O ile w pierwszym meczu między tymi drużynami liczyłem na świetne widowisko - i się nie zawiodłem - o tyle w rewanżu spodziewałem się jednostronnego spotkania. Tym bardziej, że Hrvatska przyjechała do Burgos, gdzie odbył się ten pojedynek, ogromnie osłabiona. Z różnych powodów wystąpić nie mogli Alen Halilovic, Mateo Kovacic, Marko Pjaca, Mario Pasalic, Josip Radosevic, Nikola Vlasic, Andrija Balic czy Denis Kolinger. Ku zaskoczeniu wszystkich, w tym zapewne nawet fanów reprezentacji Chorwacji, goście sensacyjnie rozbili La Rojitę 3:0 i objęli prowadzenie w grupie. Jedną z kluczowych postaci w ekipie Nenada Gracana był przedstawiany już wcześniej na blogu (dokładnie tutaj) pomocnik Dinama Zagrzeb, Ante Coric.
Obchodzący lada dzień (dokładnie 14 kwietnia) swoje 19-ste urodziny piłkarz należy do niezwykle licznego grona szalenie utalentowanych piłkarzy z Chorwacji z pokolenia 94'-98'. O części z nich pisałem, o części zapewne będzie jeszcze okazja. W porównaniu do pierwszego wpisu o Ante nieco szerzej spróbuję przedstawić jego charakterystykę. Przy wzroście 172 cm waży 68 kg, choć fizycznie wydaje się szczuplejszy. Jego optymalna pozycja to mediapunta, "10-tka" w systemie 4-2-3-1, chociaż z racji tego, że lubi pojawić się w bocznym sektorze (głównie z lewej strony) i stamtąd rozpocząć akcję, może grać także jako lewoskrzydłowy bądź jako środkowy pomocnik.
Zawodnik Dinama jak "przystało" na pomocnika rodem z Chorwacji jest świetnie wyszkolony techniczne, kapitalnie, króciutko prowadzi piłkę. Dodatkowo jest niesamowicie zwrotny, z szybką nogą, dzięki czemu dosłownie w ułamku sekundy może zmienić kierunek biegu i wyprowadzić rywala w pole. To w połączeniu z balansem ciała i równowagą czyni go piłkarzem skutecznym w dryblingu na małej przestrzeni. Jednak co ciekawe, w jego przypadku (o czym już pisałem) wejście w pojedynek jest dopiero drugą opcją. W pierwszej kolejności Coric szuka podania. Ten chłopak jest stworzony do gry na jeden kontakt, szybkiej wymiany podań nawet na kilku metrach kwadratowych. Ma bardzo dobrze opanowane "pass & move", zarówno kiedy przyjdzie mu odegrać piłkę na jeden kontakt, jak i wyjść na pozycję po własnym zagraniu czekając na piłkę zwrotną. Dwójkowe akcje, w których "popycha" (gdyż cały czas kontroluje ją cholewką buta) piłkę zewnętrzną częścią prawej stopy to jego znak rozpoznawczy. Do tego dysponuje solidnym podaniem otwierającym, potrafi zagrać prostopadłą piłkę, ale też popisać się dokładnym przerzutem czy też dłuższym zagraniem na wolne pole. Zdecydowanie jednak preferuje krótkie podania i z nich chętniej korzysta. Dysponuje niezłym uderzeniem: i z dystansu, i z bliższej odległości. Zamiast rozwiązań siłowych szuka zazwyczaj technicznych, plasowanych uderzeń. Z pewnością do jego atutów należy zaliczyć świetne dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. O ile nie przypominam sobie prób bezpośrednich uderzeń z rzutów wolnych w jego wykonaniu, o tyle dokładne, bite w punkt wrzutki kończone asystami bądź przynajmniej strzałami na bramkę pamiętam. Zresztą równie dokładnie potrafi zacentrować też z gry. W jego grze widać duży spokój, nie panikuje pod presją, nawet w ułamku sekundy stara się wszystko "ogarnąć", wybrać najlepsze wyjście z sytuacji. Jest kreatywny, z niezłym przeglądem pola. Bardzo mobilny, nieustannie w ruchu, stara się wypracować sobie miejsce na otrzymanie podania i tym samym nieco więcej czasu na podjęcie decyzji o dalszej dystrybucji futbolówki.
Jeśli chodzi o wady to pierwszy zarzut pada pod adresem fizyczności Corica. Chorwat nie należy do graczy, którzy będą wychodzić zwycięsko z większości bezpośrednich pojedynków fizycznych. Przeciwnie - w 99% takowych starć Ante nie ma szans. Stąd też poprzez swoje umiejętności techniczne i mobilność stara się ich unikać. Nie jest również zawodnikiem bardzo przydatnym w destrukcji (co poniekąd wynika z zajmowanej przez niego pozycji). Owszem, kiedy trzeba bierze aktywny udział w pressingu, ale nic ponadto. Trzeba zaznaczyć, że zbyt rzadko korzysta ze swojej lewej nogi, choć paradoksalnie nie operuje nią źle, o czym świadczą choćby asysty tą kończyną. Zdecydowanie jednak szuka zejścia do prawej nogi, a np. próbując dośrodkowania z lewego skrzydła po zejściu do linii końcowej woli zacentrować piłkę zewnętrzną częścią prawej stopy (a la Ricardo Quaresma) niż lewą nogą, co wydawałoby się wygodniejsze. Pewne braki ma jeszcze w kontekście koncentracji i regularności - dobre zagrania potrafi przeplatać prostymi błędami czy stratami, ale to w tym wieku nie stanowi żadnej ujmy.
Albert Celades desygnował do gry najmocniejszą na ten moment jedenastkę (zabrakło jedynie kontuzjowanych Jose Luisa Gayi oraz Inakiego Williamsa) w ustawieniu 4-3-3: Kepa - Bellerin, Jonny, Duarte, Adrian Marin - Saul, Oliver, Ceballos - Deulofeu, Munir, Asensio. Z kolei Nenad Gracan postawił na 4-4-2 i następujący skład: Livakovic - Jedvaj, Caleta-Car, Peric, Milic - Rog, Krovinovic, Pavicic, Tudor - Perica, Coric.
Hrvatska korzystała z tego ustawienia praktycznie całe spotkanie, w zasadzie nie modyfikując go w żadnej fazie meczu. Jedynie przy wybiciach piłki z własnej połowy delikatnie głębiej cofał się Coric, ustawiony nietypowo, jako drugi napastnik. Tam czekał na zgranie futbolówki od rosłego Pericy, który miał wygrywać pojedynki powietrzne z niskimi stoperami La Rojita. Stąd zdarzały się jedynie przejścia na "fałszywe" 4-4-1-1
Hiszpanie płynniej przechodzili w trakcie pojedynku z ustawienia na ustawienie, choć bazowali oczywiście na standardowym 4-3-3. Drugim najczęściej widzianym było natomiast 3-4-3 w fazie wyprowadzania piłki. Wówczas bardzo często między stoperami pojawiał się Saul, co pozwalało obu stoperom ustawić się szerzej i tym samym "wypchnąć" bocznych obrońców do przodu. Jednocześnie Oliver i/lub Ceballos cofali się w okolice nominalnej pozycji piłkarza Atletico, na wysokość linii środkowej boiska.
Przede wszystkim wobec dwójki atakujących Chorwatów: Pericy i Corica, dawało to przewagę 3 vs 2 (a wliczając Kepę nawet 4 vs 2) w pierwszej ćwiartce i otwierało więcej możliwości przy rozpoczynaniu ataku pozycyjnego.Teoretycznie dzięki temu wyżej i ofensywniej mogli grać skrajni defensorzy La Rojita.
Jednak w praktyce przeciwnicy bardzo im to utrudnili. Po pierwsze, dość głęboko ustawili linię obrony. To skutkowało nie tylko zminimalizowaniem ryzyka pochodzącego z prostopadłych piłek od kreatywnych środkowych pomocników między mało zwrotnych (także skrajnych) obrońców z Bałkanów. Dzięki temu także w bocznych sektorach Hiszpanie mieli mniej wolnego miejsca. Tak więc w przypadku otrzymania przez skrzydłowego (Deulofeu, nieco rzadziej Asensio) piłki w bocznym sektorze zagranie piłki na obieg z wykorzystaniem bardzo szybkich laterali (Bellerin, rzadziej Marin) było trudniejsze do wykonania: mniejsza odległość między chorwackim bocznym obrońcom a linią końcową = mniej miejsca na rozpędzenie się dla bocznego obrońcy Hiszpanów i wyprzedzenie. Po drugie, goście dążyli do przewagi liczebnej w bocznych sektorach, żeby nie powiedzieć przeciążenia - szczególnie tam, gdzie operował Deulofeu. Skrzydłowy Evertonu ze swoją szybkością i fantastycznym dośrodkowaniem jest szalenie niebezpieczny w sytuacjach 1 na 1. Z tego też powodu Gracan nakazał swoim zawodnikom maksymalnie ograniczyć mu pole działania
Powyżej przykład na przeciążanie skrzydła. Pięciu graczy Hrvatskiej przeciwko trzem Hiszpanom. Świetną robotę wykonywał przez cały mecz lewy pomocnik, Fran Tudor. Kiedy Deulofeu znajdował się pod opieką innego gracza, on momentalnie pressował bocznego obrońcę, Bellerina, w momencie, gdy ten otrzymał futbolówkę, zmuszając go do jej natychmiastowego oddania. Podobnie reagował wówczas, gdy podanie dostawał przy linii Deulofeu. Ten moment Chorwaci kilkukrotnie uznawali za najlepszy moment do pressingu: nie dość, że w pobliżu linii bocznej Hiszpan miał ograniczone pole manewru, to pod naciskiem łatwo potrafi się pogubić i podjąć błędną decyzję. Stąd, szczególnie do przerwy, można było dostrzec kilka sytuacji, kiedy Deulofeu zostawał podwajany przez skrajnych graczy reprezentacji Chorwacji.
Mimo pochwał dla gości za egzekwowanie poleceń szkoleniowca i dyscyplinę taktyczną, w tym m.in. sprawne przesuwanie się formacji i ich bliskie ustawienie się względem siebie:
La Rojita w dużej mierze dzięki indywidualnościom, kreatywności graczy drugiej linii czy szybkiemu przenoszeniu gry ze skrzydła na skrzydło potrafili doprowadzić do dogodnej (izolacja, prostopadłe podanie wzdłuż linii bocznej, dłuższe piłka z głębi pola za plecy bocznego obrońcy itd.) sytuacji w bocznym sektorze. Nie przełożyło się to jednak na dorobek bramkowy.
Podopieczni Nenada Gracana skupili się na kontratakach rozpoczynanych długą piłką w kierunku Pericy. Poniekąd ten styl gry wymusiła charakterystyka graczy defensywnych. Poza Jedvajem ani Caleta-Car, ani Peric, ani Milic, ani bramkarz Livakovic (kilka niepotrzebnych wybić z pierwszej piłki, po których futbolówka kończyła na trybunach) nie czują się komfortowo w wyprowadzaniu akcji krótkimi podaniami, konstruowaniu ataku pozycyjnego. Operowanie futbolówką nie zalicza się do ich najmocniejszych stron, stąd wybierali oni bezpieczniejsze, kilkudziesięciometrowe bezpośrednie zagrania w kierunku Pericy (właśnie z dalekiego wybicia Livakovica zrodziła się bramka na 2:0). Ten miał za zagranie zgrywać je w stronę ustawionego kilka kroków za nim Corica bądź innego ze środkowych pomocników, a ci następnie próbowali szybko uruchomić dynamicznego Tudora z lewej strony. Problemy z tym schematem pojawiły się dość wcześnie, bo już "w powietrzu". Zamiast starć z niższymi Jonnym czy Duarte Perica musiał radzić sobie z wyższym od nich i silniejszym Saulem, który w tego typu sytuacjach przejmował Chorwata. Z nim napastnik Udinese radził sobie słabiej. Kolejnym niekorzystnym niuansem okazała się być mało ofensywna gra Bellerina, który z racji na brak miejsca praktycznie nie był widoczny w trzeciej ćwiartce i nie dublował pozycji Deulofeu, nie ruszał mu na obieg. Tym samym ta strona boiska nie była tak otwarta, jak spodziewali się goście, a Bellerin na ogół był na tyle blisko i na tyle dobrze ustawiony, że Tudor w ofensywie nie mógł sobie "pohasać".
Jak w tym wszystkim odnalazł się Coric? Jak wspomniałem, jego rola jako drugiego napastnika przy systemie opartym na długich piłkach polegała na znajdywaniu sobie przestrzeni i zarazem przewidywaniu miejsca, w które walczący w powietrzu Perica mógłby zgrać mu piłkę z głową. Ante miał dalej przytrzymać futbolówkę już na połowie rywala, dać czas kolegom na włączenie się do akcji i puścić piłkę "w obieg", ewentualnie błyskawicznie uruchomić Tudora po lewej stronie. Później zresztą schodził do lewej strony lub w pół-strefę i tam z Milicem i Tudorem wchodził w "małą grę". Natomiast bez piłki skupiał się na odcinaniu linii podania od stoperów do Olivera Torresa bądź Daniego Ceballosa, sporadycznie też pressując defensorów La Rojita.
Jego klasę najwyraźniej można było dostrzec kiedy już dostawał futbolówkę, szczególnie pod naciskiem przeciwnika. Łatwość, z jaką wychodził spod ataku rywala i utrzymywał się przy piłce robiła wrażenie. Imponujący był sposób, w jaki ściągnął na siebie 3 przeciwników, przytrzymał piłkę podeszwą by w odpowiednim momencie odegrać ją między nimi do wolnego na 30 metrze Pavicica (59'). Tego typu zagrań, gdzie musiał wykazać się zdolnością utrzymania posiadania było bez liku: 13' (wywalczony aut), 16', 17' (kolejny wywalczony aut w dość trudnej sytuacji przy linii), 25', 84'. Ta sytuacja z 84' także zresztą znamionowała klasę i pewność co do swoich umiejętności Corica - najpierw przyjął piłkę przed własnym polem karnym w taki sposób, że Oliver nie zdołał mu jej wybić, a następnie z piłkarzem Atletico na plecach, twarzą do własnej bramki przytomnie i w tempo odegrał do wybiegającego środkiem Pavicica, co rozpoczęło kontrę Chorwatów.
Podobnie imponowała jego gra na jeden kontakt na małej przestrzeni, "pass & move" i ogólnie rzecz biorąc, "czytanie przestrzeni". Nie dość, że jego charakterystyczne podania zewnętrzną częścią stopy są niezwykle szybkie i niesygnalizowane, to na dodatek natychmiast po ich wykonaniu potrafi sobie ruchem wykreować dobrą pozycję do piłki zwrotnej, ot choćby w 25' minucie czy też w 74', kiedy po podaniu na lewo zauważył ruch dwójki Hiszpanów do adresata piłki, więc został w miejscu z którego podawał i tam też otrzymał piłkę zwrotną, a następnie oddał strzał zablokowany ręką przez Jonny'ego - ręką, której nie sposób było nie dostrzec, a arbitrowi jakoś się udało. Do tego potwierdził świetną grę z klepki, fantastyczną koordynację ruchową (np. w 59' kapitalnym balansem ciała zupełnie zmylił obrońcę, który "poszedł" w przeciwną stronę niż Ante z piłką), zwrotność i nienaganną technikę użytkową. Ogólnie świetnie operował piłką, niemalże nie notując strat po niecelnych podaniach. Kilka jego piłek między liniami było nieszablonowych, trudnych do odczytania. Zwieńczeniem i wisienką na torcie była efektowna asysta przy bramce Pericy na 2:0, kiedy trochę w stylu Iniesty podrzucił piłkę nad linią defensywną Hiszpanów, czym stworzył koledze sytuację oko w oko z Kepą.
Po przerwie był mniej widoczny głównie z tego powodu, że Perica miał jeszcze większe kłopoty niż w pierwszej części meczu z opanowaniem czy też zgraniem górnych piłek granych od defensorów. Ale kiedy już był przy piłce, starał się ją jak najdłużej utrzymać w posiadaniu, co wychodziło mu bardzo dobrze. Błysnął również dobrze bitymi stałymi fragmentami gry, z których jeden w 36' minucie zakończył się trafieniem Calety-Cara. Jeśli zaś chodzi o pomoc w defensywie to takowej w postaci odbiorów czy przechwytów (poza jednym z 93') z jego strony nie było. Z drugiej strony nie takie były jego zadania na zajmowanej pozycji, o czym napisałem wcześniej. Z pewnością jednak tym występem udowodnił, że zalicza się do grona największych talentów na świecie z rocznika 97. A pod względem umiejętności stricte technicznych jest tak dobry, że gdyby "wrzucić" go do kadry Hiszpanii nikt nie zorientowałby się, że to zawodnik innej narodowości. Poniżej jeszcze krótka kompilacja jego umiejętności przeciwko La Rojicie zamieszczona na youtube:
Albert Celades desygnował do gry najmocniejszą na ten moment jedenastkę (zabrakło jedynie kontuzjowanych Jose Luisa Gayi oraz Inakiego Williamsa) w ustawieniu 4-3-3: Kepa - Bellerin, Jonny, Duarte, Adrian Marin - Saul, Oliver, Ceballos - Deulofeu, Munir, Asensio. Z kolei Nenad Gracan postawił na 4-4-2 i następujący skład: Livakovic - Jedvaj, Caleta-Car, Peric, Milic - Rog, Krovinovic, Pavicic, Tudor - Perica, Coric.
Hiszpanie płynniej przechodzili w trakcie pojedynku z ustawienia na ustawienie, choć bazowali oczywiście na standardowym 4-3-3. Drugim najczęściej widzianym było natomiast 3-4-3 w fazie wyprowadzania piłki. Wówczas bardzo często między stoperami pojawiał się Saul, co pozwalało obu stoperom ustawić się szerzej i tym samym "wypchnąć" bocznych obrońców do przodu. Jednocześnie Oliver i/lub Ceballos cofali się w okolice nominalnej pozycji piłkarza Atletico, na wysokość linii środkowej boiska.
Jednak w praktyce przeciwnicy bardzo im to utrudnili. Po pierwsze, dość głęboko ustawili linię obrony. To skutkowało nie tylko zminimalizowaniem ryzyka pochodzącego z prostopadłych piłek od kreatywnych środkowych pomocników między mało zwrotnych (także skrajnych) obrońców z Bałkanów. Dzięki temu także w bocznych sektorach Hiszpanie mieli mniej wolnego miejsca. Tak więc w przypadku otrzymania przez skrzydłowego (Deulofeu, nieco rzadziej Asensio) piłki w bocznym sektorze zagranie piłki na obieg z wykorzystaniem bardzo szybkich laterali (Bellerin, rzadziej Marin) było trudniejsze do wykonania: mniejsza odległość między chorwackim bocznym obrońcom a linią końcową = mniej miejsca na rozpędzenie się dla bocznego obrońcy Hiszpanów i wyprzedzenie. Po drugie, goście dążyli do przewagi liczebnej w bocznych sektorach, żeby nie powiedzieć przeciążenia - szczególnie tam, gdzie operował Deulofeu. Skrzydłowy Evertonu ze swoją szybkością i fantastycznym dośrodkowaniem jest szalenie niebezpieczny w sytuacjach 1 na 1. Z tego też powodu Gracan nakazał swoim zawodnikom maksymalnie ograniczyć mu pole działania
Powyżej przykład na przeciążanie skrzydła. Pięciu graczy Hrvatskiej przeciwko trzem Hiszpanom. Świetną robotę wykonywał przez cały mecz lewy pomocnik, Fran Tudor. Kiedy Deulofeu znajdował się pod opieką innego gracza, on momentalnie pressował bocznego obrońcę, Bellerina, w momencie, gdy ten otrzymał futbolówkę, zmuszając go do jej natychmiastowego oddania. Podobnie reagował wówczas, gdy podanie dostawał przy linii Deulofeu. Ten moment Chorwaci kilkukrotnie uznawali za najlepszy moment do pressingu: nie dość, że w pobliżu linii bocznej Hiszpan miał ograniczone pole manewru, to pod naciskiem łatwo potrafi się pogubić i podjąć błędną decyzję. Stąd, szczególnie do przerwy, można było dostrzec kilka sytuacji, kiedy Deulofeu zostawał podwajany przez skrajnych graczy reprezentacji Chorwacji.
Mimo pochwał dla gości za egzekwowanie poleceń szkoleniowca i dyscyplinę taktyczną, w tym m.in. sprawne przesuwanie się formacji i ich bliskie ustawienie się względem siebie:
Podopieczni Nenada Gracana skupili się na kontratakach rozpoczynanych długą piłką w kierunku Pericy. Poniekąd ten styl gry wymusiła charakterystyka graczy defensywnych. Poza Jedvajem ani Caleta-Car, ani Peric, ani Milic, ani bramkarz Livakovic (kilka niepotrzebnych wybić z pierwszej piłki, po których futbolówka kończyła na trybunach) nie czują się komfortowo w wyprowadzaniu akcji krótkimi podaniami, konstruowaniu ataku pozycyjnego. Operowanie futbolówką nie zalicza się do ich najmocniejszych stron, stąd wybierali oni bezpieczniejsze, kilkudziesięciometrowe bezpośrednie zagrania w kierunku Pericy (właśnie z dalekiego wybicia Livakovica zrodziła się bramka na 2:0). Ten miał za zagranie zgrywać je w stronę ustawionego kilka kroków za nim Corica bądź innego ze środkowych pomocników, a ci następnie próbowali szybko uruchomić dynamicznego Tudora z lewej strony. Problemy z tym schematem pojawiły się dość wcześnie, bo już "w powietrzu". Zamiast starć z niższymi Jonnym czy Duarte Perica musiał radzić sobie z wyższym od nich i silniejszym Saulem, który w tego typu sytuacjach przejmował Chorwata. Z nim napastnik Udinese radził sobie słabiej. Kolejnym niekorzystnym niuansem okazała się być mało ofensywna gra Bellerina, który z racji na brak miejsca praktycznie nie był widoczny w trzeciej ćwiartce i nie dublował pozycji Deulofeu, nie ruszał mu na obieg. Tym samym ta strona boiska nie była tak otwarta, jak spodziewali się goście, a Bellerin na ogół był na tyle blisko i na tyle dobrze ustawiony, że Tudor w ofensywie nie mógł sobie "pohasać".
Jak w tym wszystkim odnalazł się Coric? Jak wspomniałem, jego rola jako drugiego napastnika przy systemie opartym na długich piłkach polegała na znajdywaniu sobie przestrzeni i zarazem przewidywaniu miejsca, w które walczący w powietrzu Perica mógłby zgrać mu piłkę z głową. Ante miał dalej przytrzymać futbolówkę już na połowie rywala, dać czas kolegom na włączenie się do akcji i puścić piłkę "w obieg", ewentualnie błyskawicznie uruchomić Tudora po lewej stronie. Później zresztą schodził do lewej strony lub w pół-strefę i tam z Milicem i Tudorem wchodził w "małą grę". Natomiast bez piłki skupiał się na odcinaniu linii podania od stoperów do Olivera Torresa bądź Daniego Ceballosa, sporadycznie też pressując defensorów La Rojita.
Jego klasę najwyraźniej można było dostrzec kiedy już dostawał futbolówkę, szczególnie pod naciskiem przeciwnika. Łatwość, z jaką wychodził spod ataku rywala i utrzymywał się przy piłce robiła wrażenie. Imponujący był sposób, w jaki ściągnął na siebie 3 przeciwników, przytrzymał piłkę podeszwą by w odpowiednim momencie odegrać ją między nimi do wolnego na 30 metrze Pavicica (59'). Tego typu zagrań, gdzie musiał wykazać się zdolnością utrzymania posiadania było bez liku: 13' (wywalczony aut), 16', 17' (kolejny wywalczony aut w dość trudnej sytuacji przy linii), 25', 84'. Ta sytuacja z 84' także zresztą znamionowała klasę i pewność co do swoich umiejętności Corica - najpierw przyjął piłkę przed własnym polem karnym w taki sposób, że Oliver nie zdołał mu jej wybić, a następnie z piłkarzem Atletico na plecach, twarzą do własnej bramki przytomnie i w tempo odegrał do wybiegającego środkiem Pavicica, co rozpoczęło kontrę Chorwatów.
Podobnie imponowała jego gra na jeden kontakt na małej przestrzeni, "pass & move" i ogólnie rzecz biorąc, "czytanie przestrzeni". Nie dość, że jego charakterystyczne podania zewnętrzną częścią stopy są niezwykle szybkie i niesygnalizowane, to na dodatek natychmiast po ich wykonaniu potrafi sobie ruchem wykreować dobrą pozycję do piłki zwrotnej, ot choćby w 25' minucie czy też w 74', kiedy po podaniu na lewo zauważył ruch dwójki Hiszpanów do adresata piłki, więc został w miejscu z którego podawał i tam też otrzymał piłkę zwrotną, a następnie oddał strzał zablokowany ręką przez Jonny'ego - ręką, której nie sposób było nie dostrzec, a arbitrowi jakoś się udało. Do tego potwierdził świetną grę z klepki, fantastyczną koordynację ruchową (np. w 59' kapitalnym balansem ciała zupełnie zmylił obrońcę, który "poszedł" w przeciwną stronę niż Ante z piłką), zwrotność i nienaganną technikę użytkową. Ogólnie świetnie operował piłką, niemalże nie notując strat po niecelnych podaniach. Kilka jego piłek między liniami było nieszablonowych, trudnych do odczytania. Zwieńczeniem i wisienką na torcie była efektowna asysta przy bramce Pericy na 2:0, kiedy trochę w stylu Iniesty podrzucił piłkę nad linią defensywną Hiszpanów, czym stworzył koledze sytuację oko w oko z Kepą.
Po przerwie był mniej widoczny głównie z tego powodu, że Perica miał jeszcze większe kłopoty niż w pierwszej części meczu z opanowaniem czy też zgraniem górnych piłek granych od defensorów. Ale kiedy już był przy piłce, starał się ją jak najdłużej utrzymać w posiadaniu, co wychodziło mu bardzo dobrze. Błysnął również dobrze bitymi stałymi fragmentami gry, z których jeden w 36' minucie zakończył się trafieniem Calety-Cara. Jeśli zaś chodzi o pomoc w defensywie to takowej w postaci odbiorów czy przechwytów (poza jednym z 93') z jego strony nie było. Z drugiej strony nie takie były jego zadania na zajmowanej pozycji, o czym napisałem wcześniej. Z pewnością jednak tym występem udowodnił, że zalicza się do grona największych talentów na świecie z rocznika 97. A pod względem umiejętności stricte technicznych jest tak dobry, że gdyby "wrzucić" go do kadry Hiszpanii nikt nie zorientowałby się, że to zawodnik innej narodowości. Poniżej jeszcze krótka kompilacja jego umiejętności przeciwko La Rojicie zamieszczona na youtube:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz