Reprezentacja Danii po zaciętej walce i momentami pozbawionej ducha sportowej rywalizacji końcówce, zwyciężyła na torze w szwedzkiej Malilli w finale DPŚ. Drugie miejsce przypadło Australijczykom, trzecie - wyrwane w ostatniej serii - reprezentacji Rosji, a ostatnie gospodarzom. W finale zabrakło naszej ekipy, ale kto oglądał ten turniej nie powinien narzekać.
Jeszcze kilka godzin przed planowaną godziną rozpoczęcia zawodów nikt nie miał pojęcia, czy w ogóle się one odbędą. W sobotę nad stadionem przeszła potężna ulewa. Tor udało się jednak doprowadzić do stanu używalności i turniej rozpoczął się bez opóźnienia. Aura jednak nie dawała za wygraną i niemal równo z pierwszą gonitwą nadeszły kolejne opady.
Pierwszy bieg pokazał, że tor jest ciężki i łatwo na nim o błąd. Co prawda Chris Holder nie miał problemów i od startu do mety bezpiecznie jechał po 3 punkty, jednak będący za nim Thomas Jonasson miał problemy z opanowaniem swojego motocykla, co niemal skończyło się jego upadkiem. Skorzystali z tego Sajfutdinov oraz Iversen. Chwilę później problemy z wykontrowaniem maszyny miał świetny przecież Rosjanin i został łatwo objechany przez "Puka". Kolejny bieg bez emocji. Łatwe zwycięstwo Nickiego Pedersena. Za nim jedynie przez chwilę na drugą lokatę Grigorija Łaguty naciskał Davey Watt. Trzecia gonitwa również nie rozbudziła kibiców. Mimo dobrego startu Lindgrena problemów ze zwycięstwem nie miał Crump. Szwed został jeszcze "połknięty" przez Michaela Jepsena Jensena. Bieg numer cztery udało się rozegrać dopiero za trzecim podejściem z powodu dwóch "kradzionych startów" Artioma Łaguty. Ostatecznie bezapelacyjnie wygrał Andreas Jonsson, a Rosjanin zameldował się na mecie daleko za Darcy'm Wardem oraz najmłodszym uczestnikiem turnieju, niespełna 18-letnim Mikkelem B. Jensenem.
Klasyfikacja po 1. serii:
1. Australia 9 pkt
2. Dania 8 pkt
3. Szwecja 4 pkt
4. Rosja 3 pkt
Druga seria rozpoczęła się od drugiego łatwego zwycięstwa Crumpa. Z tyłu o jeden punkt zaciekle walczył Jonasson, ale nie dał rady starszemu z braci Łaguta. Bieg szósty to wreszcie namiastka wielkiego ścigania. Świetną walkę o dwa oczka stoczyli Ward z Emilem. Górą był Australijczyk. Na pierwszym łuku upadł Peter Ljung, na szczęście szybko pozbierał się z toru. W biegu siódmym podobnie jak w swoim pierwszym starcie spod taśmy świetnie wyszedł Lindgren, jednak wpadł w koleinę i szybko przemknęli obok niego Pedersen i Holder. W ostatnim biegu tej serii z jokera korzystają Szwedzi. Jonsson jedzie sam za siebie i nie daje rywalom szans.Na ostatnim okrążeniu niegroźny upadek notuje Roman Powazhny.
Klasyfikacja po 2. serii:
1. Dania 18 pkt
2. Australia 17 pkt
3. Szwecja 11 pkt
4. Rosja 5 pkt
W trzeciej serii Rosjanie zastosowali rezerwę taktyczną. Za Powazhnego pojechał Grigorij Łaguta. Zmiana ta okazała się nieudana, gdyż po przegranej walce z Pedersenem o jeden punkt Grisza zjechał z toru. W biegu dziesiątym Iversen jako pierwszy pokonuje Crumpa. Za nimi jeden punkt Ljungowi odbiera Artiom Łaguta. Kolejna gonitwa zakończyła się pierwszym zwycięstwem Rosjan, a konkretnie Emila, choć początkowo ostro naciskał go "Fredka". Z tyłu skutecznie o jedno oczko z Wattem walczył ambitny B. Jensen. Dwunasty bieg dostarczył kibicom dużo wrażeń. Z przodu niezagrożony do mety gnał Holder. Za nim natomiast zawodnicy tasowali się. Świetny speedway pokazał Grigorij Łaguta. Jadąc ostatni zdecydował się na atak przy krawężniku, mijając w ten sposób zaskoczonego Jonssona, który spadł na ostatnie miejsce. Sytuację wykorzystał Jepsen Jensen, jednak i z nim Grisza szybko się uporał. Na ostatniej prostej Duńczyk minął Rosjanina i gdy wydawało się, że tak zakończy się ten bieg, kolejny zdecydowany atak przy krawężniku na ostatnim wirażu wykonał żużlowiec Włókniarza Częstochowa i tym manewrem wpadł na metę na drugiej pozycji.
Klasyfikacja po 3. serii:
1. Dania 24 pkt
1. Australia 24 pkt
3. Szwecja 16 pkt
4. Rosja 11 pkt
Na początek czwartej serii znów oglądaliśmy dobry bieg, przypominający poprzednią gonitwę. Z rezerwy taktyczne za Ljunga jedzie Lindgren. Na ostatniej prostej B. Jensen mija Szweda, który odpowiada skutecznym atakiem przy krawężniku na ostatnim wirażu wygrywając o pół motocykla. Za nimi niespodziewanie Holder tasuje się z Powazhnym i szczęśliwie wygrywa ten pojedynek. W czternastej odsłonie swój drugi bieg w tym turnieju wygrywa ten, który w przekroju całej tegorocznej edycji DPŚ spisał się fantastycznie, a więc Michael Jepsen Jensen. Za nim dwa punkciki dowozi Artiom Łaguta, a niezłą walkę o punkt stoczył Jonasson z Wattem. Górą był doświadczony Australijczyk. W przedostatniej gonitwie w tej serii obejrzeliśmy ciekawą walkę na pierwszym łuku. Wyraźnie z tyłu został Grigorij Łaguta. Wydawało się, że jego manewr ze ścięciem do "małej" okaże się skuteczny, jednak wylądował na niekorzystnej ścieżce i ponownie spadł na ostatnie miejsce. Na dystansie kolejny raz Lindgren daje się objechać, tym razem Iversenowi. W piętnastym biegu kapitalnie przed atakami Nickiego bronił się Sajfutdinow. Duńczyk widząc, że nie uda mu się zdobyć trzech punktów tuż przed metą puścił gaz i przepuścił przed siebie Crumpa. Manewr ten miał na celu uniemożliwienie Australijczykom skorzystania z jokera, którego mogliby wystawić, gdyby Jason przyjechał za "Powerem".
Klasyfikacja po 4 serii:
1. Dania 33 pkt
2. Australia 29 pkt3.Szwecja 21 pkt
4. Rosja 16 pkt
Pierwszy bieg ostatniej serii przyniósł wiele emocji: najpierw sportowych, później niestety tych pozasportowych... Do tej gonitwy Emil wyjechał za Romana Powazhnego jako joker i przez całe cztery okrążenia toczył świetną, zaciekłą walkę o zwycięstwo z B. Jensenem. Jednak na ostatniej prostej Duńczyk obejrzał się za siebie i wyraźnie zwolnił chcąc przepuścić przed siebie Davey'ego Watta. Ten, widząc co się święci zrobił to samo i dał się minąć Peterowi Ljungowi. Cel Duńczyków był oczywisty - zablokowanie australijskiego jokera. Kangury odpowiedziały im jednak tą samą bronią. I tym sposobem w siedemnastej gonitwie za Darcy'ego Warda pojechał Chris Holder. Po starcie bieg nie układał się najgorzej dla Duńczyków. Co prawda prowadził Holder, ale za jego plecami jechał Pedersen. Z tyłu jednak Jonasson zahaczył o motocykl Artioma Łaguty, co skończyło się upadkiem i wykluczeniem Szweda. W powtórce świetnie spod taśmy wyszedł Rosjanin, lecz dał się objechać "Chrispy'emu". Nicki natomiast nie poradził sobie z zawodnikiem bydgoskiej Polonii i tym samem Australijczycy odrobili 4 punkty. I na dwa biegi przed końcem zawodów przewaga Skandynawów wynosiła już tylko punkt, a Rosjanie przeskoczyli Szwedów i mieli zapas dwóch punktów! Dziewiętnasty bieg przyniósł jedno rozstrzygnięcie: zwycięstwo Grigorija Łaguty i ostatnia lokata Lingrena zapewniła Rosjanom dość niespodziewane (przynajmniej z przebiegu zawodów) trzecie miejsce. Nadal jednak nie znaliśmy tryumfatora całych zawodów, choć o krok do tego zbliżyli się Duńczycy, gdyż Jepsen Jensen pokonując Holdera powiększył przewagę nad Kagurami o punkt. W ostatnim biegu więc wszystkie oczy były zwrócone na Iversena i Crumpa, ale znów wielką klasę pokazał Emil Sajfutdinov, wygrywając swój czwarty bieg z rzędu. Za nim dojechał lider wielkich przegranych, czyli Andreas Jonsson. O punkt Crump walczył zaciekle z "Pukiem", jednak nie zdołał mu go wydrzeć i to Duńczycy mogli świętować zdobycie trofeum imienia Ove Fundina!
Końcowa kolejność:
Dania: 39
1. Nicki Pedersen (3,3,1,1,1) 9
2. Niels K Iversen (2,2,3,3,1) 11
3. Michael J Jensen (2,3,1,3,2) 11
4. Mikkel B Jensen (1,2,1,2,2) 8
Australia: 36
1. Jason Crump (3,3,2,2,0) 102. Niels K Iversen (2,2,3,3,1) 11
3. Michael J Jensen (2,3,1,3,2) 11
4. Mikkel B Jensen (1,2,1,2,2) 8
Australia: 36
2. Darcy Ward (2,2,2,1,-) 7
3. Davey Watt (1,1,0,1,0) 3
4. Chris Holder (3,2,3,1,6!,1) 16
Rosja: 30
1. Emil Sayfutdinov (1,1,3,3,6!,3) 172. Grigory Laguta (2,1,d,2,d,3) 8
3. Artem Laguta (0,0,1,2,2) 5
4. Roman Povazhny (0,u,0,-) 0
Szwecja: 24
1. Andreas Jonsson (3,6!,0,0,2) 112. Fredrik Lindgren (1,1,2,3,2,0) 9
3. Peter Ljung (0,d,0,1) 1
4. Tomas H Jonasson (0,0,3,0,w) 3
Przechodząc do spraw czysto sportowych: mamy teraz swoiste pocieszenie, że w barażu przegraliśmy z mistrzami świata tylko 4 punktami, jadąc w dodatku przetrzebionym przez kontuzje składem. Jednak myślę, że nie ma co na siłę szukać usprawiedliwienia, a zwyczajnie wyciągnąć wnioski z naszego występu. Przykład Duńczyków pokazuje, że warto stawiać na młodych, spragnionych sukcesu zawodników. Po części udowodnił to u nas Maciek Janowski, a także trochę starszy Krzysiu Buczkowski. Różnica jest jednak taka, że na nich nikt nie wywiera tak ogromnej presji jaka panowała i panuje w naszym kraju. U nas oczekiwanie, choćby ze względu na mnogość ostatnich sukcesów, zawsze są duże. I zawodnicy muszą nauczyć się z tym radzić. A to nie zawsze przychodzi lekką ręką.
Duńczycy wygrali zasłużenie. Pokazali, że mimo dwójki niedoświadczonych żużlowców mieli najrówniejszą kadrę. Drużynie pomogła również zmiana słabego w barażu Leona Madsena na najmłodszego w stawce Mikkela B. Jensena. Australijczycy poprzez konflikt Crumpa z Ryanem Sullivanem znów nie mogli wystawić optymalnego składu. Może w przyszłym roku trener Mark Lemon postara się załagodzić konflikt między tymi dwoma wybitnymi zawodnikami, co wyszłoby z pewnością na dobre australijskiej drużynie. Poza tym być może gdyby w miejsce Davey'ego Watta pojechał Troy Batchelor, żużlowcy z Antypodów świętowaliby tytuł. W drużynie Rosyjskiej kapitalnie pojechał Emil Sajfutdinov. Można mu zarzucić, że zawalił pierwsze dwa biegi, jednak to przecież głównie dzięki niemu Rosjanie zdołali na ostatniej prostej wyprzedzić Szwedów i zgarnąć brązowe medale. Po Romanie Powazhnym nikt cudów się nie spodziewał, aczkolwiek gdyby i on, i Artiom Łaguta dorzucili po 2-3 punkty więcej - a stać ich na to - Rosjanie mogliby powalczyć nawet o złoto. Na pewno też więcej od siebie mógł dać Grigorij Łaguta. Momentami wydawało się, że to nie ten sam zawodnik, tak proste błędy popełniał. O Szwedach nie można powiedzieć nic dobrego. Na całej linii zawiódł Peter Ljung, niewiele więcej pokazał Thomas H. Jonasson. Nawet liderzy, Andreas Jonsson i Fredrik Lindgren w niektórych wyścigach wyglądali jak dzieci we mgle. Na pewno kibice Trzech Koron więcej od nich oczekiwali.
I tak DPŚ dobiegł końca. Nie zakończył się tak, jak oczekiwaliśmy, ale mimo to pozostajemy dobrej myśli na przyszły sezon. A już dziś wracamy do rozgrywek ligowych. Zobaczymy, jak bohaterowie wczorajszych zawodów wrócą przygotowani na polskie stadiony. Oby emocji nie brakowało!
Brawa za ten sukces dla Duńczyków. Patrząc na zdobycze punktowe poszczególnych zawodników w trakcie zawodów widać było, że to zawodnicy tej reprezentacji punktują najrówniej. Tak więc zasłużone zwycięstwo, które tym bardziej mnie cieszy ze względu na przegraną Australii. Naprawdę zachowanie niektórych reprezentantów tego kraju z pewnością nie jest godne naśladowania...
OdpowiedzUsuńZa trzecie miejsce należą się także duże brawa Rosjanom, którym przyznam nie dawałem za wielkich szans. Natomiast kompletnie zawiedli mnie Szwedzi... Do dziś nie rozumiem dlaczego zamiast Lindbaecka jechał Ljung...
Też jestem mocno zdziwiony taką decyzją. Już nawet Peter Karlsson albo "Zorro" zrobiliby parę punktów. Zapewne po tym blamażu (bo chyba tak to można nazwać) Szwedzi wyciągną wnioski i za rok zobaczymy inną drużynę.
OdpowiedzUsuńA co do Duńczyków pełna zgoda. Zasłużyli, mając w każdym turnieju w tj edycji DPŚ najrówniejszy skład. Im odmłodzenie kadry wyszło na dobre. Zobaczymy czy u nas również przyniesie to efekt, o ile trener Cieślak zdecyduje się na taki krok.