Po dłuższej przerwie wracamy z kolejnym materiałem. Drugi raz na niniejszych łamach zagości Domenico Berardi. Piłkarz Sassuolo doczekał się niedawno pierwszego powołania do Squadra Azzurra, ale kontuzja odniesiona na rozgrzewce przed ligową potyczką z Empoli sprawiła, że Antonio Conte nie mógł na niego liczyć w dwóch ostatnich meczach eliminacji do Euro 2016. 21-latek wrócił do grania zaraz po przerwie reprezentacyjnej, wychodząc w wyjściowej jedenastce na spotkanie z Lazio. Jak poradziła sobie jedna z największych nadziei włoskiej piłki?
Podobnie jak w meczu z Chievo przeciwko ekipie ze stolicy opuścił murawę również w 82'. Tym razem uniknął żółtej kartki (tylko raz przekroczył przepisy, przy czym faulowany był trzykrotnie), a na swoim koncie zapisał bramkę po pewnie wykonanym po poprzeczkę rzucie karnym z 7'. W ogólnym rozrachunku nie był to z pewnością jego najlepszy występ.
Co potwierdził? Po pierwsze, że potrafi utrzymać się przy piłce tyłem do bramki. Ostro naciskany nie traci futbolówki w łatwy sposób, umiejętnie ją zastawia ciałem, kontakt z przeciwnikiem nie wytrąca go z równowagi. Umiejętność zastawiania piłki pozwalała mu zarobić faule rywali w 4', 48' i 74'. Kiedy trzeba potrafi zwolnić akcję, przytrzymać futbolówkę i dać czas kolegom na podłączenie się do akcji - trochę niczym stereotypowa "silna 9-tka".
Po drugie, dużo widzi. Co prawda wciąż czekam na perfekcyjne diagonalne, crossowe podania z głębi pola na lewą stronę trochę w stylu Leo Messiego, którymi Domenico imponował na ME U-21, ale przebłyski mu się zdarzają. Nie boi się nieszablonowych zagrań, szukania piłek otwierającym kolegom drogę do bramki czy stwarzających okazję strzelecką. Najbardziej błyskotliwą akcję zanotował w 16', kiedy na środku boiska ograł atakującego przeciwnika dryblingiem w stylu Cuauthemoca Blanco, a następnie zagrał górną piłkę między stoperów do Falcinelliego (tutaj link), którego w ostatniej chwili uprzedził interweniujący przed szesnastką golkiper Lazio. Inteligentne zagranie z powietrza za plecy do Vrsaljko zaliczył w 10' natychmiast schodząc do skrzydła na piłkę zwrotną. Stamtąd z kolei fajnie wypatrzył przed szesnastką Magnanelliego. W 29' przytomnie na prawej stronie szybko wznowił grę do obiegającego go Chorwata. Ogólnie rzecz biorąc jego współpraca z prawym obrońcą wyglądała naprawdę dobrze - i w grze wzajemnej, kiedy obaj byli ustawieni bliżej linii bocznej, i w kreowaniu i wykorzystywaniu prawego korytarza: zejścia Berardiego do środka powodowały ruch w tym samym kierunku Lulica, a miejsce na prawej strony zajmował wbiegający z głębi pola Vrsaljko. Tak np. w 53' Domenico "otwarł" mu prawą flankę, ale zagrał zbyt odchodzącą z pola karnego do narożnika boiska piłkę, przez co z tej akcji nie wynikło nic ciekawego. Natomiast już w 60' ich współpraca przyniosła dośrodkowanie z prawej flaki Chorwata, które chwilę później zamienione zostało na gola przez Missiroliego.
Jeśli chodzi o inne plusy gry Berardiego, to z Lazio pokazał, że mimo statusu gwiazdy w niewielkim klubie z północnych Włoszech nie jest mu obca gra w defensywie. Udzielał się w pressingu (najintensywniejszy jedynie w pierwszych kilkunastu minutach, po strzeleniu gola gospodarze wycofali się głębiej i szukali przechwytów głównie w strefie środkowej tam naciskając - całkiem skutecznie - pomocników Lazio), cofał się głębiej kilkukrotnie rozpoczynając kontry z własnej połowy (m.in. wspomniane podanie z 44' do Vrsaljko), a na dokładkę zaliczył 3 odbiory i 3 przechwyty (m.in. w 1' zatrzymanie akcji przy linii bocznej na środku boiska, w 28' przecięcie przerzutu Onaziego, w 45' odbiór na środku, zawiązanie kontry i wycofanie piłki spod linii końcowej na 20 metr do Magnanelliego czy w 78' przecięcie podania od Gentilettiego do Lulica na linii środkowej i indywidualna akcja).
Zaskakująco dużo problemów Berardiego dotyczyło natomiast natury technicznej. Straty po przyjęciu niedokładnym piłki, kłopoty z kontrolą futbolówki i jej opanowywaniem( 75' i 80'), a także dryblingi, w których albo wypuszczał sobie piłkę zdecydowanie za daleko (4'), albo też zostawała mu ona gdzieś między nogami (64' i 67'). Chciałbym to wytłumaczyć brakiem czucia futbolówki spowodowanym przerwą w grze, ale przecież nie była ona specjalnie długa. Kwintesencją słabości w tym elemencie była sytuacja z 64', gdy po krótko rozegranym rzucie rożnym efektownym balansem ciała zgubił Cataldiego na lewej stronie, a mimo to kompletnie nienaciskany w dalszej fazie akcji, na swojej mocniejszej nodze, zamiast zacentrować w szesnastkę posłał futbolówkę w trybuny za bramką. Portal whoscored.com naliczył mu aż 5 błędów związanych z panowaniem nad piłką.
Na minus również egoistyczne zachowanie z 78', kiedy zamiast zagrać na lewą stronę do znacznie lepiej ustawionego, niepilnowanego Defrela zdecydował się strzelać mając przed sobą dwójkę graczy Lazio, co oczywiście nie miało szans powodzenia. Także skuteczność jego podań (16/23, niespełna 70%) nie zachwycała. Oczywiście na ogół ten wskaźnik wiążę się z ryzykownym stylem gry, dużą ilością prób zagrań otwierających, jednak w niedzielę trudniejszych zagrań Berardi szukał bardzo rzadko.
Ciężko powiedzieć, że był to udany występ młodego Włocha, szczególnie wiedząc, że stać go na jeszcze więcej. Cały czas mam wrażenie, że do optymalnej formy jest mu wciąż bardzo daleko. Z niecierpliwością czekam więc na powrót jednego z najlepszych piłkarzy ostatnich ME U-21 do najwyższej dyspozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz