biegu siódmym podobnie jak w swoim pierwszym starcie spod taśmy świetnie wyszedł Lindgren, jednak wpadł w koleinę i szybko przemknęli obok niego Pedersen i Holder. W ostatnim biegu tej serii z jokera korzystają Szwedzi. Jonsson jedzie sam za siebie i nie daje rywalom szans.Na ostatnim okrążeniu niegroźny upadek notuje Roman Powazhny. 

Klasyfikacja po 2. serii:
1. Dania 18 pkt
2. Australia 17 pkt
3. Szwecja 11 pkt
4. Rosja 5 pkt

W trzeciej serii Rosjanie zastosowali rezerwę taktyczną. Za Powazhnego pojechał Grigorij Łaguta. Zmiana ta okazała się nieudana, gdyż po przegranej walce z Pedersenem o jeden punkt Grisza zjechał z toru. W biegu dziesiątym Iversen jako pierwszy pokonuje Crumpa. Za nimi jeden punkt Ljungowi odbiera Artiom Łaguta. Kolejna gonitwa zakończyła się pierwszym zwycięstwem Rosjan, a konkretnie Emila, choć początkowo ostro naciskał go "Fredka". Z tyłu skutecznie o jedno oczko z Wattem walczył ambitny B. Jensen. Dwunasty bieg dostarczył kibicom dużo wrażeń. Z przodu niezagrożony do mety gnał Holder. Za nim natomiast zawodnicy tasowali się. Świetny speedway pokazał Grigorij Łaguta. Jadąc ostatni zdecydował się na atak przy krawężniku, mijając w ten sposób zaskoczonego Jonssona, który spadł na ostatnie miejsce. Sytuację wykorzystał Jepsen Jensen, jednak i z nim Grisza szybko się uporał. Na ostatniej prostej Duńczyk minął Rosjanina i gdy wydawało się, że tak zakończy się ten bieg, kolejny zdecydowany atak przy krawężniku na ostatnim wirażu wykonał żużlowiec Włókniarza Częstochowa i tym manewrem wpadł na metę na drugiej pozycji. 

Klasyfikacja po 3. serii:
1. Dania 24 pkt
1. Australia 24 pkt
3. Szwecja 16 pkt
4. Rosja 11 pkt

Na początek czwartej serii znów oglądaliśmy dobry bieg, przypominający poprzednią gonitwę. Z rezerwy taktyczne za Ljunga jedzie Lindgren. Na ostatniej prostej B. Jensen mija Szweda, który odpowiada skutecznym atakiem przy krawężniku na ostatnim wirażu wygrywając o pół motocykla. Za nimi niespodziewanie Holder tasuje się z Powazhnym i szczęśliwie wygrywa ten pojedynek. W czternastej odsłonie swój drugi bieg w tym turnieju wygrywa ten, który w przekroju całej tegorocznej edycji DPŚ spisał się fantastycznie, a więc Michael Jepsen Jensen. Za nim dwa punkciki dowozi Artiom Łaguta, a niezłą walkę o punkt stoczył Jonasson z Wattem. Górą był doświadczony Australijczyk. W przedostatniej gonitwie w tej serii obejrzeliśmy ciekawą walkę na pierwszym łuku. Wyraźnie z tyłu został Grigorij Łaguta. Wydawało się, że jego manewr ze ścięciem do "małej" okaże się skuteczny, jednak wylądował na niekorzystnej ścieżce i ponownie spadł na ostatnie miejsce. Na dystansie kolejny raz Lindgren daje się objechać, tym razem Iversenowi. W piętnastym biegu kapitalnie przed atakami Nickiego bronił się Sajfutdinow. Duńczyk widząc, że nie uda mu się zdobyć trzech punktów tuż przed metą puścił gaz i przepuścił przed siebie Crumpa. Manewr ten miał na celu uniemożliwienie Australijczykom skorzystania z jokera, którego mogliby wystawić, gdyby Jason przyjechał za "Powerem".

Klasyfikacja po 4 serii:
1. Dania 33 pkt
2. Australia 29 pkt
3.Szwecja 21 pkt
4. Rosja 16 pkt

Pierwszy bieg ostatniej serii przyniósł wiele emocji: najpierw sportowych, później niestety tych pozasportowych... Do tej gonitwy Emil wyjechał za Romana Powazhnego jako joker i przez całe cztery okrążenia toczył świetną, zaciekłą walkę o zwycięstwo z B. Jensenem. Jednak na ostatniej prostej Duńczyk obejrzał się za siebie i wyraźnie zwolnił chcąc przepuścić przed siebie Davey'ego Watta. Ten, widząc co się święci zrobił to samo i dał się minąć Peterowi Ljungowi. Cel Duńczyków był oczywisty - zablokowanie australijskiego jokera. Kangury odpowiedziały im jednak tą samą bronią. I tym sposobem w siedemnastej gonitwie za Darcy'ego Warda pojechał Chris Holder. Po starcie bieg nie układał się najgorzej dla Duńczyków. Co prawda prowadził Holder, ale za jego plecami jechał Pedersen. Z tyłu jednak Jonasson zahaczył o motocykl Artioma Łaguty, co skończyło się upadkiem i wykluczeniem Szweda. W powtórce świetnie spod taśmy wyszedł Rosjanin, lecz dał się objechać "Chrispy'emu". Nicki natomiast nie poradził sobie z zawodnikiem bydgoskiej Polonii i tym samem Australijczycy odrobili 4 punkty. I na dwa biegi przed końcem zawodów przewaga Skandynawów wynosiła już tylko punkt, a Rosjanie przeskoczyli Szwedów i mieli zapas dwóch punktów! Dziewiętnasty bieg przyniósł jedno rozstrzygnięcie: zwycięstwo Grigorija Łaguty i ostatnia lokata Lingrena zapewniła Rosjanom dość niespodziewane (przynajmniej z przebiegu zawodów) trzecie miejsce. Nadal jednak nie znaliśmy tryumfatora całych zawodów, choć o krok do tego zbliżyli się Duńczycy, gdyż Jepsen Jensen pokonując Holdera powiększył przewagę nad Kagurami o punkt. W ostatnim biegu więc wszystkie oczy były zwrócone na Iversena i Crumpa, ale znów wielką klasę pokazał Emil Sajfutdinov, wygrywając swój czwarty bieg z rzędu. Za nim dojechał lider wielkich przegranych, czyli Andreas Jonsson. O punkt Crump walczył zaciekle z "Pukiem", jednak nie zdołał mu go wydrzeć i to Duńczycy mogli świętować zdobycie trofeum imienia Ove Fundina!

Końcowa kolejność:

Dania: 39
1. Nicki Pedersen (3,3,1,1,1) 9
2. Niels K Iversen (2,2,3,3,1) 11
3. Michael J Jensen (2,3,1,3,2) 11
4. Mikkel B Jensen (1,2,1,2,2) 8
   
Australia36
1. Jason Crump (3,3,2,2,0) 10
2. Darcy Ward (2,2,2,1,-) 7
3. Davey Watt (1,1,0,1,0) 3
4. Chris Holder (3,2,3,1,6!,1) 16

Rosja: 30
1. Emil Sayfutdinov (1,1,3,3,6!,3) 17
2. Grigory Laguta (2,1,d,2,d,3) 8
3. Artem Laguta (0,0,1,2,2) 5
4. Roman Povazhny (0,u,0,-) 0

Szwecja: 24
1. Andreas Jonsson (3,6!,0,0,2) 11
2. Fredrik Lindgren (1,1,2,3,2,0) 9
3. Peter Ljung (0,d,0,1) 1
4. Tomas H Jonasson (0,0,3,0,w) 3

Cieniem na sukcesie Duńczyków kładzie się bez wątpienia "manewr taktyczny" Nickiego Pedersena i później próba jego skopiowania przez Mikkela B. Jensena. To z całą pewnością było zagranie nie fair i miejmy nadzieję, że światowa federacja żużlowa wyciągnie jakieś wnioski z takich nieczystych zagrywek. Za swoje zachowanie wstydzić powinien się również Chris Holder. Plując w kamerę pokazał jedynie swoje chamstwo i arogancję, a na pewno nie sportowa złość. I takiej bezczelności nic nie tłumaczy.

Przechodząc do spraw czysto sportowych: mamy teraz swoiste pocieszenie, że w barażu przegraliśmy z mistrzami świata tylko 4 punktami, jadąc w dodatku przetrzebionym przez kontuzje składem. Jednak myślę, że nie ma co na siłę szukać usprawiedliwienia, a zwyczajnie wyciągnąć wnioski z naszego występu. Przykład Duńczyków pokazuje, że warto stawiać na młodych, spragnionych sukcesu zawodników. Po części udowodnił to u nas Maciek Janowski, a także trochę starszy Krzysiu Buczkowski. Różnica jest jednak taka, że na nich nikt nie wywiera tak ogromnej presji jaka panowała i panuje w naszym kraju. U nas oczekiwanie, choćby ze względu na mnogość ostatnich sukcesów, zawsze są duże. I zawodnicy muszą nauczyć się z tym radzić. A to nie zawsze przychodzi lekką ręką. 

Duńczycy wygrali zasłużenie. Pokazali, że mimo dwójki niedoświadczonych żużlowców mieli najrówniejszą kadrę. Drużynie pomogła również zmiana słabego w barażu Leona Madsena na najmłodszego w stawce Mikkela B. Jensena. Australijczycy poprzez konflikt Crumpa z Ryanem Sullivanem znów nie mogli wystawić optymalnego składu. Może w przyszłym roku trener Mark Lemon postara się załagodzić konflikt między tymi dwoma wybitnymi zawodnikami, co wyszłoby z pewnością na dobre australijskiej drużynie. Poza tym być może gdyby w miejsce Davey'ego Watta pojechał Troy Batchelor, żużlowcy z Antypodów świętowaliby tytuł. W drużynie Rosyjskiej kapitalnie pojechał Emil Sajfutdinov. Można mu zarzucić, że zawalił pierwsze dwa biegi, jednak to przecież głównie dzięki niemu Rosjanie zdołali na ostatniej prostej wyprzedzić Szwedów i zgarnąć brązowe medale. Po Romanie Powazhnym nikt cudów się nie spodziewał, aczkolwiek gdyby i on, i Artiom Łaguta dorzucili po 2-3 punkty więcej - a stać ich na to - Rosjanie mogliby powalczyć nawet o złoto. Na pewno też więcej od siebie mógł dać Grigorij Łaguta. Momentami wydawało się, że to nie ten sam zawodnik, tak proste błędy popełniał. O Szwedach nie można powiedzieć nic dobrego. Na całej linii zawiódł Peter Ljung, niewiele więcej pokazał Thomas H. Jonasson. Nawet liderzy, Andreas Jonsson i Fredrik Lindgren w niektórych wyścigach wyglądali jak dzieci we mgle. Na pewno kibice Trzech Koron więcej od nich oczekiwali. 

I tak DPŚ dobiegł końca. Nie zakończył się tak, jak oczekiwaliśmy, ale mimo to pozostajemy dobrej myśli na przyszły sezon. A już dziś wracamy do rozgrywek ligowych. Zobaczymy, jak bohaterowie wczorajszych zawodów wrócą przygotowani na polskie stadiony. Oby emocji nie brakowało!

piątek, 13 lipca 2012

DPŚ: koniec marzeń o złocie

Wczorajszego barażu Drużynowego Pucharu Świata w Mallili nie będziemy wspominać dobrze. Po fatalnym początku zawodów Polska reprezentacja nie była w stanie odrobić strat i zajęła drugie miejsce za ekipą Danii, a przed Wielką Brytanią i Czechami. Po paśmie sukcesów przyszło nam więc przełknąć gorzką pigułkę.



W składzie Polaków w porównaniu do półfinału w Bydgoszczy zaszła jedna, spodziewana zresztą zmiana - najsłabszego w naszej ekipie Grzegorza Walaska zastąpił Krzysztof Buczkowski. Do składu reprezentacji Danii powrócił natomiast Nicki Pedersen w miejsce Mikkela B. Jensena. 

Zawody zaczęły się wręcz katastrofalnie. W pierwszym biegu doszło do kontaktu Iversena z Gollobem. Polak upadł, jednak sędzie nie widział w tym winy Duńczyka i wykluczył Mistrza Świata z 2010 roku. W powtórce Iversen niezagrożony dowiózł 3 punkty. Do kolejnego upadku doszło już w kolejnym biegu, kiedy na wejściu w pierwszy wiraż obróciło Madsena i tym razem Duńczycy mogli w programie dopisać przy swoim zawodniku "w". W zasadzie niezagrożony wygrał niespodziewanie Josef Franc, a Protasiewicz musiał się sporo natrudzić aby na dystansie minąć Nichollsa. Trzeci bieg i kolejny upadek - tym razem leży Ales Dryml. Kolejność ustalona już na starcie: Pedersen, przed Kingiem i Buczkowskim. Czwarta gonitwa przyniosła sporo emocji. Świetnie spod taśmy ruszył Janowski, jednak wybrał złą ścieżkę i już na wyjściu z pierwszego łuku jechał z tyłu. Na trasie zdołał jedynie wyprzedzić Lukasa Drymla. Z przodu natomiast świetną walkę stoczyli Jensen z Harrisem zakończoną zwycięstwem młodego Duńczyka.

I tak po pierwszej serii mieliśmy już 5 punktów straty do Danii, trzy do Wielkiej Brytanii, a tyle samo oczek co Czesi. Konia z rzędem temu, kto przewidział taki początek zawodów. Niestety druga seria nie przyniosła przebudzenia i czego nikt się nie spodziewał wciąż pozostawaliśmy bez biegowego zwycięstwa (!). Najbardziej niepokoić mogła postawa Tomka Golloba, który nawet nie podjął walki z Danielem Kingiem i po swoich dwóch biegach wciąż miał na koncie zero punktów. Co gorsza dla naszej reprezentacji z jokera skorzystali Brytyjczycy i wykorzystali go w stu procentach, wygrywając za 6 punktów bieg ósmy.

Po drugiej serii sytuacja przedstawiała się dramatycznie: z 9 oczkami wyprzedzaliśmy tylko o punkt Czechów, a traciliśmy aż 7 do Wielkiej Brytanii i 9 do Danii. Nadzieja gasła w oczach. Przywrócił ją nieco Krzysztof Buczkowski zwyciężając w dobrym stylu w dziewiątej gonitwie. Jensen sporo namęczył się z Nichollsem. Duńczycy za sprawą Nickiego Pedersena natychmiast odrobili ten punkt. Po odjechaniu od krawężnika Janowskiego "Power" ostro wcisnął się Maćkowi pod łokieć, co omal nie skończyło się upadkiem. Swoje drugie zwycięstwo zanotował jednak Woffinden. Ostatnie dwa biegi w trzeciej serii to popis Tomasza Golloba: w jedenastej gonitwie wygrał bezapelacyjnie zostawiając daleko za sobą Harrisa i Madsena. Decyzja Marka Cieślaka była natychmiastowa - joker. I Gollob jadąc bieg po biegu przywiózł 6 punktów dla naszej reprezentacji! Za jego plecami przyjechał Iversen, który musiał się sporo namęczyć z Lukasem Drymlem.

I tym sposobem wróciliśmy do gry. Dania co prawda z 25 punktami wciąż prowadziła, jednak tylko trzy oczka za plecami Skandynawów plasowali się Brytyjczycy i nasza reprezentacja. Z 9 punktami daleko z tyłu zostali Czesi. W czwartej serii niewiele się zmieniło. Najpierw "Puk" ograł Buczkowskiego, jednak ten punkt w kolejnym biegu odrobił Janowski pokonując słabego dziś Madsena. Niespodziankę znów sprawił Josef Franc wygrywając jako joker. Niestety kolejny bieg to znów rozczarowująca postawa Piotra Protasiewicza, który przyjechał nie tylko za plecami Michaela J. Jepsena, ale i Taia Woffindena. Na zakończenie przedostatniej serii wielką klasę znów pokazał Tomasz Gollob przywożąc za sobą Pedersena. 

Przed ostatnimi czterema gonitwami wciąż byliśmy w trudnej sytuacji: nasza strata powiększyła się o punkt. Pozytyw był taki, że odskoczyliśmy od Brytyjczyków. Bardzo dużo zależało od postawy Piotra Protasiewicza w biegu z najsłabszym w ekipie duńskiej Leonem Madsenem. Niestety "Pepe" nie podołał zadaniu. Straciliśmy kolejny punkt do Duńczyków, co praktycznie pozbawiało nas złudzeń. Bieg wygrał natomiast niespodziewanie słaby tego dnia Ales Dryml, lider Czechów w półfinale w King's Lynn. Osiemnasty bieg to zwycięstwo Chrisa Harrisa, przed Pedersenem, Janowskim i Kusem, a co za tym idzie powiększenie przewagi przez Duńczyków do 6 punktów. W tej sytuacji tylko dwa nasze zwycięstwa przy dwóch zerach Duńczyków ostatnich dwóch gonitwach dawały nam bieg dodatkowy. Biorąc jednak pod uwagę formę Pedersena i spółki tego dnia, ciężko było oczekiwać takiego obrotu sprawy. I o ile pierwszy warunek się spełnił (swoje biegi wygrali Buczkowski oraz Gollob), to dwa oczka Iversena w przedostatnim biegu zawodów zapewniły Skandynawom awans do finału. 

Końcowa klasyfikacja:

Dania: 42
1. Nicki Pedersen (3,3,2,2,2) 12
2. 
Michael Jepsen Jensen (3,3,2,3,2) 13
3. Leon Madsen (w,0,1,1,2) 4
4. Niels Kristian Iversen (3,3,2,3,2) 13


Polska: 38
1. Tomasz Gollob (w,0,3,6!,3,3) 15
2. Piotr Protasiewicz (2,1,-,1,1) 5
3. Maciej Janowski (1,2,1,2,1) 7
4. Krzysztof Buczkowski (1,2,3,2,3) 11


Wielka Brytania: 30
1. Scott Nicholls (1,d,1,0,d) 2
2. Tai Woffinden (2,6!,3,2,1) 14
3. Daniel King (2,1,0,0) 3
4. Chris Harris (2,2,2,1,3,1) 11
Czechy: 19
1. Lukas Dryml (0,1,1,1) 3
2. Ales Dryml (u,1,t,0,3) 4
3. Josef Franc (3,2,0,0,6!,0) 11
4. Matej Kus (1,0,0,0) 1


Mimo słabego punktu, jakim bez wątpienia był Leon Madsen, świetna jazda pozostałej trójki zapewniła Duńczykom awans do turnieju finałowego. Można gdybać co by było, gdyby w półfinale zamiast Grzegorza Walaska pojechał Krzysztof Buczkowski, ale biorąc pod uwagę dyspozycję ligową "Grega" trener Marek Cieślak może się z tej decyzji wytłumaczyć. Zresztą czasu się cofnąć nie da. Dziś zawiódł Piotr Protasiewicz, który wygrywał jedynie z Nichollsem i słabymi Czechami. Poniżej możliwości pojechał również Maciej Janowski. Do niego z racji wieku aż takich pretensji mieć nie możemy, choć skoro młody Jepsen Jensen potrafił zdobyć 13 punktów...

Bardzo dobrze wypadł natomiast Krzysztof Buczkowski 11 oczek w debiucie w kadrze, w tym dwa bardzo cenne biegowe zwycięstwa - chyba więcej od niego wymagać nie mogliśmy.
Nie mamy też prawa mieć pretensji do Tomasza Golloba. Co prawda nie wyszły mu dwa pierwsze biegi (a w zasadzie jeden, bo w pierwszym jechał do upadku równo z Iversenem), ale później pokazał swoją wielką klasę ciągnąc wózek z napisem "reprezentacja Polski". Ciężko sobie wyobrazić naszą ekipę bez niego. A zapewne niebawem trzeba będzie...

Cóż, nie ma nas już w DPŚ. Trzeba się z tym pogodzić. Swoje zrobiły kontuzje (Hampel, Kołodziej, Dudek), ale chyba też akurat w tej dyscyplinie byliśmy zbyt rozpieszczeni sukcesami i niejako z automatu wymagaliśmy ich również teraz. A na zwycięstwa nikt nie ma patentu. Pamiętając o tym czekamy do następnego roku, gdzie z głodem sukcesu nie powinien się powtórzyć podobny wynik.

niedziela, 8 lipca 2012

DPŚ: Rosjanie w finale, Polacy w barażu

Pierwszy półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy dla Rosjan. Gospodarze zajęli drugie miejsce, a na trzeciej lokacie uplasowali się Duńczycy. Od całej stawki odstawali nieco Amerykanie. Najskuteczniejszymi zawodnikami na torze byli Emil Sajfutdinow oraz Greg Hancock, którzy zdobyli po 16 punktów.



Zawody, mimo przygotowania tzw. "betonu", stały na dość wysokim poziomie. Nie brakowało walki i emocji, które sięgnęły zenitu przed ostatnią gonitwą... Ale po kolei.

Pierwsza seria pokazała, że nie będzie tak łatwo zapewnić sobie awans bez konieczności jazdy w barażu. Prowadzenie objęli Rosjanie z 7 "oczkami", Polacy ex equo z Duńczykami tracili do nich punkt, natomiast Amerykanie dwa. Druga kolejka nic nie zmieniła, kolejność była identyczna. Jedyne, co można było po niej zaobserwować to powiększająca się strata Jankesów do pozostałych ekip oraz fatalna dyspozycja Grzegorza Walaska, który w żadnym starcie nie był w stanie nawiązać walki o wyższe lokaty. Na domiar złego w swoim drugim starcie z powodu urwania łańcuszka zaliczył, na szczęście nie groźny, upadek. W tej serii znacznie poważniejszą wywrotkę zaliczył Maciej Janowski razem z Emilem Sajfutdinowem oraz Leonem Madsenem. Całą kolizję spowodował poszerzający tor jazdy Ryan Fischer, który zresztą całe zawody jechał bardzo ostro, wręcz na granicy faulu. Wszystko działo się jednak na pierwszym łuku, więc sędzia zaprosił do powtórki wszystkich zawodników.

Po trzeciej serii wiadome było, że już jedynie Emil może zachować status niepokonanego. Jako jedyny miał na swoim koncie komplet 9 punktów. Ci, którzy mieli 6 oczek po 2 startach tym razem przywieźli "dwójki": Iversen przegrał z Janowskim, Hancock z Madsenem, a Gollob z młodym Mikkelem B. Jensenem. Po 12. biegach klasyfikacja wyglądała następująco:

Dania - 22 punkty
Rosja - 20 punktów
Polska - 18 punktów
USA - 12 punktów

Czwarta kolejka przyniosła nam pierwsze zagrywki taktyczne w postaci "jokerów": na początek za Ricky'ego Wellsa pojechał Greg Hancock i przywiózł 4 punkty przegrywając z Maćkiem Janowskim (wyglądało to jednak tak, jakby Greg nie chciał atakować pozycji swojego klubowego kolegi), a na zakończenie czwartej serii Emil pojechał sam za siebie i zwyciężył w świetnym stylu mimo szalenie mocnej obsady (Gollob, Hancock, Iversen). W klasyfikacji wielkie zmiany nie zaszły:

Dania - 28 punktów
Rosja - 28 punktów
Polska - 26 punktów
USA - 19 punktów

Piąta seria rozpoczęła się dla naszych reprezentantów katastrofalnie, bo od czwartego miejsca Walaska i co gorsza w kontekście walki o zwycięstwo, wygraną Artioma Łaguty (paradoksalnie jeżdżącego w barwach Polonii bardzo słabo). Wydawało się, że tracąc 5 punktów do Rosjan na 3 biegi przed końcem nie mamy szans wygrać tych zawodów. Ale Polacy nie złożyli broni. Najpierw Piotr Protasiewicz w pokonanym polu pozostawił Romana Powazhnego, Leona Madsena i wracającego do ścigania Billy'ego Hamilla (który jednak wypadł blado). W kolejnym biegu z dużą dozą szczęścia zwyciężył po raz trzeci tego dnia Janowski - błąd w tym biegu popełnił jadący z przodu Grigorij Łaguta mało co nie kończąc gonitwy na bandzie, co skrzętnie wykorzystali Janowski z Iversenem. 

I tym samym przez ostatnim biegiem traciliśmy punkt do Duńczyków oraz dwa oczka do Rosjan! Łatwo się domyślić jaka kolejność dawałaby nam wygraną bądź bieg dodatkowy. Z jednej strony było to zadanie niezwykle trudne biorąc pod uwagę start w tym biegu niesamowicie szybkiego Sajfutdinowa. Z drugiej natomiast nadzieje pokładaliśmy w nikim innym, jak oczywiście Tomaszu Gollobie. Na dokładkę każdy liczył, że punkty rywalom może pozabierać także Greg Hancock. 

I był to z pewnością najbardziej emocjonujący bieg turnieju, nie tylko ze względu na jego ogromne znaczenie dla klasyfikacji. Kolejność zmieniała się jak w kalejdoskopie. Dość powiedzieć, że każdy z zawodników przez chwilę jechał na pierwszym, drugim, trzecim bądź czwartym miejscu! Wszystkich w tej gonitwie pogodził... mistrz świata, Greg Hacock, choć przez moment sytuacja układała się dla nas idealnie - prowadził Gollob, przed Gregiem, Emilem i Jepsenem Jensenem. Niestety ostatecznie nasz żużlowiec zamienił się pozycją z Jankesem, co wobec trzeciego miejsca Sajfutdinowa zapewniło Sbornej bezpośredni awans.

Końcowa klasyfikacja:
ROSJA: 35
1. Emil Sajfutdinow (3,3,3,6!,1) 16
2. Grigorij Laguta (2,2,1,0,1) 6
3. Artem Laguta (2,1,0,1,3) 7
4. Roman Povazhny (0,2,1,1,2) 6


POLSKA: 34
1. Tomasz Gollob (3,3,2,2,2) 12
2. Grzegorz Walasek (1,u,d,1,0) 2
3. Piotr Protasiewicz (2,1,1,2,3) 9
4. Maciej Janowski (0,2,3,3,3) 11

DANIA: 33
1. Niels Kristian Iversen (3,3,2,0,2) 10
2.  Leon Madsen (1,0,3,3,1) 8
3. Michael Jepsen Jensen (1,2,2,3,0) 8
4. Mikkel B. Jensen (1,1,3,0,2) 7

USA: 23
1. Greg Hancock (3,3,2,4!,1,3)16
2. Billy Hamill (0,0,0,2,0) 2
3. Ryan Fisher (0,1,0,0,1) 2
4. Ricky Wells (2,0,1,0,-) 3

Podsumowując, obejrzeliśmy bardzo dobre zawody, niestety nie zakończone ostatecznie sukcesem. Możemy być jednak zadowoleni z dyspozycji Tomasza Golloba i przede wszystkim Maćka Janowskiego. W nieco mniejszym stopniu z jazdy "Pepe". Kompletne rozczarował natomiast Walasek, który jak już wiadomo zostanie w barażu zastąpiony przez Krzysztofa Buczkowskiego. Oby ta zmiana wyszła drużynie na dobre i pozwoliła Polakom awansować do finału. Trzymamy kciuki!