sobota, 11 marca 2017

Kasper Dolberg vs FC Kopenhaga (9.03.2017)

Bohater dzisiejszej analizy na dobrą sprawę zasługiwał na nią już od sierpnia czy września, kiedy zaczął zachwycać Holandię i Europę swoją grą oraz bramkami. A to wszystko działo się przed jego 19. urodzinami. Ajax po oddaniu Arkadiusza Milika do Napoli zdecydował się postawić na chłopaka sprowadzonego rok wcześniej za "drobne" (niespełna 300 tys. euro) z duńskiego Silkeborga i niczego nie stracił na tej dość ryzykownej decyzji. Na dzień dzisiejszy Kasper Dolberg, bo o nim mowa, jest jednym z najciekawszych napastników młodego pokolenia i zdążył już zwrócić na siebie uwagę wielu uznanych klubów z Europy. 


Kariera Duńczyka toczy się błyskawicznie. Swój pierwszy sezon w Amsterdamie spędził w zespole U19, występując z nim m.in. w Młodzieżowej Lidze Mistrzów. Po nim, bez trampoliny w postaci występów w Jong Ajaxie (z niej "odbili się" bądź wciąż "odbijają" największe talenty Joden, czyli Donny Van de Beek, Abdelhak Nouri, Frenkie de Jong, Matthijs de Ligt czy Carel Eiting), trafił bezpośrednio do pierwszej drużyny, praktycznie bez wcześniejszej styczności z dorosłym futbolem (jedynie epizodyczne występy w lidze duńskiej). Tym bardziej zaskakuje, jak dobrze sobie w nim radzi. Z 11 golami w Eredivisie (stan na 10.03.2017) strzela bramkę średnio co 160 minut, co jak na tak młodego gracza jest całkiem dobrym wynikiem. Ale co równie ważne, ma sporo do zaoferowania także na innych płaszczyznach.

Piłkarzem unikalnym, i to w skali światowej, czyni go zachowanie na boisku. Nie przypominam sobie choćby jednego zawodnika w XXI wieku, który byłby tak "zimnokrwisty" jak Kasper. Na boisku może się palić i walić, a jego mimika, mowa ciała, pozostanie niezmienna. Nie ma znaczenia, czy strzela gola w spotkaniu na szczycie, czy fauluje, czy jest faulowany, czy sędzia słusznie odgwizduje jego przewinienie, czy popełnia błąd i zabiera mu okazję bramkową, czy otrzymuje żółtą kartkę, czy marnuje "setkę" (co akurat rzadko mu się zdarza) - w każdej boiskowej sytuacji na jego twarz przyjmie ten sam wyraz. Nie uświadczymy z jego strony żadnych pretensji do sędziego, kolegów czy samego siebie, przeżywania meczu w sposób żywiołowy, wymachiwania rękoma. Oglądając go można odnieść wrażenie, iż Dolberg nie posiada układu nerwowego. Myślę, że można go śmiało nazwać Janne Ahonenem futbolu.

Co do charakterystyki stricte piłkarskiej, jego najmocniejsza strona wiąże się nierozerwalnie z przedstawionym w poprzednim akapicie wizerunkiem. Duńczyka cechuje niesamowite opanowanie, także (a wręcz przede wszystkim) w sytuacjach bramkowych. Doskonałym przykładem jest jego bramka z jesiennego starcia przeciwko Feyenoordowi, kiedy po ograniu ostatniego obrońcy wyszedł sam na sam (przy stosunkowo ostrym kącie) z Bradem Jonesem, wyczekał odpowiedni moment uderzenia i miękką podcinką posłał futbolówkę do siatki nad golkiperem rywali. Oprócz tego, ma bardzo dobrze ułożoną prawą nogę, której mocno ufa. Potrafi uderzyć i technicznie, i siłowo z tak samo dobrym skutkiem. Wystarczy przywołać mecz z NEC Nijmegen, gdzie jedną z trzech bramek zdobył po płaskim uderzeniu z pierwszej piłki po długim rogu, a inną po potężnej bombie pod poprzeczkę z ostrego kąta. 

Drugim wielkim atutem snajpera Ajaxu jest bez wątpienia inteligencja boiskowa. Dolberg doskonale wie, jak poruszać się bez piłki, w którym sektorze jego obecność będzie najbardziej przydatna w danym momencie, gdzie powinien ściągnąć obrońcę by zrobić miejsce koledze itd. Niekiedy decyduje się na nieszablonowe zagranie widząc, że jest ono w stanie przynieść zespołowi korzyść, a on sam je wykonać. Bardzo często wybiera optymalne rozwiązania dla powodzenia akcji. Dobrze "czuje" grę, potrafi przewidzieć intencje partnerów czy ruch defensorów, co pozwala mu reagować o krok szybciej. 

Przy swoich 187 cm wzrostu jest dosyć silny, dobrze przygotowany fizycznie. M.in. dzięki temu jest doskonały w grze tyłem do bramki. Kasper umie się zastawić, przytrzymać piłkę, przyblokować ją ciałem przed atakującym przeciwnikiem, a następnie odegrać ją najbliższemu partnerowi. Ale trzeba zaznaczyć, że nie jest statycznym środkowym napastnikiem, target manem, który już w pierwszej fazie akcji ustawia się w konkretnym miejscu, w które nie dopuszcza rywala, bo wie, iż tam będzie zaadresowana piłka. Dolberg nieustannie znajduje się w ruchu. Wykonuje sporo diagonalnych sprintów na wolne pole wprowadzających zamieszanie w szeregach oponenta. Niejednokrotnie wręcz świadomie zostaje na pozycji spalonej, by nagle szybko z niej wrócić, wyskoczyć zza pleców defensora i przyjąć bądź odegrać dalej zagranie od kolegi. Dodatkowe zagrożenie dla przeciwnika stwarza zdolność Duńczyka do błyskawicznego obrócenia się z piłką w chwili jej przyjęcia. Na ogół czyni to poprzez przyjęcie futbolówki zewnętrzną częścią danej stopy z nagłym obrotem w tym samym kierunku. Jego first touch przydaje mu się także, gdy chce bez przyjęcia odegrać futbolówkę i wejść w grę kombinacyjną, co chętnie czyni.

Swojego dryblingu nie opiera na serii zwodów i tricków rodem z freestyle'u. Bazuje raczej na "dryblingu sytuacyjnym" i można tu dostrzec pewne podobieństwo do tego, co robi Luis Suarez. I jeden, i drugi wybierają sposoby na ogranie rywala w zależności od położenia piłki (prowadzona przy nodze powoli czy w sprincie, otrzymania podania na dobieg dołem lub górą, piłka "do nogi" lub z koniecznością przyjęcia na klatce piersiowej etc.), odległości od kryjącego i jego zachowania. Jeśli dostaje piłkę do nogi z rywalem na plecach, to szuka szybkiego pivota z przyjęciem. Jeśli rywal zatrzymał się w sytuacji face to face zostawiając za sobą wolną przestrzeń, to rozwiązaniem będzie założenie "siatki" bądź puszczenie piłki obok i obiegnięcie z drugiej strony. W przypadku nadbiegającego rywala i futbolówki w powietrzu, Dolberg czy Suarez może wybrać podbicie jej nad nogą atakującego gracza bądź przerzucenie jej nad nim. Itp. Innymi słowy, bardziej niż na efektowności zależy im na skuteczności.

Pod względem motorycznym Kasper wygląda solidnie. Imponuje przede wszystkim przyspieszeniem na kilku metrach. Szybkościowo natomiast może rywalizować na podobnym dystansie (tj. kilku metrów), w przypadku dłuższego biegu z piłką czy bez zdecydowanie łatwiej go dogonić. Nie jest to z pewnością jego największy atut, ale też z drugiej strony w żadnym wypadku nie należy mówić, że ma na tej płaszczyźnie wyraźne braki.

Jeśli chodzi o słabsze strony, powinien popracować nad swoją lewą nogą, która "odstaje" od prawej. Mimo swojego wzrostu nie jest dominatorem w powietrzu. Niekiedy, zwłaszcza w środku pola, nie podejmuje w ogóle walki powietrznej z agresywniej idącymi na piłkę rywalami. Także praca w defensywie czy poruszanie się w pressingu wymagają poprawy. Dużo pracy powinien włożyć w rozwijanie techniki użytkowej, co zapewne zmniejszyłoby ilość strat wynikających z braku odpowiedniej kontroli nad piłką. Chodzi mi głównie o regularność, bo Duńczyk potrafi przyjąć i opanować naprawdę trudne zagrania. Niemniej jednak tych błędów związanych z kontrolą piłki notuje nieco za dużo. Na dziś średnio 3 razy na mecz traci posiadanie właśnie z powodu niedostatecznej kontroli nad futbolówką, co daje mu 5. miejsce w Eredivisie w tym niechlubnym rankingu.

Czas najwyższy przejść do samego meczu i krótkiej jego analizy. Ajax rozpoczął spotkanie w ustawieniu 4-3-3. W porównaniu do optymalnej jedenastki, którą Peter Bosz zwykł wystawiać (i rzadko robił w niej zmiany) zaszły trzy zmiany: zawieszonych za kartki Sancheza i Veltmana zastąpili kolejno de Ligt oraz Tete, natomiast za słabiej spisującego się w ostatnich tygodniach Hakima Ziyecha w środku pola szansę otrzymał Donny Van de Beek. Stale Solbakken również trzymał się sprawdzonego ustawienia 4-4-2 z dwoma rosłymi napastnikami: Andreasem Corneliusem (193 cm) i Federico Santanderem (187 cm). 

Od początku spotkania gospodarze sprawiali problemy Joden pressingiem, który zaczynali nieraz już w okolicach 20 metra. Kiedy piłka znajdowała się u Onany, obaj napastnicy Kopenhagi podążali za uciekającymi szerzej stoperami Ajaxu. Tym sposobem zabierali Kameruńczykowi najprostszą opcję krótkiego zagrania. Trzecią mógłby być Lasse Schone, ale kiedy tylko próbował zejść niżej w kierunku futbolówki, natychmiast dostawał "plastra" w osobie jednego z dwójki środkowych pomocników (częściej Matic), który krył go indywidualnie. Pozostała dwójka pomocników - Klaassen i Van de Beek - starała się w takich sytuacjach utrzymać pozycje między linią obrony a pomocy Duńczyków, stąd odcięcie bramkarzowi możliwości krótkiego rozegrania piłki zmuszało go do posyłania długich piłek. Te padały łupem silnych, skutecznych w powietrzu rywali. Onana zaliczył w całym spotkaniu aż 30 długich piłek (blisko 60% ogółu; źródło: whoscored), z których zaledwie 5 trafiło do adresata. Dla porównania, w ostatnich trzech potyczkach ligowych (Heracles, Groningen, Vitesse) wykonał w sumie 31 dalekich wybić. Jego dokładność podań z całego meczu wyniosła niespełna 50%, co stanowi zapewne jeden z najgorszych wyników Kameruńczyka w tym sezonie.



Gospodarzom natomiast taki sposób gry odpowiadał. Dwóch silnych, skutecznych w powietrzu napastników zgrywało wybicia z własnej strefy obronnej czy to do siebie wzajemnie, czy do skrzydeł do szybkich bocznych pomocników, czy też do tyłu do drugiej linii: Matica i Kvista. Cornelius z Santanderem wygrali łącznie 14 starć powietrznych (pierwszy 8, drugi 6), o trzy więcej niż cała drużyna Ajaxu. Z kolei bramkarz, Robin Olsen, wykonał jeszcze więcej długich zagrań niż Onana, bo 32, ale aż 23 z nich (czyli ok.72%) znalazło adresata. To pokazuje, jak skuteczny był, co by nie mówić, niespecjalnie skomplikowany plan na mecz. Warto jednak zaznaczyć, że gospodarze mieli także kilka rozwiązań, gdy przedostali się z piłką w strefę obronną Ajaxu. Najczęściej wykorzystywanym była próba stworzenia luki w lewej pół-przestrzeni gości, czy, mówiąc inaczej, między stoperem a lewym obrońcą. Ten schemat przyczynił się do zdobycia pierwszej bramki. 



Oprócz tworzenia luk w formacji obronnej Ajaxu gospodarze wykorzystywali podłączających się do ataków bocznych obrońców, którzy obdarzeni są dokładnym dośrodkowaniem z gry (a Augustinsson także ze stałych fragmentów). Przy wysokich napastnikach ten sposób mógł przynieść powodzenie. I przyniósł, bo bramkę na 2:1 Duńczycy zdobyli właśnie po centrze Ankersena i główce Corneliusa. Sporadycznie obaj boczni defensorzy dogrywali również w szesnastkę po ziemi wzdłuż pola bramkowego. Jedno z takich zagrań Augustinssona w drugiej części meczu mogło zakończyć się bramką. Ogółem Duńczyk i Szwed w całym meczu (wliczając w to stałe fragmenty bite przez Augustinssona) wykonali w sumie 15 dośrodkowań spośród 18 całego zespołu.

Joden mieli problemy ze złapaniem swojego rytmu, graniem swojej piłki. Pressing podopiecznych Stale Solbakkena i zamknięcie centrum zmusił ich do konstruowania akcji bocznymi sektorami. Dlatego też Schone zamiast próbować operować głębiej, starał się przesuwać do pół-przestrzeni bliżej flance, na której znajdował się skrajny obrońca z piłką. Jego zadaniem było stworzyć dodatkową opcję podania i domknąć trójkąt ze skrzydłowym. Klaassen i Van de Beek, jak wspomniałem wcześniej, nie wracali w pierwszej fazie budowania ataku głęboko na własną połowę. Zamiast tego oferowali między liniami wejścia w pierwszą linię i współpracę ze skrzydłowymi. Wertykalnym ruchem bez piłki nie tylko zapewniali możliwość zagrania im piłki, ale również tworzyli miejsce Younesowi i Traore do ścięcia w kierunku środka pola, zabierając ze sobą pomocników Kopenhagi. Nastawienie dwójki Holendrów na ruchliwość w obrębie ostatnich 20 metrów przyniosło gościom bramkę wyrównującą, a także kilka sytuacji młodszego z nich (dwukrotnie do przerwy właśnie po zejściu Younesa do środka i oddaniu piłki Van de Beekowi w okolice 16 metra, a po przerwie wejście Donny'ego w pole karne jednocześnie z rajdem Traore do środka, zakończonym prostopadłą piłką od wypożyczonego z Chelsea gracza). Grę Ajaxu i poszczególnych graczy wyjątkowo dobrze opisuje passmap z tego spotkania (źródło: twitter.com/11tegen11). Średnia pozycja Schone na wysokości bocznych obrońców, mnóstwo kombinacji Duńczyka między nim a bocznym obrońcą i skrzydłowym (szczególnie z prawą stroną), mało kontaktów z piłką Klaassena i Van de Beeka, którzy więcej pracowali bez niej, odcięcie  przez rywali stoperom możliwości wertykalnej gry środkiem i zmuszenie do podań w obrębie formacji oraz wyprowadzanie piłki przez bocznych obrońców. 

Jaka była z kolei rola Dolberga w tym meczu? Jak widać na powyższym passmapie, Duńczyk był bardzo aktywny bez piłki, stale szukał gry. Powiedziałbym, że Kasper nie musi wydatnie angażować się w grę obronną zespołu, ale w zamian za to zawsze musi stanowić opcję do podania po odzyskaniu piłki przez zespół. I z tego zadania napastnik Ajaxu wywiązuje się znakomicie. Nie inaczej było w czwartkowym spotkaniu. Kiedy goście mieli problem z przeniesieniem gry do ostatniej tercji krótkimi podaniami, Dolberg stanowił alternatywę. Ruchliwością i przewidywaniem potrafił uprzedzić obrońcę i stworzyć sobie lepszą pozycję do przyjęcia piłki, siłą i umiejętnością zastawienia się nie pozwalał jej sobie odebrać czy wybić, a techniką, dryblingiem sytuacyjnym i decyzyjnością umiał się uwolnić spod opieki bądź uciec z piłką w bezpieczny sektor, skąd mógł kontynuować grę. Przy tym nawet atakowany na małej przestrzeni przez kilku rywali zachowywał przytomność umysłu, dostrzegał ruch partnerów - szczególnie wertykalne wbiegnięcia Klaassena, o których była mowa wcześniej i które pojawią się na poniższym wideo - i starał się kreować grę inteligentnymi, kreatywnymi podaniami. Kilka z nich znalazło się na poniższej kompilacji, pokazującej, jak niebezpieczny bywa Dolberg nawet tyłem do bramki i jak dobrze radzi sobie w takowych sytuacjach.

 Młody napastnik Joden bardzo często czy to po sprintach na wolne pole, czy po przesunięciu się linii obronnej Kopenhagi wyżej, świadomie zostawał na pozycji spalonej, by później w odpowiednim momencie z niej wrócić, wejść przed stopera i odebrać piłkę od partnera bądź być na takie zagranie gotowym. W ten sposób starał się zaskoczyć obrońcę, wprowadzić go w "zakłopotanie" i wymusić nagłą, automatyczną reakcję - nie zawsze odpowiednią. Mi przypomina to zachowania Michy'ego Batshuayia z czasów gry w Marsylii, który miał podobny styl poruszania się bez piłki. Mógł dłuższy czas "szwendać się" za defensywą na ofsajdzie, by w odpowiedniej chwili wrócić w linię i wystartować do prostopadłego podania. Kasperowi taka gra najwidoczniej odpowiada, gdyż dzięki temu pozostaje poza radarem obrońców, którzy nie widzą go i nie wiedzą kiedy i w którym miejscu pojawi się z powrotem. Tak zapewnia swojej drużynie kolejną sposobność do przeniesienia gry w wyższe sektory boiska.




Choć Dolberg nie należy do tych napastników, których piłka sama szuka w obrębie czy okolicach pola karnego, jak np. jego rok młodszy kolega z Amsterdamu, Kaj Sierhuis, to jednak swoją inteligencją i poruszaniem się bez futbolówki potrafi sobie pomóc w dojściu do pozycji strzeleckiej czy uprzedzeniu defensora. W Kopenhadze oddał zaledwie jedno uderzenie (plus jedno, po którym zdobył drugiego gola, lecz sędzia uznał, że faulował rywala), ale za to takie, które trafiło do siatki. Pokazał wówczas, jak doskonale czyta zachowania obrońców i jak umie to wykorzystać. Od pierwszych minut meczu można było zaobserwować, że 19-latek nieustannie "szuka pleców" najbliższego stopera. Ustawiając się za nim stwarzał przeciwnikowi trudności w kontrolowaniu swojej pozycji. Skoncentrowany równocześnie na piłce defensor musiał mieć oczy dookoła głowy, bo Kasper w każdej chwili mógł wyskoczyć przed niego bądź uciec w przeciwnym kierunku. Nie zawsze jednak ruch bez piłki Dolberga wykorzystywali jego partnerzy: niekiedy nie otrzymywał piłki, niekiedy nikt nie wchodził/podawał w przestrzeń stworzoną przez jego ruch.




Swój występ uwiecznił kilkoma wywalczonymi rzutami wolnymi (w sumie czterokrotnie był faulowany), pomocą w wyprowadzaniu kontr, przy których bywał target manem, gościem, na którego grana jest piłka, a on ma ją przejąć i szybko odegrać do podłączających się kolegów (świetny przykład - kontratak z 55' wyprowadzany z Younesem i zakończony faulem przerywającym akcję w ostatniej chwili) oraz paroma zgranymi górnymi piłkami, choć - jak padło we wstępie - nie o wszystkie w ogóle próbował powalczyć. Generalnie ten mecz zdecydowanie może zaliczy do udanych. Po dołku, w który wpadł jeszcze w listopadzie - tuż po hat-tricku z NEC (do końcówki stycznia 6 ligowych spotkań z rzędu bez gola, a 8 jeśli wliczymy ok. 25-minutowe występy w LE ze Standardem i Pucharze Holandii z Cambuurem) - nie ma już śladu. Dolberg i strzela, i gra wyraźnie lepiej. Kibice w Amsterdamie z pewnością cieszą się z jego powrotu do formy. W dużej mierze od jego dyspozycji zależeć będzie, czy Ajax zdoła powalczyć z Feyenoordem do samego końca o tytuł w Holandii. Jakkolwiek potoczą się losy jego zespołu w rundzie wiosennej jedno jest pewne - młoty Duńczyk zdążył przykuć uwagę Europy i najprawdopodobniej w lecie na biurku Marca Overmarsa wyląduje pokaźny plik ofert. Miejmy nadzieję, że talent i jakość Kaspera będziemy mogli podziwiać w Polsce na Mistrzostwach Europy do lat 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz