Barcelona B znalazła się w najgorszym położeniu od sezonu 07/08, który zaczynała pod wodzą Pepa Guardioli na czwartym szczeblu rozgrywkowym. Ostatni raz grała w Segunda B (trzecia liga) w kampanii 09/10, skąd klub do Segunda Division wprowadził nie kto inny jak Luis Enrique. Obecny rok z debiutującym na ławce trenerskiej Gerardem Lopezem druga drużyna Dumy Katalonii rozpoczęła fatalnie. Na chwilę obecną zajmuje zaledwie 15. miejsce w 20-zespołowej Segunda B z zaledwie 13 punktami i 8 zdobytymi bramkami po 12 kolejkach ligowych. W niedzielę nic się nie zmieniło - porażka u siebie 0:1 z ostatnim w tabeli Llosetense obrazuje stan, w jakim znajdują się "rezerwy". Na Mini Estadi moje oczy skierowane były przede wszystkim w kierunku Alejandro Grimaldo. Czy mimo kompromitującej porażki o jego występie można powiedzieć coś pozytywnego?
O tym, że Alejandro ma bardzo duży talent nikogo przekonywać nie muszę. Niech za mnie przemówią liczby: w wieku zaledwie 15 lat i 349 dni został najmłodszym debiutantem w historii Barcelony B, w reprezentacji do lat 19 debiutował w wieku niespełna 17 lat, natomiast w kadrze U21 pół roku przed 18 urodzinami. Niezwykle szybko rozwijającą się karierę pochodzącego z Valencii gracza zastopowała ciężka kontuzja z lutego 2013. Zerwanie więzadła krzyżowego skutkowało rocznym rozbratem z futbolem, co dla każdego - a w szczególności młodego - piłkarza jest fatalną wiadomością. Grimaldo wrócił do gry w drugiej części sezonu 13/14 występując w 14 spotkaniach (z czego szczególnie pierwsze to jedynie krótkie epizody). Znacznie więcej, bo aż 36 spotkań zanotował w minionym sezonie, będąc jednoczenie jednym z najlepszych i najrówniejszych graczy Barcelony B. Jego dorobek: 4 gole i 4 asysty nie pomógł jednak drużynie w utrzymaniu się w Segunda Division. W obecnym sezonie do niego trafiła opaska kapitańska. Do tej pory nie pojawił się na boisku jedynie w 5. kolejce ligowej.
Jak można opisać Grimaldo? Z pewnością - jak się okazało w poprzedniej kampanii - jest piłkarzem wszechstronnym. Nominalny lewy obrońca, który z powodzeniem może zagrać lewego pomocnika, lewoskrzydłowego czy środkowego pomocnika, bez straty na jakości. Bardzo dobrze bije stałe fragmenty gry - czy to rzuty rożne, czy przede wszystkim wolne. Kilka bramek po bezpośrednich uderzeniach z "dead ball" już ma na koncie. Jak przystało na nowoczesnego obrońcę bardzo dobrze operuje futbolówką - potrafi posłać prostopadłą piłkę i ze środka pola, i z bocznego sektora, długie przerzuty czy krzyżowe, górne zagrania również nie stanowią dla niego kłopotu, lubi grać z pierwszej piłki, na 1-2 kontakty, po odegraniu zawsze szuka sobie miejsca na piłkę zwrotną - kreatywność w jego przypadku nieodzownie idzie w parze z doskonałym przeglądem pola i wizją gry. Ma "szybką nogę" - co pozwala mu zniwelować braki fizyczne (może ograć rywala czy "odsunąć" od niego piłkę unikając bezpośredniego starcia/kontaktu), świetnie prowadzi piłkę i panuje nad nią. Jeśli chodzi o drybling również nie można mu wiele zarzucić. Przy ogrywaniu przeciwników przydaje mu się jego pełna kontrola nad futbolówką - w odpowiednim momencie "odprowadza" ją od atakującego zawodnika i ucieka z piłką od wejścia rywala.
Przy tym jest odpowiedzialny taktycznie. Nie zapomina o grze w destrukcji, do ataku podłącza się z rozsądkiem, z łatwością uzupełnia się ze skrzydłowym. Dysponuje też dokładnym i "zróżnicowanym" dośrodkowaniem z gry - stara się przed centrą zobaczyć ustawienie partnerów w szesnastce i zagrać w konkretne, najlepsze do skutecznego zamknięcia akcji miejsce. Żadne piłki "na aferę" w jego przypadku nie wchodzą w grę.
O jakich wadach można mówić w przypadku tego obrońcy? Często, może nawet za często podejmuje duże ryzyko. Stara się grać niekonwencjonalnie, w taki sposób, by każde jego zagranie niosło ze sobą zagrożenie czy po prostu przesuwało grę do przodu. Stąd liczne podania "between the lines", próby prostopadłych podań, górne piłki do środka boiska itp. Niosą one ze sobą dużą dozę ryzyka, a tym samym niebezpieczeństwo narażenia zespołu na kontratak. Grimi powinien nieco bardziej "dozować" takie próby. Szybkościowo nie odstaje, choć do Alby czy nawet Mathieu trochę mu w tym elemencie brakuje. Praktycznie nie operuje prawą nogą, co sprawia, że staje się łatwiejszy do rozszyfrowania. No i oczywiście należy również wspomnieć o brakach fizycznych, w związku z czym siła i pojedynki powietrzne nie są i nie będą jego mocną stroną. Ostatnia rzecz, która rzuciła mi się w oczy na podstawie tych kilku spotkań i kompilacji/skrótów z jego udziałem, które do tej pory obejrzałem to problemy w grze obronnej 1 na 1, aczkolwiek pozostawię to do weryfikacji. Gdyby szukać zawodnika o zbliżonym stylu gry pierwszy na myśl przychodzi Marcelo.
Co mi pokazał mecz z ostatnią w ligowej tabeli ekipą Llosetense? Na pewno udowodnił mi, że wrzutki w pełnym biegu - w tym niekiedy poprzedzone dryblingiem nie stanowią dla Alexa kłopotu. Przy tym doskonale wie, jak zachowają się partnerzy z drużyny i w które miejsce ma zacentrować. Praktycznie nie zdarzyły mu się dośrodkowania wyrzucone za bramkę, przeciągnięte poza pole karne czy zagrane na wysokości czwartego piętra. Ogólnie rzecz biorąc Barcelona bardzo często próbowała szczęścia w dograniach w pole karne z bocznych sektorów, stąd i Grimaldo miał sporo okazji do wrzutek: w 5' na długi słupek do zamykającego akcję Dongou (piłkę wybił głową ostatni defensor), w 16' na wysokości pola karnego po ograniu "na zamach" dwóch rywali znów na długi słupek do wbiegającego w szesnastkę Palencii, w 57' po efektownej klepce z Maxim Rolonem z powietrza dokładnie na drugą stronę pola karnego do Palencii, który źle przyjął futbolówkę, w 64' po wyprzedzeniu dwóch rywali piłka przeszła całe pole karne i nie znalazła adresata, w 66' mocno i stosunkowo płasko na środek pola karnego w stronę Dongou i Kaptouma czy w 78' po znakomitym zagraniu na skrzydło Aleny dograł idealnie na 5-6 metr właśnie do nabiegającego na piłkę Carlosa, który uderzył jednak prosto w bramkarza. Bardzo przyzwoicie bił również stałe fragmenty gry - piłki grane było z odpowiednią rotacją, odpowiednią parabolą, odpowiednią siłą i w odpowiednie miejsce (37' - rzut wolny z prawej strony pola karnego bity na 8-9 metr, 40' - z tej samej strony, przy samym narożniku na 6-7 metr na podobnej wysokości, 55' - odchodzący rzut rożny na środek pola karnego, 73' - najlepsza, odchodząca piłka znów z tego narożnika na 15 metr do niepilnowanego Campinsa, który kiksuje przy próbie strzału z woleja). Pozycję na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego miał jedynie w 9' bliżej prawej strony boiska, jakieś 25 metrów od bramki. Uderzył nad skromnym, dwuosobowym murem w kierunku bliższego słupka, ale za nisko, za słabo i co najważniejsze - niecelnie, przeszło metr obok.
Nieźle radził sobie w dryblingu, kiedy już wdawał się w pojedynek 1 na 1 z reguły łatwo go wygrywał, automatycznie mając nieco więcej swobody na wykonanie podania czy dośrodkowania. Mógł się podobać w grze z pierwszej piłki (wspomniana świetna klepka z Maxi Rolonem w 57' - tutaj link czy dwójkowa akcja z Aitorem w 67' zakończona inteligentnym podaniem zwrotnym do skrzydłowego w pole karne między dwoma rywalami - tutaj link), swobodzie w dryblingu (udane akcje ofensywne z piłką w 16', w 28' <jeden rywal ograny, drugi wyprzedzony>, w 64' <kiedy już przyjęciem zgubił przeciwnika>) i bez niej - samym przemieszczaniem się po murawie potrafił pokazać się do podania w wolnym sektorze (np. w 73' ruszył lewą flanką do znakomitego podania między obrońcami od Aleny). Choć w tym wszystkim należy oczywiście wziąć poprawkę na klasę rywala.
Świadomy potencjału ofensywnego przeciwnika (jedynie 5 zdobytych bramek w 11 poprzednich kolejkach) często pozwalał sobie na wysoki pressing i próby odbioru futbolówki już na ostatnich 30-40 metrach. Nie zawsze kończyło się to bezpośrednim czy choćby pośrednim odzyskaniem piłki, jednak w najgorszym przypadku nacisk ze strony Alexa zwalniał lub przerywał akcje Llosentense bądź zmuszał ich graczy do podania w kierunku bramkarza. M.in. w 14' po stracie Aitora natychmiast doskoczył do rywala i zablokował możliwość podania do przodu, wybijając piłkę na aut, w 18' znów atakował przeciwnika do końca na wysokości pola karnego, co ostatecznie skończyło się wznowieniem gry przez gości od własnej bramki, w 37' po własnym rzucie wolnym do samego końca walczył z prawej strony o futbolówkę atakując rywala wślizgiem, co przyczyniło się do odbioru ze strony Maxi Rolona czy w 57', gdy poszedł do końca do strefy środkowej za "swoim" przeciwnikiem, zmuszając go do zagrania do tyłu. Akurat w tym meczu kwestia asekuracji jego strony przez któregoś z graczy drugiej linii nie była sprawą absolutnie kluczową, aczkolwiek głównie Juan Ros starał się kontrolować lewą stronę podczas wypadów do przodu Grimiego. Stąd też jego obecność na połowie Llosetense nie niosła nieprzyjemnych konsekwencji.
Poza tym w swoim stylu szukał trudniejszych, bardziej niekonwencjonalnych rozwiązań jeśli chodzi o operowanie futbolówką. Nie ograniczał się do samej gry szeroko przy linii i dośrodkowań, chociaż zejść do środka w stylu Marcelo wielu nie widzieliśmy. Próbował otwierać przestrzenie kolegom i kreować sytuacje w bardziej skomplikowany sposób - ze zmiennym szczęściem. Na uwagę zasługuje jego skłonność do zagrań między liniami, takich jak poniższe w kierunku Dongou (poprzedzone kolejnym skutecznym dryblingiem):
Jak można opisać Grimaldo? Z pewnością - jak się okazało w poprzedniej kampanii - jest piłkarzem wszechstronnym. Nominalny lewy obrońca, który z powodzeniem może zagrać lewego pomocnika, lewoskrzydłowego czy środkowego pomocnika, bez straty na jakości. Bardzo dobrze bije stałe fragmenty gry - czy to rzuty rożne, czy przede wszystkim wolne. Kilka bramek po bezpośrednich uderzeniach z "dead ball" już ma na koncie. Jak przystało na nowoczesnego obrońcę bardzo dobrze operuje futbolówką - potrafi posłać prostopadłą piłkę i ze środka pola, i z bocznego sektora, długie przerzuty czy krzyżowe, górne zagrania również nie stanowią dla niego kłopotu, lubi grać z pierwszej piłki, na 1-2 kontakty, po odegraniu zawsze szuka sobie miejsca na piłkę zwrotną - kreatywność w jego przypadku nieodzownie idzie w parze z doskonałym przeglądem pola i wizją gry. Ma "szybką nogę" - co pozwala mu zniwelować braki fizyczne (może ograć rywala czy "odsunąć" od niego piłkę unikając bezpośredniego starcia/kontaktu), świetnie prowadzi piłkę i panuje nad nią. Jeśli chodzi o drybling również nie można mu wiele zarzucić. Przy ogrywaniu przeciwników przydaje mu się jego pełna kontrola nad futbolówką - w odpowiednim momencie "odprowadza" ją od atakującego zawodnika i ucieka z piłką od wejścia rywala.
Przy tym jest odpowiedzialny taktycznie. Nie zapomina o grze w destrukcji, do ataku podłącza się z rozsądkiem, z łatwością uzupełnia się ze skrzydłowym. Dysponuje też dokładnym i "zróżnicowanym" dośrodkowaniem z gry - stara się przed centrą zobaczyć ustawienie partnerów w szesnastce i zagrać w konkretne, najlepsze do skutecznego zamknięcia akcji miejsce. Żadne piłki "na aferę" w jego przypadku nie wchodzą w grę.
O jakich wadach można mówić w przypadku tego obrońcy? Często, może nawet za często podejmuje duże ryzyko. Stara się grać niekonwencjonalnie, w taki sposób, by każde jego zagranie niosło ze sobą zagrożenie czy po prostu przesuwało grę do przodu. Stąd liczne podania "between the lines", próby prostopadłych podań, górne piłki do środka boiska itp. Niosą one ze sobą dużą dozę ryzyka, a tym samym niebezpieczeństwo narażenia zespołu na kontratak. Grimi powinien nieco bardziej "dozować" takie próby. Szybkościowo nie odstaje, choć do Alby czy nawet Mathieu trochę mu w tym elemencie brakuje. Praktycznie nie operuje prawą nogą, co sprawia, że staje się łatwiejszy do rozszyfrowania. No i oczywiście należy również wspomnieć o brakach fizycznych, w związku z czym siła i pojedynki powietrzne nie są i nie będą jego mocną stroną. Ostatnia rzecz, która rzuciła mi się w oczy na podstawie tych kilku spotkań i kompilacji/skrótów z jego udziałem, które do tej pory obejrzałem to problemy w grze obronnej 1 na 1, aczkolwiek pozostawię to do weryfikacji. Gdyby szukać zawodnika o zbliżonym stylu gry pierwszy na myśl przychodzi Marcelo.
Co mi pokazał mecz z ostatnią w ligowej tabeli ekipą Llosetense? Na pewno udowodnił mi, że wrzutki w pełnym biegu - w tym niekiedy poprzedzone dryblingiem nie stanowią dla Alexa kłopotu. Przy tym doskonale wie, jak zachowają się partnerzy z drużyny i w które miejsce ma zacentrować. Praktycznie nie zdarzyły mu się dośrodkowania wyrzucone za bramkę, przeciągnięte poza pole karne czy zagrane na wysokości czwartego piętra. Ogólnie rzecz biorąc Barcelona bardzo często próbowała szczęścia w dograniach w pole karne z bocznych sektorów, stąd i Grimaldo miał sporo okazji do wrzutek: w 5' na długi słupek do zamykającego akcję Dongou (piłkę wybił głową ostatni defensor), w 16' na wysokości pola karnego po ograniu "na zamach" dwóch rywali znów na długi słupek do wbiegającego w szesnastkę Palencii, w 57' po efektownej klepce z Maxim Rolonem z powietrza dokładnie na drugą stronę pola karnego do Palencii, który źle przyjął futbolówkę, w 64' po wyprzedzeniu dwóch rywali piłka przeszła całe pole karne i nie znalazła adresata, w 66' mocno i stosunkowo płasko na środek pola karnego w stronę Dongou i Kaptouma czy w 78' po znakomitym zagraniu na skrzydło Aleny dograł idealnie na 5-6 metr właśnie do nabiegającego na piłkę Carlosa, który uderzył jednak prosto w bramkarza. Bardzo przyzwoicie bił również stałe fragmenty gry - piłki grane było z odpowiednią rotacją, odpowiednią parabolą, odpowiednią siłą i w odpowiednie miejsce (37' - rzut wolny z prawej strony pola karnego bity na 8-9 metr, 40' - z tej samej strony, przy samym narożniku na 6-7 metr na podobnej wysokości, 55' - odchodzący rzut rożny na środek pola karnego, 73' - najlepsza, odchodząca piłka znów z tego narożnika na 15 metr do niepilnowanego Campinsa, który kiksuje przy próbie strzału z woleja). Pozycję na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego miał jedynie w 9' bliżej prawej strony boiska, jakieś 25 metrów od bramki. Uderzył nad skromnym, dwuosobowym murem w kierunku bliższego słupka, ale za nisko, za słabo i co najważniejsze - niecelnie, przeszło metr obok.
Nieźle radził sobie w dryblingu, kiedy już wdawał się w pojedynek 1 na 1 z reguły łatwo go wygrywał, automatycznie mając nieco więcej swobody na wykonanie podania czy dośrodkowania. Mógł się podobać w grze z pierwszej piłki (wspomniana świetna klepka z Maxi Rolonem w 57' - tutaj link czy dwójkowa akcja z Aitorem w 67' zakończona inteligentnym podaniem zwrotnym do skrzydłowego w pole karne między dwoma rywalami - tutaj link), swobodzie w dryblingu (udane akcje ofensywne z piłką w 16', w 28' <jeden rywal ograny, drugi wyprzedzony>, w 64' <kiedy już przyjęciem zgubił przeciwnika>) i bez niej - samym przemieszczaniem się po murawie potrafił pokazać się do podania w wolnym sektorze (np. w 73' ruszył lewą flanką do znakomitego podania między obrońcami od Aleny). Choć w tym wszystkim należy oczywiście wziąć poprawkę na klasę rywala.
Świadomy potencjału ofensywnego przeciwnika (jedynie 5 zdobytych bramek w 11 poprzednich kolejkach) często pozwalał sobie na wysoki pressing i próby odbioru futbolówki już na ostatnich 30-40 metrach. Nie zawsze kończyło się to bezpośrednim czy choćby pośrednim odzyskaniem piłki, jednak w najgorszym przypadku nacisk ze strony Alexa zwalniał lub przerywał akcje Llosentense bądź zmuszał ich graczy do podania w kierunku bramkarza. M.in. w 14' po stracie Aitora natychmiast doskoczył do rywala i zablokował możliwość podania do przodu, wybijając piłkę na aut, w 18' znów atakował przeciwnika do końca na wysokości pola karnego, co ostatecznie skończyło się wznowieniem gry przez gości od własnej bramki, w 37' po własnym rzucie wolnym do samego końca walczył z prawej strony o futbolówkę atakując rywala wślizgiem, co przyczyniło się do odbioru ze strony Maxi Rolona czy w 57', gdy poszedł do końca do strefy środkowej za "swoim" przeciwnikiem, zmuszając go do zagrania do tyłu. Akurat w tym meczu kwestia asekuracji jego strony przez któregoś z graczy drugiej linii nie była sprawą absolutnie kluczową, aczkolwiek głównie Juan Ros starał się kontrolować lewą stronę podczas wypadów do przodu Grimiego. Stąd też jego obecność na połowie Llosetense nie niosła nieprzyjemnych konsekwencji.
Poza tym w swoim stylu szukał trudniejszych, bardziej niekonwencjonalnych rozwiązań jeśli chodzi o operowanie futbolówką. Nie ograniczał się do samej gry szeroko przy linii i dośrodkowań, chociaż zejść do środka w stylu Marcelo wielu nie widzieliśmy. Próbował otwierać przestrzenie kolegom i kreować sytuacje w bardziej skomplikowany sposób - ze zmiennym szczęściem. Na uwagę zasługuje jego skłonność do zagrań między liniami, takich jak poniższe w kierunku Dongou (poprzedzone kolejnym skutecznym dryblingiem):
Akurat w tej sytuacji Kameruńczyk bardzo dobrze opanował piłkę i dwoma kontaktami stworzył sobie nieco miejsca do strzału, ale z reguły koledzy mieli problemy z odczytaniem intencji Alejandro, nie spodziewali się takich podań, ustawiali się o krok za daleko bądź futbolówka uciekała im spod nogi. Nie zawsze też sam Grimaldo podawał idealnie. Ryzyko, które podejmował w swojej grze: szukaniu akcji na 1-2 kontakty, na małej przestrzeni, przerzutów, podań między liniami czy wszerz boiska między graczami Llosetense niekiedy przynosiło skutek odwrotny do zamierzonego. Pierwszą poważną stratę zaliczył już w 2' w strefie środkowej, kiedy szukał zagrania do przodu między dwójką przeciwników, co zostało przeczytane. Precyzji brakowało mu także i w długich crossowych piłkach za plecy obrońców czy przerzutach na drugą stronę (2', 95'), i w stosunkowo prostych zagraniach dołem, np. w 45' wzdłuż linii bocznej za mocno do zbiegającego do boku Dongou, w 46' za plecy do schodzącego do środka Aitora. Niezrozumiałe było także jego zagranie górą między Kaptouma a Dongou z 33', szczęśliwie nie zakończone stratą.
To w zasadzie najpoważniejszy zarzut do Grimiego w kontekście tego meczu. Jeśli to swojej wizji dorzuci jeszcze precyzję, wówczas jego tendencja do nieszablonowych zagrań może przynosić swojej drużynie niesamowicie dużo korzyści. Pytanie tylko - jakie drużyny? W mediach pojawia się coraz więcej plotek o zainteresowaniu (rzekomym czy też nie) Alexem ze strony Arsenalu czy Bayernu, a w lecie także Benfiki. Kontrakt 20-latka wygasa z końcem obecnego sezonu, więc od stycznia będzie miał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Najprawdopodobniej tak właśnie będzie, gdyż Barcelona - w przeciwieństwie do samego Alejandro - nie kwapi się do przedstawienia mu nowej propozycji bądź skorzystania z opcji zawartej w obowiązującej umowie o przedłużeniu jej z automatu o rok, co dawałoby mu bezpośrednią promocję do pierwszej drużyny na kolejny sezon. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że najpóźniej za pół roku tego utalentowanego zawodnika będziemy mogli oglądać już w innych barwach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz