Katalog

czwartek, 1 października 2015

Marco Verratti vs Szachtar (30.09.15)

Dziś mimo wcześniejszych zapowiedzi przyjrzę się grze już w pełni ukształtowanego gracza, jakim bez wątpienia jest Marco Verratti. Włoski pomocnik PSG to typ pomocnika, który uwielbiam, szczególnie z piłką przy nodze. Jak bliski zawsze był mi Xavi, tak bliski musi być i Marco. Czas więc na kilka zdań odnośnie jego występu przeciwko Szachtarowi w Champions League.


Laurent Blanc od pierwszej minuty postawił na Verrattiego, Mottę i Matuidiego w drugiej linii oraz Cavaniego, Ibrahimovica i Di Marię w ataku. Na ławce rezerwowych zasiedli między innymi Lucas Moura czy Javier Pastore. Francuski szkoleniowiec postawił więc w pomocy przede wszystkim na zdyscyplinowanie taktyczne i graczy dających w defensywie więcej jakości od byłego piłkarza Palermo, co było zrozumiałe wobec szybkiej i kreatywnej brazylijskiej drugiej linii klubu z Doniecka.

Współpraca Marco z Mottą układała się wręcz wzorcowo. Gołym okiem widać było, jak świetnie rozumieją się na boisku i wzajemnie uzupełniają. Młodszy z Włochów odpowiadał przez większość meczu za zabezpieczenie tyłów bliżej prawej strony boiska i pomoc w wyprowadzaniu piłki z defensywy oraz z tego sektora. Było to o tyle utrudnione, że trzeci z pomocników, Matuidi, uciekał na ogół bliżej lewej strony, zaczynający mecz na prawym ataku Cavani więcej czasu spędził również bliżej lewej linii bocznej, a przesunięty na prawą flankę Di Maria jedynie sporadycznie wracał głęboko na własną połowę, gdzie wykonał raptem 7 podań. To zmuszało w pierwszej połowie do cofania się Zlatana aż na 35-40 metr od własnej bramki by ułatwić zadanie Aurierowi i Verrattiemu. Zadanie, z którym były gracz Pescary radził sobie bardzo dobrze. Mimo pressingu stosowanego w środku pola przez Szachtar nie notował groźnych strat na własnej połowie, uzyskując bardzo wysoki, blisko 94-procentowy wskaźnik celnych podań (92 dokładne na 98 wykonanych). Najczęściej - zresztą z wzajemnością - szukał zagrań do swojego starszego kolegi z linii pomocy. Dość powiedzieć, że Verratti z Mottą wymielili ze sobą łącznie 61 podań (Verratti --> Motta 32, Motta --> Verratti 29), co jest liczbą imponującą jak na stosunkowo niski procent posiadania piłki (jak na Paryżan - wahający się w zależności od źródeł od 49 do 54%) i zarazem 1/8 wszystkich podań wymienionych w meczu przez gości. Biorąc pod uwagę wymienione czynniki niesamowita jest również łączna liczba celnych podań obu zawodników: razem zanotowali 182 celne podania, co daje 38% ogółu. Widać więc wyraźnie, od kogo w największym stopniu zależy gra ofensywna i defensywna PSG i jak znakomicie po boisku porusza się Marco, będąc nieustannie pod grą.

W momencie, gdy Motta opuszczał swoją pozycję przemieszczając się czy to bardziej do przodu (np. rozpoczynając pressing na defensywie Szachtara, co zamiennie czynili wszyscy pomocnicy mistrza Francji), co bliżej bocznego sektora, Verratti błyskawicznie przejmował jego rolę i pozycję. 6-tka gości szczególnie w drugiej części meczu często odpowiadał za wyprowadzanie piłki od stoperów, niejednokrotnie wchodząc w linię obrony między Silvę a Luiza, aczkolwiek takie fragmenty miały miejsce również przed przerwą:



Poziom zrozumienia między tymi piłkarzami i czytania gry - w tym swojej własnej - można z pewnym nadużyciem porównać do współpracy Xaviego i Iniesty. 

Poza tym Marco potwierdził wszystkie swoje walory. Jak na swoje mizerne warunki fizyczne imponował siłą fizyczną. To taki typ zawodnika, który prędzej przestawi rywala niż samemu da się przestawić. Jest niesamowicie silny na nogach, trudny do przepchnięcia, bardzo dobrze się zastawia i przy tym naciskany nie traci łatwo piłek. Można pokusić się o stwierdzenie, że Verratti to takie połączenie Gary'ego Medela (który notabene też nie imponuje warunkami fizycznymi) z Xavim: nieustępliwość plus technika, waleczność plus czytanie gry, determinacja plus kreatywność, siła fizyczna plus gracja w ruchach. Wczoraj więcej zaprezentował z Chilijczyka, aczkolwiek całość opatrzył finezją i zagraniami w stylu Hernandeza. 

Dużo prób gry na małej przestrzeni i dryblingów ze strony Brazylijczyków z Doniecka zmusiły Verrattiego do pokazania swojego pełnego repertuaru defensywnego. Już w 4' błysnął w asekuracji, efektownym i skutecznym wślizgiem zabierając piłkę Taisonowi i tym samym kasując kontrę po niedokładnym podaniu Thiago Silvy. W 40' ponownie zapobiegł kontratakowi wybijając piłkę spod nóg tego samego zawodnika (strata Zlatana) i momentalnie wszedł w "małą grę" z Mottą i Di Marią zawiązując akcję. Przechwytów i odbiorów w dalszej fazie nazbierał jeszcze kilka, głównie ze względu na oddanie Szachtarowi piłki i prowadzenia przez Ukraińców gry, co dało i jemu i Mottcie wiele okazji do wykazania się w destrukcji. Warto wspomnieć m.in. przecięcie podania Freda do Marlosa tuż przed własnym polem karnym czy akcje z ostatnich 10 minut: przyjęcie piłki na 45 metrze po niedokładnym wybiciu Piatova i jej zagranie w drugim kontakcie do przodu w kierunku mającego nieco swobody Zlatana czy zabranie piłki Malyshevowi w pojedynku 1 na 1. Perfekcyjne czytanie gry potwierdził np. w 55', kiedy pojawił się nagle na 16 metrze idąc do końca za akcją. Ta zakończyła się centrą Cavaniego i jej wybiciem przez Kuchera tuż przed szesnastkę, gdzie czekał nieatakowany Verratti. Zmierzające w światło bramki uderzenie zablokował Rakitskiy. W przekroju całego spotkania uzbierał 5 odbiorów, 6 przechwytów i jedno skuteczne wyjaśnienie sytuacji spod własnej bramki.

Oczywiście Marco świetnie wyglądał w zastawianiu futbolówki. Kilka razy atakowany nawet przez 2-3 rywali nie dał jej sobie zabrać. Na ogół wychodził spod pressingu albo dokładnym podaniem,  albo efektownym dryblingiem (kapitalne ogranie Freda w 72') albo po prostu dawał się sfaulować (45' i 56').

Jeśli chodzi o grę obronną, Włoch kilkukrotnie - jak zresztą napomknąłem - wychodził bardzo wysoko pod obrońców Szachtara dając znak do rozpoczęcia pressingu. Raz czynił to on, raz Motta, raz Matuidi - wygląda więc na to, że jest to wyćwiczony schemat, który nie dość, że zmusza rywala do wycofania futbolówki i często również jej dalekiego wybicia, to dodatkowo pozwala odciążyć Zlatana od wywierania presji na stoperach (co zresztą Szwed czyni rzadko i niechętnie, stąd pewnie pomoc graczy drugiej linii w tym elemencie). Ibra ma więc możliwość wycofania się głębiej i w razie przechwytu rozpoczęcia akcji nieszablonowym podaniem bądź strzałem z dystansu. Robiąc w odpowiednim momencie zdjęcie bądź screena z meczu, można było uchwycić Verrattiego jako najwyżej wysuniętego gracza PSG. Pod względem wykonanych sprintów z pewnością zajął w swoim zespole czołową lokatę. 

W operowaniu futbolówką także ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Na swojej połowie zaliczył tylko jedno niecelne podania (i to w strefie środkowej, blisko linii bocznej), tak więc grał odpowiedzialnie i nie narażał zespołu na kontrę. Lwia część jego podań mieściła się w promieniu ok. 10 metrów od koła środkowego na własnej części, gdzie szukał przede wszystkim gry wzajemnej z Thiago Mottą. Poza wspomnianym podaniem do Zlatana z niedokładnego wybicia Piatova zanotował przede wszystkim genialne zagranie w tempo z 58' z głębi pola za plecy obrońców do Di Marii. Argentyńczyk fatalnie jednak spudłował zabierając Marco wydawałoby się pewną asystę. Na uwagę zasługuje jeszcze cross do Matuidiego w pole karne z 43' i podanie między linie Szachtara do Argentyńczyka z 68'. 

Gdyby szukać pięty achillesowej Włocha w tym meczu, to byłyby nią chyba jedynie pojedynki 1 na 1 w destrukcji. Przy 5 skutecznych odbiorach dokładnie tyle samo bezpośrednich starć z rywalem nie zakończyło się po myśli byłego pomocnika Pescary. W łatwy sposób przegrał m.in. pojedynek biegowy przy linii z Marlosem (29'), który powinien przypłacić żółtą kartką za przytrzymywanie Brazylijczyka, a także dał się na 40 metrze ograć Taisonowi (52') zostawiając mu sporo wolnej przestrzeni w strefie środkowej. W 73' nieco się zagapił i nie zdążył zablokować uderzenia Malysheva z 16 metrów, które na jego szczęście poszybowało w trybuny. Oceniając jednak całościowo występ Verrattiego trzeba przyznać, że był on bez cienia wątpliwości udany i na pewno jego rola okazała się niezmiernie ważna w odniesieniu cennego wyjazdowego zwycięstwa z ekipą z Ukrainy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz