Miało być - i to niekoniecznie już dzisiaj - o kimś zupełnie innym. Ten ktoś nazywa się Felix Passlack, kapitan reprezentacji Niemiec do lat 17 i podobno gigantyczny talent rodem z Borussii Dortmund, porównywany z Mario Goetze - notabene swoim idolem. Jednak choć widziałem go na trwających obecnie Mistrzostwach Świata nieco częściej niż Josipa Brekalo, dzisiaj będzie właśnie o Chorwacie. Chorwacie, który niemalże w pojedynkę odesłał do domu jednego z głównych faworytów do tytułu razem z wychowankiem Dortmundu.
Powyższe zdjęcie, pochodzące z wczorajszego spotkania, jest niezwykle symboliczne. Zawodnik z numerem "7" na koszulce stoi gdzieś z tyłu, w tle za cieszącymi się z gola kolegami z reprezentacji, jednocześnie będąc na nim najbardziej widocznym graczem Hrvatskiej. Dokładnie tak też wyglądała jego gra - nie zdobył bramki, nie zaliczył asysty, ale z drugiej strony bez jego akcji i kluczowych podań nie padłaby żadna z bramek. Poza tym, sprowadzenie gry Brekalo do suchych statystyk goli, asyst i kluczowych podań to ogromne umniejszenie jego wczorajszych dokonań. Cofnijmy się najpierw do starcia z Nigerią, kluczowego dla losów Chorwatów.
Po remisie 1:1 z gospodarzami i remontadzie z USA (ze stanu 0:2 podopieczni Dario Basica doprowadzili do remisu, m.in. za sprawą Brekalo, asystującego przy drugim golu) Chorwatom przyszło się mierzyć z pewną awansu, bardzo mocną reprezentacją Nigerii - jednym z faworytów turnieju. Na przerwę, pomimo bardzo dobrej gry Chorwatów, to drużyna z Afryki schodziła z prowadzenie 1:0. Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Hrvatska wyprowadziła dwa ciosy, które zapewniły jej awans z drugiego miejsca. Pierwszy z nich zadał Brekalo, uderzając idealnie z pierwszej piłki pod poprzeczkę. On także napędzał każdy atak Chorwatów. Choć ustawiony był na skrzydle, to przez niego przechodziła każda akcja, przy każdym posiadaniu koledzy szukali właśnie jego. A on odwdzięczał się im za zaufanie mnóstwem udanych zagrań: wygranymi dryblingami, dokładnymi centrami, celnymi strzałami bądź po prostu utrzymaniem się przy piłce i przesunięciem akcji pod pole karne Super Orłów - w skrócie, podejmował mnóstwo trafnych decyzji i nie tracił piłki w łatwy sposób, co w tym wieku zdarza się nawet najbardziej utalentowanym piłkarzom.
Nie miałem sposobności obejrzeć całych wcześniejszych występów następców Srny, Corluki, Modrica, Rakitica, Perisica czy Mandzukica, więc na dobrą sprawę mecz z Nigerią był moim pierwszym kontaktem z Brekalo. Chłopak z miejsca zrobił na mnie duże wrażenie. Jednak to, co zaprezentował w 1/8 finału z równie dobrą, a na pewno lepiej zorganizowaną reprezentacją Niemiec wbiło mnie w fotel. Josip na tle Passlacka i spółki wyglądał niczym Leo Messi z Manchesterem City - przerastał absolutnie wszystkich o kilka klas. Momentami ciężko było uwierzyć, że Josip nie jest starszy o jakieś pięć lat od pozostałych graczy przebywających w tym samym czasie na murawie. Przede wszystkim imponował chłodną głową. Nie "podpalał się", jak to mają w zwyczaju młodzi piłkarze i np. po przedryblowaniu dwóch piłkarzy nie szukał na siłę wikłania się w kolejny pojedynek czy strzału z nieprzygotowanej pozycji. W każdej sytuacji wszystko miał pod kontrolą i wybierał najlepsze rozwiązania.
Jak na 17-letniego chłopaka wprost zdumiewała jego niesamowita precyzja i decyzyjność. Często wdawał się w dryblingi, które notabene wygrywał zaskakująco łatwo, ale nie zapominał przy tym o grze zespołowej. Szczególnie w drugiej połowie, gdy Niemcy gonili wynik i ustawiali wysoko linię defensywną, wielokrotnie posyłał świetne piłki na wolne pole czy to spod linii bocznej, czy też po zejściach do środka. Zachęcał kolegów do gry wzajemnej na małej przestrzeni, szukania wymian futbolówki na jeden kontakt. Sam zagrał kilka fantastycznych piłek z klepki, w tym szczególnie jedną z pierwszej połowy. Na środku boiska w bocznym sektorze otrzymał zagranie od lewego obrońcy, który momentalnie ruszył do przodu wzdłuż linii. Brekalo nie bawił się w przyjmowanie piłki i zwalnianie akcji, tylko momentalnie ją przyspieszył idealnym podaniem w tempo, którym otworzył całą lewą flankę mijając nim dwóch czy trzech Niemców. Jak też wspomniałem, wypracował obie bramki. Przy pierwszej popisał się nie tylko genialnym dryblingiem, ale przede wszystkim niesamowitą siłą fizyczną. Obaj rywale próbujący odebrać mu piłkę odbili się od niego jak od ściany, a sam Josip nawet nie został wytrącony z rytmu biegu. W dalszej fazie akcji miał już przed sobą dużo swobody na skrzydle, spojrzał tylko w pole karne i dośrodkował idealnie na krótki słupek do Majica, a chwilę później do siatki trafił Moro. Tutaj link:
Druga bramka to już inteligencja Josipa i kontrola futbolówki. Mimo, że mógł podawać przed dryblingiem, nie zaryzykował przecięcia piłki przez ostatniego obrońcę. Timingiem, balansem ciała i krótkim prowadzeniem piłki minął przeciwnika i stworzył partnerom sytuację dwóch na bramkarza zakończoną trafieniem do pustej bramki przez Lovrena. Być może był tutaj minimalny spalony, aczkolwiek ciężko to stwierdzić, gdyż brakuje idealnego ujęcia:
Jak napomknąłem, Brekalo zachwycał z Niemcami licznymi dryblingami. Co ważniejsze, skutecznymi dryblingami. Nie mam wglądu do tak precyzyjnych statystyk, ale jestem przekonany, że Chorwat wygrał zdecydowaną większość podejmowanych pojedynków. Zawdzięcza to (patrz wyżej) świetnej kontroli futbolówki, bardzo krótkiemu jej prowadzeniu, dużej szybkości, balansowi ciałem i nieprzewidywalności - w żadnym wypadku nie jest to jednowymiarowy skrzydłowy, schematyczny, z jednym zwodem. Równie dobrze posługuje się lewą nogą (którą zresztą trafił w słupek), co również utrudnia odczytanie jego zamiarów. Ma naprawdę bogaty arsenał ofensywny. Ustawiony na lewym skrzydle nie szuka non stop zejść do środka na swoją lepszą stopę (choć to taki jego "signature move" - złamanie akcji do środka i techniczny strzał wewnętrznym podbiciem po długim rogu). Tak samo potrafi ograć rywala w pojedynku szybkościowym do linii końcowej, przez założenie siatki, wejście między dwóch obrońców, zwód "na zamach" czy błyskawiczną zmianę kierunku biegu/"odsunięcie" piłki od rywala. W dodatku ma świetnie ułożone obie stopy i umie dokładnie uderzyć tak z obrębu pola karnego, jak i z dystansu (np. trzy znakomite uderzenia w meczu z USA, z których dwa obiły słupek bramki) albo precyzyjnie dośrodkować. Niemców dosłownie "niszczył" na wszystkie możliwe sposoby, ośmieszał w każdym możliwym sektorze i dryblingami, i rozmaitymi podaniami: klepki, crossowe przerzuty na drugą stronę, piłki prostopadłe, krótkie, bezpośrednie, wrzutki, za plecy obrońców. Podopieczni Christiana Wucka przez ponad 90 minut nie znaleźli sposobu na powstrzymanie skrzydłowego Hrvatskiej.
Jeśli o Passlacku mówi się jako o największym talencie niemieckiego futbolu z rocznika 98' i materiale na zawodnika klasy światowej, to nie mam pojęcia jak określić Brekalo. Notabene obaj występowali po tej samej stronie boiska i nawet w nielicznych pojedynkach bezpośrednich górą był Josip - raz ograł Felixa z dziecinną łatwością, raz zatrzymał go pod własnym polem karnym wypychając z piłką poza linię boczną. Kapitana młodzieżówki naszych zachodnich sąsiadów zapamiętam głównie przez pryzmat dwóch dogodnych, zmarnowanych okazji bramkowych. Chorwacką "7" jako tego, który kolegom te okazje stwarzał. Zresztą sam piłkarz Borussii pogratulował swojemu vis a vis awansu wymieniając uścisk dłoni, a po meczu powiedział dla mediów, że Brekalo jest świetny zawodnikiem i życzy mu wszystkiego najlepszego w dalszej fazie turnieju. Chorwat to skrzydłowy nowej generacji, inteligentny, nieszablonowy i kreatywny z piłką. Za kilka lat powinien być na ustach całego świata jeśli tylko okaże się odpowiednio silny mentalnie. Bo że ma kolosalny talent potwierdzam nie tylko ja czy scouci z całego świata, ale i jego boiskowi przeciwnicy. Niech to będzie najlepszą rekomendacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz