Odświeżyłem sobie mecz z połowy ubiegłego miesiąca, na który ostrzyłem zęby. I nie zawiodłem się - były czerwone kartki, rzuty karne, dużo technicznej piłki, ale i walki wręcz, comeback gospodarzy, dramatyczna końcówka ze słupkami i poprzeczkami, pięć goli oraz mnóstwo talentów do obserwowania. Mowa (oczywiście) o meczu młodzieżówek Chorwacja - Hiszpania. Wybór komu się przyjrzeć nie należał do najłatwiejszych. Zadecydowała... sympatia. Uwielbiam Mateo i nie mogłem nie skorzystać z okazji, by przyjrzeć się jego grze na tle najlepszych rówieśników (nieco uogólniając, gdyż w barwach La Rojtia występują też gracze poniżej 21 roku życia) w Europie.
Gospodarze rozpoczęli spotkanie w ustawieniu 4-3-3 z Radosevicem, Pasalicem i Kovacicem w drugiej linii oraz Halilovicem na prawym skrzydle, Vlasicem na lewym i Pjacą na środku ataku. W defensywie i przy wyprowadzaniu piłki Chorwaci przechodzili niemalże na płaskie 4-4-2 (do momentu otrzymania przez Kolingera czerwonej kartki) z głęboko wracającymi skrzydłowymi Vlasicem i Halilovicem oraz wysuniętym do przodu Pasalicem, operującym obok Pjacy:
Gdy podopieczni Nenada Gracana musieli grać w dziesiątkę, to Pasalic pojawił się na środku ataku, a Pjaca zastąpił na lewym skrzydle zmienionego Vlasica. Kova ustawiał się głęboko, wielokrotnie zastępując na pivocie wychodzącego do pomocników hiszpańskich Radosevica, niejednokrotnie rozpoczynając akcję aż spod stoperów.
W tym sektorze boiska jego zadania sprowadzały się do, co oczywiste, zapewnienia płynności w dystrybucji futbolówki, przesuwania gry do przodu, pokazywania się stoperom do krótkich zagrań oraz unikania strat. Z tego wszystkiego Mateo wywiązywał się bez zarzutu. Owszem, zdarzyły mu się niedokładne podania (w 10' na środku do Pasalica, w 27' na lewo do Pjacy w strefie środkowej przecięte przez Manquillo, w 47' na 35 metrze od bramki Kepy w stronę Pjacy czy w 82' w kierynku wbiegającego między Manquillo a Vallejo Tudora), ale na połowie rywala, w mniej newralgicznych punktach. Zresztą wymienione straty nie były wynikiem braku precyzji. Brały się raczej z prób niekonwencjonalnego przeniesienia ciężaru gry bliżej pola karnego Hiszpanów (co swoją drogą w większości przypadków i tak Kovie świetnie wychodziło).
Jak wspomniałem, Mateo zaskakująco łatwo radził sobie z wyprowadzaniem piłki spod własnej bramki, choć w żaden sposób nie pomagała mu w tym cała linia defensywna, mająca bardzo duże problemy w operowaniu krótkimi podaniami pod pressingiem. Kovacic starał się poruszać przed linią obronną po całej szerokości, by zawsze stanowić opcję do zagrania futbolówki. Gdy już ją otrzymywał, to nękał Hiszpanów znakomitymi penetrującymi zagraniami między liniami. Przykładów było całe mnóstwo:
Niby nic nie znaczące, krótkie odegranie z klepki do Radosevica. Jeśli jednak przeanalizujemy tego screena dokładniej, to możemy zauważyć, że tym krótkim podaniem pomocnik Realu minął jednocześnie trójkę Hiszpanów (Ceballos, Oliver, Asensio) zostawiając ich za linią piłki. Jednocześnie przy dobrym przyjęciu do strefy środkowej Radosevic mógł wykorzystać lukę w środku pola (zaznaczona żółtym okręgiem) zostawioną przez rywali. Pomocnik wypożyczony z Napoli do Rijeki nie posiada jednak "czucia przestrzeni" i boiskowego IQ na poziomie kolegi, dlatego wybrał inne, znacznie mniej efektywne rozwiązanie odchodząc z piłką w stronę Saula (ten gracz tuż nad żółtym okręgiem), co zakończyło się stratą.
Podobna historia. Tym razem jednym podaniem między Ceballosem a Williamsem uruchomił Vlasica. Piłkarz Hajduka przyjął futbolówkę znacznie lepiej niż Radosevic błyskawicznie się z nią odwracając i penetrując przestrzeń, którą miał za swoimi plecami (żółty okrąg). Za linią piłki po podaniu Kovy znalazło się aż pięciu graczy La Rojita - w zasadzie cała druga linia została minięta.
Jeszcze jedna taka piłka z pierwszej połowy i znów adresat - Halilovic - po otrzymaniu zagrania ma za plecami sporo swobody, by odwrócić się twarzą w stronę bramki Kepy i konstruować akcję wyżej. Za linią piłki została czwórka młodych Hiszpanów.
Tutaj nieco inna sytuacja, by tym razem adresat podania miał miejsce nie za plecami, a przed sobą. Mógł więc wykorzystać przestrzeń uciekając w nią z rywalem na plecach i spokojnie oddać koledze. Za linią piłki czterech graczy hiszpańskich.
Wracający na swoją pozycję Manquillo nie przewidział, że w tej sytuacji Kovacic zamiast zagrać w wolny sektor po obrońcy Marsylii, który stara się zabezpieczyć wracający Deulofeu odda piłkę prostopadle do środka pod nogi Tudora. Jednym podaniem Mateo minął czterech graczy gości.
Ostatni przykład i kolejna piłka w kierunku Tudora. Znów podaniem zostawia za akcją trzech Hiszpanów, a zawodnikowi Hajduka tworzy przestrzeń na przedpolu. Koniec końców skrzydłowy gospodarzy nie wykorzystał lepiej tej swobody i bezpiecznie odegrał piłkę z powrotem do rozgrywającego Hrvatskiej. W tym elemencie piłkarskiego rzemiosła Mateo zalicza się do czołówki na świecie. Lepiej od niego takimi zagraniami między liniami operują Busquets, Verratti i Modric. Gdzieś za tą trójką jest młodszy z Chorwatów. Jego przegląd pola, zdolność do szybkiej reakcji, decyzyjność i wizja już teraz są na wysokim poziomie, choć w Realu jeszcze nie zawsze to pokazuje. Może dlatego, że jest nieco "schowany", to nie on ma być liderem drugiej linii, ciągnąć i kreować grę.
Co więcej można powiedzieć o grze byłego zawodnika Interu? Na pewno dobrze radził sobie pod presją podopiecznych Alberta Celadesa. Umiejętnie się zastawiał, blokował ciałem futbolówkę. Nie pozwalał jej sobie łatwo zabrać. Naciskany ogrywał rywali "kółeczkami" w stylu Xaviego, balansem ciała, zwrotnością czy nagłym przyspieszeniem. Już w 2' pomimo ataku na własnej połowie Ceballosa utrzymał się przy piłce, odwrócił i odegrał na luzie do Radosevica. Podobna sytuacja miała miejsce w 17' po przechwycie Chorwatów w środku pola czy w 39', kiedy ponownie naciskany przez pomocnika Betisu nie dał sobie zabrać piłki i wypatrzył dobrze ustawionego Pasalica. Także zaraz po wznowieniu gry w drugiej części (46') błysnął efektownym "odprowadzeniem" piłki od Ceballosa i do środka spod lewej linii bocznej, a następnie dokładnym przerzutem na prawą flankę do Mikanovica. W 70', przed przedstawionym wcześniej na screenie podaniem do Tudora obok Manquillo, świetnie zastawił futbolówkę przed agresywnym atakiem Olivera i zostawił go za plecami na kilku metrach przyspieszając z piłką. Pięć minut później przy linii bocznej sprowadził górną piłkę do ziemi w taki sposób, że automatycznie zgubił Deulofeu, by za chwilę zatrzymać ją podeszwą przed pressującym Ceballosem i piętą oddać do Radosevica. Jeszcze w 83' przy wyprowadzaniu kontry szybko doskoczyli do niego Manquillo z Deulofeu, ale żaden z nich nie zdołał mu odebrać czy nawet wybić futbolówki. Łatwość i lekkość w prowadzeniu piłki oraz szybkie zmiany kierunku biegu to zalety, które w tym spotkaniu Mateo potwierdził.
Pisałem o nim przy okazji spotkania Realu z Malmoe, że jak na środkowego pomocnika dysponuje imponującą szybkością i przyspieszeniem na kilku metrach. To, w połączeniu z techniką użytkową oraz "kontrolą przestrzeni" pozwala mu "niszczyć" pressing rywala rajdami środkiem boiska. Kovacicowi naturalnie przychodzi czytanie szyków obronnych przeciwnika i rozrywanie ich penetracją z futbolówką. Takie szarże prezentował w ubiegłym sezonie, a także w pretemporadzie jeszcze w barwach Interu przeciwko Bayernowi czy właśnie Blancos. Podobnymi akcjami imponował z La Rojitą. Najlepiej będzie jego wyczyny po prostu obejrzeć. Naprawdę, to nie żart - wszystkie te "runy" i dryblingi pochodzę tylko z jednego meczu:
Jeśli chodzi o kreację, tutaj miał ograniczone pole do popisu ze względu na przewagę liczebną Hiszpanów, ich skuteczną organizację gry w defensywie, a także niewielką ruchliwość Chorwatów z przodu i ataki małą liczbą graczy. Nie można jednak zapomnieć, że to właśnie Mateo był architektem comebacku Hrvatskiej - wypracował rzut wolny, po którym padła bramka (akcja widoczna w poprzednim linku) oraz zagrał znakomitą piłkę prostopadłą do wchodzącego między stoperów Tudora, co zakończyło się rzutem karnym i czerwoną kartką dla Jorge Mere (akcja w linku poniżej). Po przerwie, gdy Hiszpanie grali na mniejszej intensywności, Kova już nie tylko dbał o wyprowadzanie piłki, ale również starał się ją dogrywać w kierunku lepiej ustawionych partnerów pod polem karnym Kepy. Imponowała przede wszystkim jego umiejętność dostrzeżenia najdrobniejszego ruchu czy to kolegi z drużyny, czy rywala. Ruchu, który pozwalał na zagranie piłki bezpośrednio w niebezpieczny sektor. Były pomocnik Interu bezwzględnie wykorzystywał każdą nadarzającą się okazje inteligentnie rozrzucając futbolówkę w ostatniej ćwiartce. Poniżej kilka jego błyskotliwych podań, nie zawsze zamienionych na groźną sytuację:
Kovacic potwierdził także, iż bardzo dobrze czuje się w grze z klepki, "pass and move". Jeśli podawał, to natychmiast szukał miejsca, w którym mógłby pokazać się partnerowi z reprezentacji do piłki zwrotnej na jeden kontakt. Jeśli odgrywał z klepki, czynił to bardzo dokładnie, w tempo, nie zmuszał kolegów do tracenia cennych ułamków sekundy na opanowanie zagrania. Taką "małą grę" zaprezentował m.in. w 2' oddając piłkę Radosevicowi, w 58' przed własnym polem karnym, gdy klepki z Pasalicem nie dał rady zatrzymać ani Deulofeu, ani Ceballos, ani Oliver, w 79', gdy do spółki z pomocnikiem Monaco zostawili za piłką Olivera i Ceballosa, co skutkowało otwartym środkiem pola, skąd Kova posłał podanie do Tudora na rzut karny, czy w 85' ponownie z Radosevicem. Gra bez piłki i szybkość podejmowania trafnych decyzji to kolejna mocna strona Mateo, który potwierdził przeciwko podopiecznym Alberta Celadesa.
Minusy można było dostrzec jedynie w grze defensywnej. Brakowało mu intensywności, zaangażowania w pomoc obrońcom. Pozwalał hiszpańskim pomocnikom na bezkarne szarże z głębi pola i podłączanie się do akcji w obrębie pola karnego gospodarzy nie podążając za nimi. Np. w 8' bardzo wolno wracał za biegnącym do przodu Ceballosem, podobnie w 44' za Oliverem czy w 60' za Asensio. Asekuracja bocznych sektorów czy zamykanie przedpola odcinające schodzących skrzydłowych czy Williamsa od prostopadłych zagrań również w jego wykonaniu szwankowało. Paradoksalnie w Realu raczej zapewnia równowagę między ofensywą i defensywą i jego gra obronna wygląda całkiem przyzwoicie. W reprezentacji - również tej dorosłej - jest raczej odwrotnie. Tak czy siak u boku takiego "mentora" jak Luka Modric nic nie stoi na przeszkodzie, by młody Chorwat wszedł na poziom topowego pomocnika świata. Poniżej jeszcze jego obszerna kompilacja z przedstawionego spotkania zamieszczona na youtube, zawierająca kilka akcji, które opisałem literami. Tam można je obejrzeć gołym okiem. Zapewniam, że warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz