Kiedy kilka tygodni temu pojawiła się w mediach plotka, jakoby takie marki jak Barcelona, Real czy Chelsea były zainteresowane sprowadzeniem 18-letniego pomocnika Porto, Rubena Nevesa, stwierdziłem, że muszę na własne oczy przekonać się o talencie Portugalczyka. Samo nazwisko gdzieś mi się obiło o uszy, ale nic więcej. Bacznie przyjrzałem się mu w Derbach Portugalii z Benficą, a jeszcze precyzyjniej we wtorkowym starciu z - nomen omen - wspomnianą wyżej Chelsea.
Oczywiście wyjściowe ustawienie Porto przedstawiane przez przeróżne portale (od flashscore, przez transfermarkt, whoscored, aż po samą grafikę z transmisji) mocno odbiegało od stanu faktycznego. Różnica dotyczyła drugiej linii. Rzekomo podopieczni Julena Lopeteguiego mieli rozpocząć spotkanie systemem 4-2-3-1 z Brahimim na pozycji nr 10, Andre Andre na prawej, Imbulą na lewej flance, a za nimi operować miała dwójka Ruben Neves - Danilo. W rzeczywistości - jak to z reguły bywa - ustawienie płynnie zmieniało się m.in. w zależności od sektora, w którym znajdowała się w danym momencie futbolówka i kto był w jej posiadaniu. Za najbliższą prawdzie należy uznać taktykę 4-1-2-3 z Danilo na pozycji pivota oraz ustawionych przed nim Rubena Nevesa bliżej prawej strony (wielokrotnie wspierającego Danilo jako drugi pivot) oraz Giannelliego Imbulę bliżej lewej strony (obdarzonego większą swobodą taktyczną i częściej przesuwającego się wyżej). Na prawą flankę trafił Andre Andre, natomiast na lewą Yacine Brahimi.
Sposób konstruowania akcji przez Porto mimo stawiania na atak pozycyjny mocno odbiega od tego, jak akcje buduje Barcelona czy Bayern. Piłkarze z Estadio Dragao nie wymieniają w nieskończoność podań na własnej połowie między stoperami i lateralami a defensywnymi pomocnikami oczekując na stworzenie się wolnej przestrzeni, w którą można zagrać i przenieść grę do przodu. Portugalczycy raczej starają się jak najszybciej "pozbyć" futbolówki z szeregów obronnych przez środek pola, a jeśli jest to niemożliwe bądź mocno utrudnione bocznymi sektorami, i atak pozycyjny budują znacznie bliżej bramki przeciwnika, tam też wymieniając krótkie i szybkie podania czy szukając dryblingów i dośrodkowań albo prostopadłych piłek. Stąd też rola Rubena Nevesa nie sprowadza się stricte do organizowania gry od linii obrony, utrzymania jej w ruchu i kontroli nad meczem. Podstawowe zadania młodego Portugalczyka to przechwytywanie zagrań rywala (w kontrataku) lub "zabranie" piłki stoperom (w ataku pozycyjnym) i szybkie przeniesienie ciężaru gry na połowę rywala wertykalnymi podaniami. Bardzo dobrze oddają to liczby: na 37 wykonanych podań, aż 24 z nich (czyli 65%, niemal 2/3) posłał do przodu, przy zaledwie 13 podaniach w tył bądź wszerz boiska. To wiąże się z niższą celnością (jedynie 78,4%), szczególnie, że większość z tych podań jest kilkudziesięciometrowa, a także stosunkowo niewielką ilością wykonanych zagrań do partnerów (jedynie 37 wykonanych i 29 celnych - niby trzeci wynik w drużynie, ale najgorszy z graczy środka pola i nieznacznie lepszy od Brahimiego czy Aboubakara, którzy jednak grali znacznie wyżej, więc teoretycznie ciężej było im zaliczyć wiele kontaktów z futbolówką). Podobnie zresztą wyglądały jego statystyki z meczu z Benficą: zaledwie 25 wykonanych podań i 21 celnych (84% skuteczności).
O ile jednak z drużyną z Estadio da Luz nie podejmował większego ryzyka w operowaniu piłką i grał dość bezpiecznie, o tyle z Chelsea zanotował kilka świetnych długich piłek i przerzutów na drugą stronę boiska (m.in. w 23' do Brahimiego, w 42' również do Algierczyka, choć nieco za wysoko) i podania takie jak to z 38' do Maxi Pereiry:
Mówiąc kolokwialnie, w tej sytuacji nie poszedł na łatwiznę i nie szukał dogrania do nogi (1.), tylko zagrał inteligentnie w wolny korytarz między Azpilicuetą z Willianem. Takie piłki znamionują klasę piłkarza. Zresztą przeciwko Chelsea czuł się naprawdę pewnie i dość swobodnie na murawie, np. dwie minuty wcześniej efektowną ruletą przy linii bocznej ograł Azpilicuetę. Raz jeszcze Hiszpana ośmieszył w 56'. Dzięki świetnemu ustawieniu "wyłapał" pod polem karnym goście niecelne wybicie z lewej strony Williana, przyjął piłkę na klatkę piersiową, poczekał na atak ze strony byłego obrońcy Marsylii i efektownie przerzucił ją nad nim wpadając w pole karne, gdzie w ostatniej chwili został zablokowany. Pokazał się także z dobrej strony w grze na jeden kontakt. Tak do spółki z Andre Andre ograli w 70' Ramiresa na 40 metrze od bramki Begovica czy w 23' z tym samym piłkarzem "poklepał" na prawej stronie, przenosząc momentalnie grę na drugą flankę. Oprócz tego jest w drużynie etatowym wykonawcą rzutów rożnych. W pierwszej części spotkania jego wrzutki kierowane były na 9-10 metr - stosunkowo płaskie. W drugiej już zmienił sposób ich wykonywania. Dośrodkowywał na krótki słupek na niewielkim pułapie, niekiedy wręcz półgórne piłki. Jednak z takich niskich centr na pierwszy słupek zakończyła się celną główką Maicona, która okazała się decydującym trafieniem. Z Benficą takich zagrań z jego strony nie uświadczyłem.
Wracając jeszcze do jego zadań i roli w tym meczu: duży nacisk kładł na pressing i doskok do rywala z piłką. W pierwszej części spotkania kilkukrotnie zdarzało mu się wychodzić wyżej i utrudniać rozgrywanie piłki obu defensywnym pomocnikom The Blues, Obi Mikelowi i Ramiresowi. Przy tym wszystkim nie mógł zapominać o pilnowaniu Fabregasa i schodzącego do środka boiska Williana. Brazylijczyk w przekroju całego spotkania należał do najaktywniejszych i najlepszych graczy zespołu mistrza Anglii. Nastręczył wiele kłopotów gospodarzom swoją ruchliwością i dryblingiem. Opiekowali się nim zamiennie Maxi Pereira i Neves - Urugwajczyk gdy rywal ustawiał się szeroko, Portugalczyk gdy pomocnik Chelsea schodził bliżej strefy środkowej:
W większości przypadków współpraca tej dwójki i przekazywanie krycia wyglądało wzorcowo, ale dwa razy po przerwie Brazylijczykowi udało się urwać lewym skrzydłem i wejść w pole karne, na szczęście dla gospodarzy bez konsekwencji. Neves na graczu The Blues zaliczył kilka skutecznych odbiorów i przechwytów, m.in. w 23' (przejęcie podania) czy 77' (odbiór w pojedynku 1 na 1). Na wyjścia do pivotów Mourinho i niemalże indywidualne krycie mógł sobie pozwolić ze względu na Danilo. Sprowadzony przed obecnym sezonem z Maritimo defensywny pomocnik ustawiał się za Nevesem oraz Imbulą i poruszał się za nimi wszerz boiska, asekurując zarówno ich samych, jak i boczne sektory. Zresztą można powiedzieć, że każdy z tego tercetu w środku pola asekurował każdego, a to ze względu na prowadzenie gry blisko siebie, właśnie w ataku pozycyjnym, co widać poniżej:
Neves, Danilo i Imbula starali się w miarę możliwości ustawiać w niewielkich odległościach od siebie przy operowaniu futbolówką, tworząc tzw. trójkąty do gry wzajemnej. Kiedy Danilo czy Imbula znajdował się za daleko od akcji często taki trójkąt wytwarzał się wraz ze schodzącym do środka i szukającym tutaj gry Andre Andre. Plusy takiego poruszania się piłkarzy są oczywiste: (1) zawodnik z piłką ma zawsze przynajmniej dwie opcje do zagrania, co utrudnia rywalowi odczytanie jego zamiarów, (2) pozwala na prowadzenie gry krótkimi podaniami, a także (3) łatwiej o asekurację i reakcję po stracie piłki czy niedokładnym podaniu, gdyż w pobliżu znajduje się dwóch partnerów, którzy mogą naprawić błąd.
Na chwilę obecną mogę stwierdzić, że Ruben ma "nosa" do ustawiania się - jak np. Van Nistelrooy'a futbolówka sama szukała w polu karnym, tak Nevesa szuka na przestrzeni od pola karnego do pola karnego. Instynkt i czytanie gry jak na 18-latka ma wręcz imponujący. Często znajduje się tam, gdzie trafia bezpańska piłka. To nie może być przypadek, podobnie jak przypadkiem nie jest liczba goli Ruuda z obrębu szesnastki. Pierwszy raz błysnął tym zmysłem w 9', gdy w środku przejął niecelne wybicie głową Ivanovica i mimo ataku dwóch rywali dzięki bardzo dobrej technice użytkowej utrzymał się przy futbolówce odgrywając ją do partnera. W podobnym sektorze przeciął także główkę Ramiresa (bądź Obi Mikela) w 53', a trzy minuty później już na połowie Chelsea, bliżej prawej strony w pressingu "wyłapał" kolejną piłkę i szybko, a zarazem przytomnie uruchomił krótkim podaniem wolnego Aboubakara, który kontynuował bardzo dobrą kontrę Porto. Z kolei w 68' z łatwością przeczytał podanie Ivanovica ni to do Fabregasa, ni to do Ramiresa, uprzedził obu rywali i wywalczył rzut z autu. Również gra wślizgami nie jest mu obca. Tak zatrzymał m.in. wychodzącego z szybką akcją Azpilicuetę w 17', przy okazji nastrzeliwując Hiszpana. Przy tym pomimo nękania rywali, wślizgów i gry w kontakcie unika fauli. Z The Blues odgwizdano mu jedynie dwa przewinienia. Ciężko coś powiedzieć z kolei o jego sile fizycznej, grze ciałem czy zastawianiu się (w ten sposób gra rzadko, gdyż gra Porto wymaga przyspieszania, nie zwalniania akcji blokowaniem futbolówki). Z jednej strony np. w 31' minucie wygrał starcie bark w bark z silnym przecież Ramiresem odzyskując piłkę, z drugiej natomiast przegrywał pojedynki powietrzne. Dużych błędów w defensywie nie popełnił. Zarzucić mu można jedynie brak wsparcia dla Pereiry w dwóch wspomnianych sytuacjach, gdzie Willian miał przed sobą otwartą lewą stronę i zbyt łatwe ogranie przez Diego Costę pod własnym polem karnym w 32' spotkania.
Pochwały należą się Nevesowi za czytanie gry i ustawianie w strefie środkowej przy powolnym ataku pozycyjnym przeciwnika. Natomiast kilkukrotnie zdarzało mu się gubić, gdy Chelsea wchodziła w "małą grę", wymianę szybkich podań na niewielkiej przestrzeni. Wówczas momentami nie nadążał za futbolówką i kierunkiem akcji, spóźniał się z reakcją, zostawał o krok za daleko. Tak było w jednej sytuacji z Willianem, który z Azpilicuetą wyprowadzili w pole Rubena i Maxiego Pereirę. Ogólnie jednak jego dorobek defensywny jest imponujący: 8 skutecznych odbiorów na 10 prób plus pięć przechwytów. Jeśli równie skuteczny będzie w poczynaniach ofensywnych, to lada moment będziemy mogli mówić o nim jako o zawodniku (niemal) kompletnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz