piątek, 18 grudnia 2015

Paulo Dybala vs Fiorentina 13.12.2015

W lecie Juventus stracił trójkę niezwykle istotnych graczy. Z Turynu odeszli Andrea Pirlo, Arturo Vidal i Carlos Tevez. Pierwszą dwójkę zastąpiono Hernanesem oraz Samim Khedirą, a także wykupiono z Udinese Roberto Pereyrę. W miejsce Argentyńczyka (oraz rezerwowego Fernando Llorente) Massimiliano Allegri otrzymał  Simone Zazę, Mario Mandzukica oraz przede wszystkim Paulo Dybalę. Za 22-letniego rodaka Teveza Juve zapłaci Palermo w kilku ratach sumę 32 mln euro. Prezydent Palermo, Maurizio Zamparini zapowiadał w przeszłości, że jego były już podopieczny w niedługim czasie wskoczy na poziom Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo. Jak na razie systematycznie buduje swoją pozycję zarówno w klubie z Turynu, gdzie z każdym kolejnym meczem staje się coraz ważniejszym zawodnikiem, jak i w reprezentacji (tegoroczny debiut i trzy mecze na koncie). Kolejnym - trudnym zresztą - testem jakości Argentyńczyka o polskich korzeniach było niedzielne starcie z Fiorentiną. O tym, jak sobie poradził w dalszej części.


Oczywiście na wstępie trochę o samym Paulo. Być może nie wszystko będzie odzwierciedlać faktyczny stan rzeczy, a to dlatego, że widziałem go w akcji jedynie kilka razy i tylko na tym oraz na skrótach i kompilacjach w głównej mierze opieram swoje obserwacje. Z pewnością nie jest to dla mnie na ten moment piłkarz, którego znam na wylot, jak własną kieszeń - tak jak znam np. Verrattiego, Kovacica czy Tielemansa. Pewne cechy, zalety i wady Dybali są jednak na tyle oczywiste, że trudno je przeoczyć.

Przede wszystkim prowadzi futbolówkę bardzo krótko przy nodze. Stylem poruszania się i dryblingu przypomina po części Messiego (częste zakładanie "siatek"), Davida Silvę i Jamesa Rodrigueza - innych lewonożnych piłkarzy z górnej półki. Mimo, że nominalnie operuje na pozycji środkowego napastnika, lubi czy to cofnąć się głębiej czy zejść do prawego skrzydła, skąd może łamać akcje do środka na swoją lewą nogę. Świetnie gra bez piłki, jest niesamowicie ruchliwy i mobilny, potrafi urwać się obrońcy i wyjść na wolne pole bądź cofnąć się do środka w kierunku kolegi z piłką i samym ruchem stworzyć sobie miejsce do strzału bądź dalszego rozegrania akcji. Dynamika - z piłką, jak i bez niej - również należą do jego mocnych stron. Dybala dysponuje dobrym przyspieszeniem, umie "depnąć" i na kilku metrach zostawić przeciwnika. Technika użytkowa w połączeniu z szybkością i krótkim kontrolowaniem futbolówki pozwala mu z łatwością uciec z piłką przy nodze każdemu rywalowi. Do tego dochodzi niesamowita zwrotność i błyskawiczne zmiany kierunku biegu. Nie można też zapomnieć o świetnie ułożonej lewej stopie. Precyzja jego strzałów robi wrażenie. Charakterystyczne dla Paulo są dokładne "rogale"dokręcane lewą nogą na dalszy słupek po zbiegnięciach z prawego skrzydła do środka. Także z dystansu szuka głównie technicznych uderzeń wewnętrznym podbiciem, które ma opanowane do perfekcji. Przy tym nie potrzebuje dużo czasu na oddanie uderzenia. Często decyduje się na strzały w drugim kontakcie, natychmiast po przyjęciu, choć również uderzenia z woleja nie stanowią dla niego kłopotu. Jego znakomicie ułożoną stopę widać również przy okazji stałych fragmentów, z których kreuje zagrożenie pod bramką rywali. Także z gry potrafi precyzyjnie dośrodkować z bocznego sektora. Dłuższe piłki czy przerzuty w jego wykonaniu z reguły są celne i trafiają do adresata. Charakteryzuje go też niesamowite opanowanie i przytomność umysłu w obrębie pola karnego. Sytuacje sam na sam wykańcza ze stoickim spokojem, zachowując do końca zimną krew. W jego przypadku można wręcz powiedzieć, że im mniej ma czasu na podjęcie decyzji, tym jego działania są skuteczniejsze. Nie jest też typem egoisty i kiedy zauważy w szesnastce lepiej ustawionego partnera bez wahania odda mu futbolówkę.

Po takiej laurce można mieć wątpliwości, czy La Joya posiada w ogóle jakiekolwiek wady. Wbrew pozorom zauważyłem ich całkiem sporo. Na pewno jedną z nich jest siła fizyczna, a w zasadzie jej brak. Paulo dość łatwo daje się wytrącić z rytmu biegu, przegrywa pojedynki bark w bark. Dzięki zwrotności i szybkości wielokrotnie ich unika, ale nie zawsze jest to możliwe. Popracować musi także nad kontrolą piłki słabszą, prawą nogą, której praktycznie nie używa. Kryjącemu go przeciwnikowi ułatwia to przewidzenie ruchu Dybali i odczytanie jego intencji. Nawet do prowadzenia futbolówki używa niemalże wyłącznie lewej stopy. Dużo wątpliwości mam wciąż do jego zdolności kreacyjnych. Brakuje mi u niego choćby prób prostopadłych zagrań czy piłek "w uliczkę". Raczej nie podejmuje ryzyka i woli zwolnić akcję, uniknąć straty piłki niż posłać otwierające podanie. Wiele na ten temat mówią też statystyki - nawet w ubiegłym, świetnym dla niego sezonie, kiedy to zanotował 10 asyst w lidze, żadna z nich nie była efektem zagrania między obrońców do partnera na wolne pole. Co więcej, w całej kampanii 2014/15 zanotował w barwach Palermo jedynie dwa celne prostopadłe podania. Znacznie więcej (aż 20) po dośrodkowaniach, w tym z rzutów rożnych. Poniekąd kreowanie gry w ostatniej ćwiartce należało nie do Paulo, a do Franco Vazqueza (10 asyst, Top15 w podaniach kluczowych na mecz i Top5 w piłkach prostopadłych na mecz), niemniej jednak aby być piłkarzem kompletnym musi się poprawić również w tym aspekcie. Na podstawie tego, co do tej pory widziałem mam jeszcze do zweryfikowania tezę, że zbyt rzadko szuka gry na jeden kontakt - chociaż wydaje się być w tym elemencie bardzo dobry. Argentyńczyk preferuje raczej przyjęcie piłki i ewentualne jej odegranie w drugim bądź kolejnym tempie. Akcje typu "pass and move" są w jego wykonaniu rzadkością. Na sam koniec zwróciłbym dodatkowo uwagę na jego grę w defensywie. Głównie chodzi o pressing i kontrpressing natychmiast po stracie. Tego praktycznie u niego nie widać. Jest dość bierny w destrukcji, nie naciska rywali, unika sprintów za piłką gdy znajduje się ona w posiadaniu rywali, nie przykłada należytej uwagi do zamykania linii podań. Także w pojedynkach obronnych 1 na 1 wygląda słabo (choć z drugiej strony ciężko, aby należało to do atutów napastnika). Poprzedni sezon zakończył z większą liczbą fauli niż zwycięskich bezpośrednich starć w defensywie (odpowiednio 32 faule i 24 odbiory). Być może niewielkie zaangażowanie wynika z jego niebywałej aktywności w ataku pozycyjnym (czy kontrach), tzn. unika marnowania energii w fazie obronnej aby mieć jej więcej w posiadaniu. 

Przejdźmy teraz do samego meczu i występu Dybali. Obie ekipy rozpoczęły spotkanie z trójką obrońców: Juventus w ustawieniu 3-5-2, Fiorentina 3-4-2-1. Drużyna z Florencji zdominowała posiadanie piłki dzięki mobilności w drugiej linii i przewadze liczebnej w środku pola. Trójkę defensorów Tomovic - Rodriguez - Astori asekurowała grająca blisko nich i zarazem samych siebie dwójka Vecino - Badelj. Do pomocy przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy pojawiał się przynajmniej jeden z duetu Valero - Ilicic (ze wskazaniem na Hiszpana), a szeregi Juventusu rozciągali na skrzydłach Marcos Alonso i Bernardeschi. To przyczyniło się do przejęcia środka pola i zdominowania trzyosobowej drugiej linii Juve, ale nie przełożyło się na wynik. Dlaczego? W dużej mierze z racji tego, że kulała kreatywność w ostatniej ćwiartce. Częste zejścia Kalinica w boczne sektory w oczekiwaniu na bezpośrednią piłkę oraz cofnięcie kogoś z duetu ofensywnych pomocników Valero/Ilicic powodowały pustkę na przedpolu Juventusu. Asekuracyjnie grali też skrajni pomocnicy: Alonso i Bernardeschi. Wystarczy spojrzeć na ich średnią pozycję meczową:


Obaj w zasadzie operowali na wysokości linii środkowej. Także w sporadycznych akcjach ofensywnych nie mieli żadnego wsparcia - Badelj z Vecino byli nastawieni stricte defensywnie, swoje poczynania ograniczyli wyłącznie do strefy środkowej, unikali wejść z głębi pola czy zejść w boczny sektor w ataku pozycyjnym. Skupieni na rozegraniu w strefie środkowej Valero z Iliciciem również nie przykładali wagi do stworzenia przewagi liczebnej na skrzydle. Wystarczy spojrzeć na liczby - w całym spotkaniu podopieczni Paulo Sousy jedynie dwa (!!!) razy próbowali dośrodkowań w pole karne z gry, na ostatnich 30-35 metrach od bramki gospodarzy odnotowali 44 celne podanie przy aż 70 (biorąc pod uwagę dużą różnicę w posiadaniu piłki na rzecz Violi - ok. 62% vs 38%) Juventusu po przeciwnej stronie boiska, a na bramkę Buffona oddali zaledwie sześć strzałów, z czego tylko trzy z gry. Jedyny celny to rzut karny wykorzystany przez Ilicica.

Podopieczni Massimiliano Allegriego zdobyli trzy oczka za sprawą solidnej defensywy i przewadze w ataku na swojej lewej stronie, którą przeprowadzili aż 47% wszystkich ataków. W obronie kluczowych było kilka elementów. Przy ataku pozycyjnym Fiorentiny Stara Dama przechodziła na grę piątką w obronie i klasyczne 5-3-2:



Przy sprawnie przemieszczającej się za ruchem piłki drugiej linii oraz aktywnemu w destrukcji Mandzukicowi gospodarze z łatwością niwelowali zagrożenie w bocznych sektorach, gdzie boczni pomocnicy Violi szybko byli podwajani czy nawet potrajani i tym sposobem zmuszani do wycofania piłki. Zupełnie od podań odcięty został Kalinic. W całym spotkaniu wykonał zaledwie 18 podań - obok swojego rodaka występującego po przeciwnej stronie barykady najmniej ze wszystkich graczy z pola. Chorwacki snajper Fiorentiny szukał więc zejść w boczne sektory, ale i tam nie znajdował miejsca. Barzagli, Bonucci i Chiellini bardzo dobrze współpracowali przy przekazywaniu krycia między sobą oraz z wahadłowymi Cuadrado i Evrą. 

W fazie ofensywnej gospodarze starali się przenieść ciężar gry na lewe skrzydło. Wyżej przy wyprowadzaniu piłki przesuwał się Chiellini starając się znaleźć bezpośrednim podaniem Evrę bądź schodzącego na lewą flankę Pogbę. Ta dwójka wspierana niekiedy Mandzukiciem budowała akcje dwójkowe bądź trójkowe próbując zakończyć je dokładnym dograniem w szesnastkę. Dość powiedzieć, że były obrońca Manchesteru United wykonał łącznie 6 dośrodkowań, z których jedno zakończyło się asystą przy wyrównującej bramce Cuadrado, a oprócz tego zaliczył dwa kluczowe (krótkie) podania w obrębie pola karnego. Pogba odpowiadał z reguły za przedostanie podanie. Na diagramie przedstawiającym średnie pozycje widać wyraźnie bardziej defensywne nastawienie lewej flanki drużyny z Turynu:


Jak w tym wszystkim odnajdował się Dybala? Powiedziałbym, że jego zadania sprowadzały się do skupiania na sobie uwagi skrajnych środkowych defensorów oraz dwójki defensywnych pomocników. Miał on swoją ruchliwością i grą bez piłki uniemożliwić im zejścia w boczne sektory, którymi to Juve przeprowadzało akcje, w celu zniwelowania zagrożenia czy przewagi liczebnej. Ewentualnie sam urywał się do boku na prostopadłe zagrania lub gdy dostał piłkę do nogi w głębi pola szukał dryblingów, pojedynków indywidualnych i próbował stwarzać przewagę swoimi umiejętnościami. Z tych funkcji wywiązywał się co najmniej przyzwoicie. Vecino i Badelj zostali "związani" w środku pola, a Stara Dama wykorzystywała przestrzeń w bocznych sektorach na wrzutki Evry czy pojedynki 1 na 1 Cuadrado. Paulo wygrał też 4 z 5 prób dryblingów, w tym dwa warte zapamiętania: z 14', gdy przedarł się środkiem, minął dwóch rywali i wpadł w pole karne oddając celny strzał oraz ten z ostatnich sekund meczu, który zakończył bramką na 3:1. Z mobilnością Argentyńczyka zawodnicy we fioletowych koszulkach mieli ogromne problemy. La Yoja urywał im się nadspodziewanie łatwo. W przeciwieństwie do defensorów Juve nie przekazywali krycia jak należy, a były gracz Palermo wykorzystywał to na różne sposoby, m.in. zbiegając ze środka w boczny sektor między zbyt daleko oddalonych od siebie defensorów:



Cofając się głębiej w kierunku piłki i samym "offballowym" ruchem całkowicie gubiąc krycie, jak na poniższych screenach czy w 60' (zwracam uwagę na ilość miejsca, które sobie wypracował samym inteligentnym przemieszczaniem się po murawie):




Czy też w samym polu karnym, gdzie kapitalnie potrafił odskoczyć obrońcy, uwolnić się spod opieki i pokazać do zagrania z bocznego sektora:



Błysnął także w 80', przy bramce na 2:1, mądrze kontrolując pozycję Gonzalo Rodrigueza i linię spalonego, której ostatecznie nie złamał, wyszedł sam na sam i nieco szczęśliwie wypracował bramkę Chorwatowi. Krótko mówiąc - absolutnie potwierdził, że gra bez piłki jest jednym z jego największych atutów (chociaż przy pierwszej z dwóch powyższych sytuacji w polu karnym dała o sobie znać jego skłonność do uderzeń w drugim kontakcie, przez co nie miał już tyle miejsca, ile w momencie otrzymania podania).

W kilku sytuacjach udowodnił również, że potrafi prowadzić futbolówkę króciutko przy nodze, jak na sznurku, a odebranie jej Argentyńczykowi jest nie lada wyzwaniem. M.in. w 28' spokojnie utrzymał się przy futbolówce mimo ataku ze strony Valero i Alonso, by przegrać ją na lewą stronę, w 33' jego rajd rozpoczynający kontrę przerwał tenże Marcos Alonso przytrzymując 22-latka za koszulkę (za co zresztą obejrzał żółty kartonik), w 62' przyjęciem piłki zewnętrzną częścią stopy zgubił Valero, przez co Hiszpan musiał go sfaulować na 30 metrze. Jeśli chodzi o stronę techniczną, zanotował kilka zagrań z klepki, na jeden kontakt z naprawdę wysokiej półki. Rzecz w tym, że jak pisałem na wstępie nie było ich wiele. A szkoda, bo Dybala potrafi kapitalnie przyspieszyć grę. Częściej jednak preferuje ją przyjąć i oddać dopiero po 2-3 kontaktach. Pierwsze genialne odegranie zaliczył w 60', gdy na jeden kontakt odegrał piłkę w pole karne do wbiegającego tam z głębi Chielliniego. Gdyby ta piłka adresowana była nieco bliżej środka i lewej nogi obrońcy Juve, ten wyszedłby zapewne sam na sam. Dostał ją jednak na prawą nogę, o krok za daleko i cała akcja spaliła na panewce. W 73' dogonił uciekającą za linię boczną futbolówkę i pomimo asysty dwóch rywali odegrał ją natychmiast bardzo dokładnie do Cuadrado, a Kolumbijczyk mógł wyprowadzić kontratak. Na trzy minuty przed końcem świetnie odegrał w tempo do obiegającego go Pogby trudną piłkę bezpośrednią od Chielliniego, ale Francuz kompletnie nie zrozumiał się z La Joyą oddając mu futbolówkę za plecy. Zdarzyło mu się tylko jedno odegranie z klepki do nikogo (w 33'). Wciąż jestem zdania, że ten element jest u Paulo tak rozwinięty, że powinien z niego korzystać jeszcze częściej. 

Z pewnością pokazał też, że stałe fragmenty wykonuje co najmniej przyzwoicie. Dwie jego wrzutki: jedna z rzutu wolnego (70"), druga z rzutu rożnego (84') zakończyły się uderzeniami, które przy odrobinie szczęścia mogły okazać się golami. Piłki bije na odpowiedniej wysokości, z dużą rotacją. W żadnym wypadku nie są to tzw. "balony" czy "opadające liście". 

No i na sam koniec akcja bramkowa. Znów należy wspomnieć o niesamowitym opanowaniu, umiejętności manewrowania z futbolówką na małej przestrzeni i zimnej krwi. Wiedział, że gdy minie wracającego ile sił w nogach Tomovica będzie miał otwartą całą przestrzeń po drugiej stronie pola karnego. Tak też właśnie zrobił uciekając z piłką w swoją lewą stronę, a następnie uderzył najmądrzej jak mógł wobec bramkarza znajdującego się w biegu - płasko po ziemi, czyli w ten sposób, by Tatarusanu miał jak najmniej czasu na interwencję. Sam Leo Messi nie powstydziłby się pomysłu i spokoju wykończenia tej akcji.

Mankamenty? Można się przyczepić głównie do wspomnianej bierności w obronie - brak choćby jednego odbioru czy przechwytu przy dwóch popełnionych faulach to nawet jak na napastnika kiepskie liczby. Musi także dalej pracować nad siłą i równowagą, gdyż sporo starć bezpośrednich kończył lądując na murawie. Przed nim jednak cała przyszłość i grając regularnie w klubie takim jak Juventus może być tylko i wyłącznie jeszcze lepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz